Trenerka Pawła Fajdka: Musimy pomyśleć czy rzucać rano, żeby się przyzwyczaić do olimpijskich kwalifikacji. Bo już nie mówimy "eliminacje"

- Boże, co za historia! Niektórzy pytają jak to możliwe, że po siedmiu miesiącach bez rzucania był w stanie przygotować taką formę. Paweł Fajdek jest po prostu wyjątkowy - zachwyca się trenerka Jolanta Kumor. W środę w Dausze jej zawodnik po raz czwarty z rzędu został mistrzem świata w rzucie młotem.
Zobacz wideo

Łukasz Jachimiak: Gratulacje - Paweł Fajdek znowu najlepszy.

Jolanta Kumor: No jest mistrzem. I to już cztery razy. Powiem, że byłam spokojna i przekonana, że zdobędzie to czwarte złoto. Wskazywały na to treningi, wiedziałam też, że jest mocny psychicznie. Sezon był równy, Paweł miał mocne już pierwsze rzuty. Proszę zobaczyć jak wyglądały eliminacje, to znaczy kwalifikacje, bo pilnujemy się, żeby nie mówić "eliminacje". To są kwalifikacje, szansa na to, żeby się zakwalifikować, a nie moment, żeby się wyeliminować, ha, ha. W konkursie też Paweł pierwszy rzut miał mocny. Jest skupiony, robi swoje. To mnie cieszy tym mocniej, że przecież Paweł miał w tym sezonie bardzo poważny zabieg. Niektórzy pytają, jak to możliwe, że po siedmiu miesiącach bez rzucania był w stanie przygotować taką formę. Paweł jest po prostu wyjątkowy. I cztery razy został mistrzem świata - Boże, co za historia.

Na czym dokładnie polegał ten zabieg?

- Rozwarstwiły mu się mięsień płaszczkowaty i brzuchaty łydki. Na całej długości. Rzucać zaczął dopiero w połowie kwietnia. Osiem tygodni nic nie robił po operacji, a w sumie licząc od końca poprzedniego sezonu nie rzucał przez siedem miesięcy. Jak już zaczął, to musiał bardzo uważać, bardzo słuchać swojego organizmu. Paweł to umie, on niezwykle czuje własne ciało. To jest jego przewaga nad innymi. I to świadczy o mistrzowskiej klasie.

Pani zawodnik w tym sezonie zmienił sylwetkę, to widać. Są jeszcze jakieś inne zmiany?

- Zrobił bardzo dużo. Wszyscy razem, pracujący z Pawłem, jesteśmy dobrym teamem. Paweł zmienił dietę. Po zabiegu ważył tylko 113 kg. Teraz waży 123, bo nabrał masy mięśniowej. I to jest jego waga optymalna. A w zeszłym roku ważył 136 kg. Czapka z głowy przed nim za to, że wytrwał z dietą, a później przybrał 10 kilo w zdrowy sposób. Na tkance mięśniowej, a nie tłuszczowej.

Paweł już powiedział, że teraz chce medalu olimpijskiego, bo nigdy takiego nie zdobył. Obiecał, że zrobi wszystko, by wygrać w Tokio. Co musi zrobić?

- Przede wszystkim przez operację on w tym roku nie mógł rzucać normalnie. On tu w Dausze nie schodził nisko na nogach, bo jeszcze nie może.

Planujecie robić treningi rano, żeby Paweł się przyzwyczaił do porannych eliminacji, czyli olimpijskiej tradycji? Pamiętamy, jak wielkie problemy miał z tym Paweł, wiemy, że się tego boi.

- Zobaczymy jak będzie, spokojnie się zastanowimy. Paweł jest już doświadczony i może nie będzie miało sensu robienie treningu w chwilach, w których on nie będzie w komfortowych warunkach. Zobaczymy co jest ważniejsze, jak będzie z głową, jak będzie z wieloma rzeczami. Na pewno będziemy się nad tym zastanawiać. Częściowy plan na Tokio już mamy. Teraz Paweł musi się nacieszyć sukcesem i odpocząć, a później dogramy szczegóły.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.