Wzruszające słowa Marcina Lewandowskiego. "Proszę was o minutę, bo zdobyłem medal"

- Proszę was o minutę. Nie prosiłbym, gdybym nie zdobył medalu. Mogę? - zapytał Marcin Lewandowski grupę polskich dziennikarzy. "Lewy" zdobył brązowy medal mistrzostw świata w Dosze w biegu na 1500 m. Minutę od nas dostał. - Olbrzymie podziękowania dla mojej żony. Ona nie ma ze mną łatwego życia. Nie jestem normalną osobą, ale kto z nas, sportowców jest normalny? Nikt. Kochanie, dziękuję, że ciągle na mnie czekasz z dziećmi. Skarbie, daj mi jeszcze troszeczkę czasu i w końcu będziemy się też normalnie cieszyć życiem. Zaraz po powrocie do domu ten medal zawieszę mojej żonie na szyi. Szkoda, że to nie złoto, bo moja żona zasługuje na mistrzostwo świata - powiedział Lewandowski, mając łzy w oczach.

Łukasz Jachimiak: Masz swój pierwszy medal mistrzostw świata na stadionie, pobiłeś rekord Polski - plan zrealizowany?

Marcin Lewandowski: Jestem przeszczęśliwy! Najbardziej się cieszę, że zrobiłem to nie jakąś boczną furtką, szczęściem, tylko normalnie, swoją mocą. Świetny wynik, rekord, medal - no kosmos! Mówiłem, że jestem mocny, znacie mnie nie od dziś i wiecie, że nie rzucam słów na wiatr. Potwierdziłem to.

Dwaj Kenijczycy narzucili bardzo mocne tempo, jeden wygrał, drugi osłabł - trudno było spokojnie biec z tyłu, gdy oni uciekali?

- Kontrolowałem międzyczasy co "setkę", widziałem, że jest bardzo szybki bieg i wiedziałem, że nie trzeba się wychylać, że nie każdy to wytrzyma. A jednak nieźle wytrzymali i mieliśmy chyba w sumie najszybszy finał w historii. Ale mimo że wytrzymali, ja i tak dałem pokaz siły. Standardowo na 300 metrów przed metą ruszyłem, wyprzedziłem kilku rywali i utrzymałem bezpieczną, medalową pozycję do końca. Mój atak był kluczowym momentem. Obiecałem sobie przed biegiem, że go przeprowadzę, bez względu na tempo. Ono było duże, ale ja musiałem zaatakować, bo inaczej plułbym sobie w brodę. Gryzłem trawę, żeby mieć ten medal. I mam - kosmos!

Przez lata biegałeś na 800 m i do medalu nie dobiegłeś, a na 1500 m masz go już w drugim starcie na MŚ.

- Przed biegiem się zastanawiałem czy to będzie kolejna próba od Pana Boga czy w końcu wezmę ten medal. To moje szóste mistrzostwa świata i wreszcie jestem na podium. Jestem bardzo szczęśliwy. I proszę was o minutę. Nie prosiłbym, gdybym nie zdobył medalu. Mogę? Olbrzymie podziękowania dla mojej żony. Ona nie ma ze mną łatwego życia. Po 300 dni w roku jestem na zgrupowaniach, zawodach, testach, badaniach. Nie jestem normalną osobą, ale kto z nas, sportowców jest normalny? Nikt. Kochanie, dziękuję, że ciągle na mnie czekasz z dziećmi. Skarbie, daj mi jeszcze troszeczkę czasu i w końcu będziemy się też normalnie cieszyć życiem. Zaraz po powrocie do domu ten medal zawieszę mojej żonie na szyi. Szkoda, że to nie złoto, że to tylko brąz, bo moja żona zasługuje na mistrzostwo świata. Podziękowania też dla sponsorów i oczywiście dla ministerstwa sportu i Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, bo mam zapewnione świetne warunki do treningu i mam zaufanie, trenuję z moim bratem, Tomkiem, tak jak chcemy. I to nas doprowadziło właśnie do wyczynu, jakiego w historii polskiej lekkoatletyki jeszcze nie było. A, właśnie - to jest medal tak samo Tomka jak mój. On tak samo poświęca swoje życie rodzinne. I podziękowania też dla Dariusza Nowickiego, psychologa, i dla profesora Jana Blecharza.

Paweł Fajdek z czwartym złotem mistrzostw świata! "Dla mnie, o dziwo, były to najspokojniejsze zawody w tym roku"

Zobacz wideo

Byłeś mistrzem Europy na 800 metrów, ale ten brąz z Dohy to Twój największy sukces?

- Zdecydowanie. Jeszcze z takim wynikiem! Marzyło mi się to, wiedziałem, że jestem do tego zdolny, ale co innego wiedzieć, a co innego zrobić.

W pewnym momencie wydawało się nam, że będziesz miał srebro.

- Mnie też! Wycinałem się z Algierczykiem, wierzyłem, że będę drugi, ale Taoufik Makhloufi to jest trzykrotny medalista igrzysk olimpijskich [mistrz z Londynu z 2012 roku], to nie byle kto. Szkoda, że się nie udało, zabrakło 0,08 s, ale o tyle był po prostu lepszy.

Masz jeszcze jakieś rezerwy, możesz biegać szybciej? Jak się czułeś zaraz po biegu? Odcięło Ci prąd?

- W finale już nie ma rezerw, każdy dał z siebie wszystko, każdy gryz trawę.

Ale za 10 miesięcy na igrzyskach w Tokio może być jeszcze lepiej?

- Ja do Dohy przyjechałem po doświadczenie, to był cel numer jeden. A igrzyska w Tokio będą moją kluczową imprezą. Tam będę walczył najmocniej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA