Justyna Święty-Ersetic: Najchętniej bym przybiła gwoździa. Iga Baumgart-Witan: Byłyśmy jedynymi Europejkami w finale, jestem dumna

Salwa Eid Naser mistrzynią świata w biegu na 400 m. W czwartkowym finale w Dosze sprinterka z Bahrajnu uzyskała rewelacyjny czas 48,14. To trzeci wynik w historii konkurencji. Na siódmym i ósmym miejscu finiszowały jedyne Europejki w stawce - Justyna Święty-Ersetic i Iga Baumgart-Witan. Teraz obie mają nadzieję, że trener Aleksander Matusiński nie będzie kazał im biegać w sobotę w eliminacjach sztafety 4x400 m.

Łukasz Jachimiak: Justyna Święty-Ersetic siódma, a Iga Baumgart-Witan ósma w finale 400 metrów na mistrzostwach świata w Dosze. W finale z takim tempem, że chyba nic więcej nie mogłyście zrobić?

Iga Baumgart-Witan: To były nasze już czwarte biegi na mistrzostwach, licząc starty indywidualne i sztafetę mieszaną. Taka dawka dała nam się we znaki. Ale wszystko co miałyśmy w nogach, dałyśmy. I myślę, że się pokazałyśmy z dobrej strony. Oddałyśmy całe serce. Do "życiówek" trochę brakowało, ale nie oszuka się organizmu. Ja jestem bardzo zadowolona i dumna. Byłyśmy jedynymi Europejkami w finale. Wzięłyśmy udział w spektaklu, w show. Wyniki w tym finale padły niesamowite, świetnie jest walczyć ze światowymi gwiazdami.

Fantastyczna walka i medal Polaka w skoku o tyczce:

Zobacz wideo

Justyna Święty-Ersetić: Byłam przed tym biegiem bardzo spokojna, ale jak się zaczęła prezentacja, to na całym ciele miałam ciarki. Kątem oka zerkałam na telebim, myślałam "Wow, ale to zrobili". Jestem dumna, że wzięłam udział w takim biegu. Rezultaty najlepszych były kosmiczne. Naser wygrała, osiągając trzeci najlepszy czas w historii. Ja miałam nadzieję na trochę lepszy wynik, ale też czułam w nogach wcześniejsze biegi, dlatego nie dałam rady pobiec trochę szybciej. Ale generalnie jestem zadowolona.

Iga Baumgart-Witan: To co zrobiła Naser, to jest zupełnie inny poziom. Myślałyśmy, że wygra Miller-Uibo [zajęła drugie miejsce]. Była wypoczęta, a Naser miała już piąty bieg. W sztafecie miks miała niesamowity wynik, wydawało mi się, że teraz w końcówce zabraknie jej siły, a ona jeszcze dołożyła. To jest zawodniczka z kosmosu.

Pewnie żałujecie, że z nikim nie udało wam się pościgać?

Justyna Święty-Ersetic: Nawet ze sobą. Igi kompletnie nie widziałam, bo ona była na drugim torze, a ja na dziewiątym. Była szansa pokusić się o szóstą pozycję. Jamajka była niedaleko [Stephenie Ann McPherson uzyskała czas o 0,06 s lepszy od Justyny], opadała z sił, ale ja też. Mam nadzieję, że teraz będziemy miały z Igą trochę dłuższą przerwę, żebyśmy jak najlepiej się spisały w niedzielnym finale sztafety 4x400 m.

Macie nadzieję, że trener Aleksander Matusiński nie wystawi was obu w sobotnich eliminacjach?

Justyna Święty-Ersetic: Nadzieje mamy, ale czy tak będzie?

Iga Baumgart-Witan: Nadzieja umiera ostatnia!

Nie denerwowałybyście się, patrząc jak o finał walczą wasze koleżanki?

Iga Baumgart-Witan: Trener ma duże pole manewru, dlatego mamy nadzieję, że nas oszczędzi. Dziewczyny bez nas mogą sobie doskonale poradzić. Nie musimy się martwić o ich dyspozycję. Wszystkie są tu cały czas w treningu. Sprawdziany biegały na takim poziomie, że równie dobrze mogły one indywidualnie startować na 400 m.

Justyna, ty mówisz, że lubisz dużo biegać, bo dzięki temu się rozkręcasz. Ale teraz już masz wystarczająco dużo biegów?

Justyna Święty-Ersetic: Zawsze się rozkręcam od eliminacji, w których biegnę troszkę wolniej, a tu zaczęłam od finału sztafety miks, gdzie pobiegłam bardzo, bardzo szybko [zaraz po finale Justyna mówiła, że nigdy w sztafecie nie pobiegła aż tak szybko] i do tej pory odczuwam skutki tamtego biegu. Niestety, nie udało się łatwo zregenerować. Przeszkadza mi to, że nie mogę się wyspać. Zawody kończą się bardzo późno, a ja nie należę do osób, które potrafią zasnąć na zawołanie. Teraz z wami rozmawiam, ale najchętniej bym przybiła tak zwanego gwoździa, bo powieki mi same opadają. Ale na pewno jak będzie trzeba, to się zmobilizuję i pobiegnę w granicach tego wyniku co w sztafecie mieszanej.

W finale indywidualnego biegu na 400 były dwie Polki, dwie Amerykanki i dwie Jamajki. Rywalki zajęły wyższe miejsca niż wy. To trochę wróżba na rywalizację sztafet?

Justyna Święty-Ersetic: Zadanie nie będzie łatwe. W bardzo dobrych dyspozycjach są też Brytyjki. Nie udało im się awansować do finału, więc tym bardziej będą chciały coś udowodnić. Ale nie boimy się. My jako zespół świetnie działamy, potrafimy się zmobilizować i nawet jeśli jesteśmy gorsze indywidualnie, to potrafimy walczyć o medale.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.