Konrad Bukowiecki: Wydawało mi się, że padł rekord świata. Jestem w szoku

- Ciężko mi dziś, naprawdę. Jestem zdemotywowany. Dotarło do mnie, że teraz zupełnie mnie nie było stać na medal, a zawsze było tak, że sobie myślałem: "a mogłem być trzeci", "a mogłem być drugi". Teraz nie mogłem - mówi Konrad Bukowiecki, szósty zawodnik konkursu pchnięcia kulą na MŚ w Dosze. Konkursu absolutnie najlepszego w historii.
Zobacz wideo

To się musiało skończyć spektakularnie. W tym roku przed mistrzostwami było aż ośmiu zawodników z pchnięciami lepszymi niż 22,03, które dwa lata temu wystarczyło do zdobycia mistrzostwa świata. Ryan Crouser, Darlan Romani, Tomas Walsh, Joe Kovacs oraz nasi Bukowiecki i Michał Haratyk rywalizują tak ostro, przerzucają się tak intensywnie, że kula lata coraz dalej i dalej. Pisaliśmy przed konkursem, że walka o złoto w Dosze będzie jak mistrzostwa świart strongmanów 

Okazało się, że do ogromnej siły bohaterowie konkursu dołożyli perfekcyjną szybkość i idealnie dograną technikę. To ta mieszanka dała następujące wyniki:

  • 1. Joe Kovacs 22,91 m
  • 2. Ryan Crouser 22,90 m
  • 3. Tomas Walsh 22,90 m

Ten konkurs zaczął się od rekordu mistrzostw świata - 22,36 m Crousera - a skończył z Romanim poza podium, mimo że Brazylijczyk uzyskał znakomite 22,53 m

- W pewnym momencie wydawało mi się nawet, że padł nowy rekord świata. Tak widziałem pchnięcie Crousera na 22,90 - mówi Bukowiecki. Do rekordu świata - 23,12 Amerykanina Randy'ego Barnesa z 1990 roku, czyli z prehistorii taplającej się w dopingowym błocie - zabrakło 21 cm. To mniej więcej o kulę dalej, niż spadła kula Kovacsa. I w sumie kule Crousera i Walsha też. - Medaliście zrobili chyba czwarty, piąty i szósty wynik w historii? - pyta Bukowiecki. Nawet lepiej. Kovacs wyrównał trzeci rezultat, a Crouser i Walsh dzielą czwarty.

Łukasz Jachimiak: Jesteś w szoku?

Konrad Bukowiecki: Jestem. Nie wiem, co mam powiedzieć na temat tego konkursu. Myślałem, ale nie wiem. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie było mnie stać na medal. I trzeba sobie jasno powiedzieć, że to jest przykre. To deprymuje, demotywuje, to jest słabe, to jest smutne, kiedy wiesz, że oni są dużo lepsi od ciebie. Okej, pchnąłem 21,46 m i to zdecydowanie nie jest moje maksimum, bo mogłem pchnąć ponad 22 m, tylko dalej by mi to nic nie dało. Medaliści zrobili chyba czwarty, piąty i szósty wynik w historii?

Zwycięzca wyrównał trzeci wynik, a srebrny i brązowy medalista ustanowili czwarte najlepsze rezultaty w historii konkurencji. I jeszcze jedno: to są najlepsze wyniki od 1990 roku.

No i o czym my mówimy?

Nie pociesza cię, że masz dopiero 22 lata? Nie umiesz teraz myśleć, że wszystko przed tobą?

Ja to słyszę od was od 2015 roku, czyli odkąd zacząłem startować z seniorami. Wtedy pojechałem do Pragi na mistrzostwa Europy w hali, byłem szósty i słyszałem "Jesteś młody, masz jeszcze czas". Fajnie, minęły cztery lata, mam 22, to nie jest dużo, ale chciałbym już i pchać dalej, i zdobywać medale.

Nie uważasz, że to tylko jednorazowy wybryk rywali, że wyszedł im konkurs, który się nie powtórzy? Chyba trudno tak myśleć.

Spodziewam się, że takich konkursów będzie coraz więcej. Poziom się podnosi, konkurencja coraz szybciej idzie do góry. Smutne to jest. Smutna jest ta świadomość, że nic się nie mogło zrobić.

Jeździsz do Tomasa Walsha, widzisz jak trenuje, wiesz co robią Amerykanie - co ich różni od ciebie?

