Michał Haratyk tłumaczy swoją sensacyjną wpadkę na MŚ. "Trzy dni temu poczułem się całkiem źle"

- Będę miał artroskopię łokcia, bo lata w nim ciało obce i uciska na nerw. Boli przy każdym zgięciu ręki. Z nadgarstkiem też trzeba działać, bo jakaś tkanka jest tam powiększona pięciokrotnie - mówi Michał Haratyk. Mistrz Europy w pchnięciu kulą bił w tym roku rekord Polski, osiągając imponujące 22,32 m, ale w eliminacjach mistrzostw świata w Dausze pchnął tylko 20,52 i nie awansował do finału.
Zobacz wideo

Łukasz Jachimiak: Mistrz Europy i jeden z najlepszych kulomiotów sezonu na świecie nie wchodzi do finału mistrzostw świata - przez problemy zdrowotne?

Michał Haratyk: Raz, że się pogubiłem w śliskim kole, a dwa, że nie dało się trenować normalnie. Dużo odpoczywałem, a i tak ciągle mi coś na nerw w łokciu naciska. I jeszcze w nadgarstku coś się zepsuło. Teraz czeka mnie naprawa tego.

Kiedy poczułeś, że kontuzja jest poważna, że musisz pchać z bólem?

- Z bólem to pcham od zawsze. Ale mocno ból zaczął mi przeszkadzać po Szczecinie [zawody odbyły się w połowie sierpnia]. Wtedy się to bardziej uszkodziło - zbadałem łokieć i okazało się, że mam tam wolne ciało, które lata koło nerwu i uciska. Boli za każdym razem jak zginam rękę. Trudno z czymś takim pchać. Niestety, forma znikła. Trzy dni temu poczułem się już całkiem źle.

Mimo to nie chciałeś zrezygnować z mistrzostw świata, bo pewnie wierzyłeś, że wymagane w kwalifikacjach 20,90 m to i z tym bólem osiągniesz?

- Ja z bólem 22,32 [rekord życiowy] pchnąłem, ale wtedy jeszcze ból nie burzył mojego treningu. A ostatnie dwa miesiące były już bardzo trudne. Nie wiem czy mieliście kiedyś coś takiego jak ucisk na nerwy, ale uwierzcie, że to bardzo boli. Trzeba to zoperować.

Z czego wzięły się Twoje kontuzje? Za dużo pchałeś czy za mocno popracowałeś ze sztangami?

- Łokieć się uszkodził przy przeproście, czyli jak kula mi poszła po paluchach. A nadgarstek to sprawa przeciążeniowa, nie wiadomo przez co konkretnie się

uszkodził. I nie wiadomo do końca co z nim zrobić. Dostałem zastrzyk, miało być lepiej, miała być ulga chociaż na trzy tygodnie, miałem tego wcale nie czuć. Ale opuchlizna miała zejść, a bąbel nadal jest, więc chyba będzie trzeba coś poważniejszego zrobić.

Wiem, że pod względem siły dużo tracisz do innych zawodników pchających ponad 22 metry - może za szybko chciałeś ich gonić?

- W tym roku nie szalałem. Od maja zacząłem łapać formę i ciężarów już nie dokładałem, nie szarpałem się z nimi. Może się przeciążyłem, bo miałem za dużo startów. Chociaż nie, bo ich było dużo, ale za to nie pchałem po 30-40 pchnięć trzy razy w tygodniu, tylko robiłem to raz w tygodniu i jeździłem sobie na zawody. Niestety, coś się stało.

Czekają Cię dwie operacje?

- Łokieć to będzie artroskopia, a z nadgarstkiem nie wiadomo. Ale trzeba działać, bo jakaś tkanka jest tam powiększona pięciokrotnie.

Zostało 10 miesięcy do igrzysk - mało czasu, żeby się i wyleczyć, i wypracować formę, prawda?

- Jeśli chodzi o łokieć, to będę pewnie musiał uważać sześć tygodni, czyli przez trzy tygodnie nic nie będę mógł robić, ale później już powoli będzie można zacząć pracować. A z nadgarstkiem to zobaczymy jak będzie. Będę chciał obie sprawy załatwić jak najszybciej. Wracam 7 października do Polski, a już 8 załatwiam sprawy zdrowotne.

Przyjdziesz w sobotę na stadion Chalifa na finał z udziałem Konrada Bukowieckiego?

- Tak. Chociaż będzie bardzo ciepło, może nie będę wychodził, bo tu jest okropnie. To tak jakbyś musiał się nauczyć żyć w saunie. A w telewizorze też dobrze widać.

Chyba nie ma tu transmisji.

- Ale my TVP mamy. Tylko czy mamy telewizor w pokoju? Grzyba mamy.

Konrad ma szansę na medal?

- Mam nadzieję, że mu się uda. On jest bardzo mocny, tylko musi wszystko zgrać i pchnie rekord życiowy.

I pobije Twój rekord Polski?

- A daleko mu do tego? [ma życiówkę 22,25, a rekord Polski Haratyka wynosi 22,32]. Siłowo Konrad jest ode mnie dużo lepszy, więc jeśli mu się wszystko poukłada, to powinien pchnąć dużo dalej.

Z wynikiem w tych granicach o których mówisz na podium chyba spokojnie się załapie?

- Na brąz może wystarczy.

Aż tak wysoki będzie poziom? Kto jest faworytem?

- Ryan Crouser. On jest najbardziej regularny. I chyba jeśli każdy by zrobił swoje, to Crouser by wygrał. Tom Walsh potrafi wszystkich w pierwszej serii zaskoczyć. Darlan Romani ma na pewno formę na dalekie pchanie. No i Konrad jest. Będą się ciąć

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.