Rekord Polski, rekord mityngu, 10. najlepszy wynik w historii skoku o tyczce - Piotr Lisek spisał się fantastycznie w zawodach Diamentowej Ligi w Monako. Nasz tyczkarz wygrał, poprawił najlepszy tegoroczny wynik na świecie (poprzedni też należał do niego) i postraszył rywali, pokazując stablizację formy na absolutnie najwyższym poziomie.
Władysław Kozakiewicz: Jest w formie, skacze pięknie, a ja się bardzo cieszę.
- Nie jestem. Piotrek sześć metrów skoczył już trzeci raz w karierze. Przecież dwa lata temu w hali miał 6,00. Wtedy można było powiedzieć, że już troszeczkę poskakał i trochę medali pozdobywał. A teraz trzeba stwierdzić, że mamy kogoś, kto skacze na najwyższym poziomie w konkurencji z bardzo wysokim poziomem. I ten nasz ktoś wygrywa z niesamowicie mocnymi rywalami. Spodziewam się, że swój rekord Piotrek jeszcze podciągnie o parę centymetrów. Że do igrzysk wskoczy na jeszcze wyższy poziom. Byłoby przepięknie, gdyby zdobył olimpijskie złoto. Jak wygra, to nawet wynik nie będzie mnie obchodził, ha, ha.
- Tak, poziom jest niesamowity. W Lozannie, teraz w Monako, rok temu na mistrzostwach Europy w Berlinie - coraz więcej jest konkursów, gdzie trzeba skakać po sześć metrów.
- Dla niego wszystko jest możliwe. Ale zdajmy sobie sprawę z tego, że brakuje mu jeszcze 14 centymetrów, a to jest dużo. 6,16 skoczył Lavillenie, 6,15 miał Bubka. Renaud miał kiedyś świetną formę, zrobił rekord, ale nie umiał tego poziomu utrzymać. Bubka to fenomen, który cały czas gonił swój rekord świata i poprawiał go 35 razy, zgarniając tyle bonusów finansowych, ile się dało. Czy Lisek kiedyś wejdzie na aż taki poziom? Nad tym się nie zastanawiałem, bo tak naprawdę nie chodzi nawet o ten rekord świata, tylko o to, żeby jeszcze kilka razy poprawić swój rekord i parę razy powygrywać najważniejsze zawody. Świetnie, że mamy takiego człowieka. Nie zapominam o Pawle Wojciechowskim, jego też cenię [w Monako był czwarty, skoczył 5,87 m]. Ale on jest labilny, raz skacze wyżej, za chwilę niżej, później znowu wyżej i tak dalej. A Piotrek Lisek to jest tur. Jak już jest dobry, to jest dobry. Uwielbiam takich gości, to jest mój ulubiony typ sportowca. Przypomina mi mnie, bo ja nigdy nie rozumiałem, jak można gubić to, co się wypracowało. Jeżeli się jest w dobrej formie, to się skacze cały czas. I taki właśnie jest Piotrek. A samo to, że się zastanawiamy czy on kiedyś pobije rekord świata, pokazuje, na jak fantastyczny poziom ten chłopak wskoczył. Amerykański Szwed Duplantis potrafi zadziwić luzem, umie to też robić Kendricks, potrafi jeszcze kilku. Ale Piotrek teraz skacze tak, że rywalom miękną nogi. Oni muszą się sprężać, Lisek ich denerwuje. I oby jak najdłużej. Piotrek, wielkie gratulacje!