Krzysztof Kaliszewski: Anita Włodarczyk będzie miała zabieg. Dopiero po nim będzie wiadomo czy to koniec sezonu

- Nikogo z opinii publicznej nie poinformuję jak będzie, dopóki lekarz wykonujący zabieg nie powie mi "słuchaj, stary, jest tak i tak, to jest pewne, a na to możemy liczyć". Dlatego my z Anitą się wstrzymujemy z ogłaszaniem planu na dalszą część sezonu. I ubolewamy nad tym, że nastąpił jakiś wyciek informacji, i to z naszej centrali - mówi Krzysztof Kaliszewski, trener Anity Włodarczyk.

W piątek "Przegląd Sportowy" stwierdził, że dwukrotna mistrzyni olimpijska i czterokrotna mistrzyni świata w rzucie młotem nie wystartuje już w tym sezonie, opuszczając m.in. planowane na wrzesień i październik mistrzostwa świata.

Zobacz wideo

Łukasz Jachimiak: Ze zdrowiem Anity Włodarczyk jest tak źle, jak pisze piątkowy "Przegląd Sportowy"?

Krzysztof Kaliszewski: Zauważył pan, że "Przegląd" pisze bardzo naokoło? Autor tekstu z nami nie rozmawiał, w tekście nie ma wypowiedzi ani Anity, ani mojej. Pan Chmielewski może chce dociągnąć do słynnej pisarki Chmielewskiej, ale mu się nie udaje. Jestem bardzo ostrożny, jeśli chodzi o mówienie o przyszłości. Oczywiście jest problem zdrowotny i w poniedziałek Anita będzie miała zabieg, ale dopiero po nim można się ze mną skontaktować lub we wtorek z Anitą, bo dopiero wtedy będziemy mieli do przekazania jakieś oświadczenie i szczegółowe informacje.

Czyli na dziś nie jest przesądzone, że Anita w tym momencie kończy sezon?

- Sytuacja wygląda tak, że zabieg będzie, ale trzeba zobaczyć, co tam jest w środku w kolanie. Żeby rzetelnie przekazać informację - a my jesteśmy takimi ludźmi, którzy nie chcą opinii publicznej wprowadzać w błąd - to trzeba poczekać do pewnej diagnozy. Na razie wiadomo tyle, że będzie zabieg. Ale nie wiadomo co po zabiegu powie lekarz.

To będzie artroskopia kolana, tak?

- Tak, artroskopia. Ale ja tu idę w innym kierunku, nie wiem czy pan zrozumiał do końca, przepraszam, że tak mówię.

Rozumiem - macie nadzieję, że ingerencja chirurgiczna może nie będzie aż tak duża, by wykluczała starty Anity do końca sezonu. Macie nadzieję, że po zabiegu rehabilitacja będzie stosunkowo krótka, tak?

- Właśnie o to chodzi. Oczywiście ja muszę zakładać najgorsze, więc w tym wszystkim jestem może nawet sceptyczny. Ale z całą pewnością nikogo z opinii publicznej nie poinformuję jak będzie, dopóki lekarz wykonujący zabieg nie powie mi "słuchaj, stary, jest tak i tak, to jest pewne, a na to możemy liczyć". Dlatego my z Anitą się wstrzymujemy z ogłaszaniem planu na dalszą część sezonu. I ubolewamy nad tym, że nastąpił jakiś wyciek informacji i to z naszej centrali [chodzi o Polski Związek Lekkiej Atletyki]. To mocno podważa zaufanie do tej centrali. Nawet jest przecież ustawa RODO. Zdrowie Anity to jest jej prywatna sprawa. Konsekwencje zdrowia oczywiście wymagają informacji, ale na pewną informację proszę czekać do przyszłego tygodnia, wtedy będziemy mądrzejsi

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.