Nie wiem. Każdy z nas pcha inaczej. Nawet laik na pewno widzi, że Crouser pcha inaczej niż Kovacs, Kovacs pcha inaczej niż Walsh, Walsh inaczej niż Bukowiecki, a Bukowiecki inaczej niż Haratyk. Jest technika obrotowa, istnieje jej wzorzec, ale i tak każdy ma inną technikę, każdy szuka czegoś dla siebie. Różni nas na pewno doświadczenie. Medaliści z Dohy są ode mnie dużo starsi, podejrzewam, że są bardziej zaprzyjaźnieni z techniką. Staram się teraz znaleźć jakieś dobre strony, coś pozytywnego. Mogę się cieszyć z tego, że w tym roku pchnąłem życiówkę, grubo ponad 22 metry. Chociaż nie, 22,25 m to nie jest grubo ponad 22, bo grubo ponad 22, to jest teraz 22,90.

Może popatrz na to, że jesteś najlepszym Europejczykiem.

O! Tak, trzeba wyciągać pozytywy. Cieszę się też z tego, że jestem stabilny na poziomie 21 plus. Ale trzeba być na poziomie 22 plus. I to duży plus.

Postarasz się? Konkurencji jednak nie będziesz zmieniał?

W telewizji sobie pożartowaliśmy, bo podszedł do mnie jeden z chłopaków i zapytał, jaką mam życiówkę w dysku, a jak zapytałem, o co chodzi, to stwierdził, że chyba czas zmieniać konkurencję. Ciężko mi dziś, naprawdę. Jestem zdemotywowany. I smutny. Dotarło do mnie, że teraz zupełnie mnie nie było stać na medal, a zawsze było tak, że sobie myślałem: "a mogłem być trzeci", "a mogłem być drugi". Teraz nie mogłem.

Mówiłeś o technice, to teraz opowiedz o sile, bo może w niej są kluczowe różnice? Darlan Romani, leżąc, wyciska sztangę ważącą 300 kg, inni podobno też są od ciebie znacznie silniejsi.

Popatrz na Michała Haratyka - na siłowni jest słabszy ode mnie [podobno jest 250 kg do 210 kg dla Bukowieckiego], a pcha dalej. Walsh też nie jest wybitnie silny. Nadrabia to techniką i trafieniem w kulę. I jeszcze szybkością. Romani jest silny piekielnie, Kovacs jest silny piekielnie, Crouser jest wolny jak żółw, ale trafia w kulę i jest do tego dosyć mocny. Ja w tym roku na siłowni jestem słaby, nawet porównując do moich wcześniejszych lat. A mimo to moje wyniki są lepsze niż wcześniej. I to znacznie. Chcę powiedzieć jasno tylko to, że nawet gdybym zrobił wszystko perfekcyjnie, to nie pchnąłbym 22,90.

Wytłumacz, co to znaczy trafiać w kulę.

Najprościej będzie to zobaczyć na filmie z jakiejś mojej próby z tego konkursu. Będzie dobrze widać, jak kula się kręci i spada na 20. metr, a jak na ich kulach praktycznie można przeczytać napis, bo lecą nieruchome. To jest tak, jak rzucasz do kosza i piłka ci się wymyka, wtedy się kręci. A jak rzucisz dobrze, to piłka leci idealną parabolą i też możesz na niej przeczytać napisy.

Wróćmy jeszcze do waszych spotkań w gronie kulomiotów - kiedy się odwiedzacie, to razem trenujecie, czy jednak każdy chowa swój pomysł i się tym nie dzielicie?

Znam taką jedną, która tak robi. Ale my nie.

Dasz radę szybko znów uwierzyć, że możesz walczyć z tymi, którzy w Dosze byli poza twoim zasięgiem?

Na pewno dalej będę próbował być najlepszy. Wiem, że do tego jestem stworzony. Wiem, że skoro byłem w stanie pchać ponad 23 metry "szóstką" [kulą ważącą 6 kg] jako dzieciak, to będę mógł pchać 23 metry "siódemką", jak będę dorosły.

To dorastaj.

Dzięki. Mogę prosić jeszcze o jedno? Napiszecie? Będziecie ludzie? Dziękuję moim sponsorom: firmom Inpost i Athletic Team. I trzymam kciuki za Marcina Krukowskiego w niedzielnym finale oszczepu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.