ME Lekkoatletyka 2018. Michał Haratyk: Czy dzwonią prezydent i premier? A gdzie tam?! Kim ja jestem?

- W tym sezonie nie przegrałem z Europejczykiem, dlatego może nie byłem pewny, że wygram, ale wiedziałem, że mam ogromne szanse to zrobić - mówi Michał Haratyk, mistrz Europy w pchnięciu kulą. - Tak, ustaliliśmy kolejność - odpowiada, kiedy pytamy czy to prawda, że bardzo szybko w trakcie konkursu umówili się z Konradem Bukowieckim, że do końca zachowają swoje pozycje. Drugi z naszych kulomiotów zdobył srebrny medal

Łukasz Jachimiak: Zostałeś mistrzem Europy i jesteś w pełni zadowolony czy będziesz narzekał tak jak Wojciech Nowicki po wygraniu rzutu młotem – że za mało metrów, że technika nie taka?

Michał Haratyk: No generalnie tak, mogłem pchnąć metrów. Szkoda, że nie udało się pchnąć 22 metrów.

Serio nie jesteś zadowolony?

- Nie no, przecież 21,72 to nie jest zły wynik. Pchnąłem dalej dwa lata temu na mistrzostwach Europy, jest dobrze.

Konrad Bukowiecki zdradził nam, że kiedy znaleźliście się na pierwszym i drugim miejscu, to w żartach ustaliliście, że taka kolejność zostaje.

- Tak ustaliliśmy kolejność.

Kiedy Konrad pchnął 21,66, to myślałeś, że to może być lepszy wynik od Twojego?

- Ja nigdy nie wiem, patrzę na tę trawę za liniami i nigdy nie wiem ile jest, nie umiem tak ocenić odległości. Konrad mógł dołożyć, nie obraziłbym się. Wiedziałem, że już bym nie odpowiedział, zeszły ze mnie wszystkie siły. Chociaż gdybym miał jeszcze siódmą serię, to może bym pchnął.

Wiedziałeś, że faworyt gospodarzy David Storl Wam nie zagrozi?

- Wiedziałem, że 21,70 m nie pchnie. Byłem tego pewny. Ale spodziewałem się, że Stanek pchnie dalej [z wynikiem 21,16 Czech zajął czwarte miejsce].

Nie wyglądasz na człowieka do którego dociera, że wygrał najlepszy konkurs mistrzostw Europy w historii [co najmniej 21 m uzyskało aż sześciu zawodników].

- Jeszcze chyba to do mnie nie dociera.

Kiedy dotrze? Jak medal na szyi zawiśnie?

- Może, może wtedy. Jeszcze trzeba poczekać 25 godzin.

Masz wszystko wyliczone, dokładnie wiesz, kiedy dekoracja, czyli spodziewałeś się sukcesu.

- Doszły mnie słuchy po prostu kiedy ta dekoracja będzie, ha, ha. W tym sezonie nie przegrałem z Europejczykiem, dlatego może nie byłem pewny, że wygram, ale wiedziałem, że mam ogromne szanse to zrobić. Bardzo fajnie, trzeba się cieszyć.

Podczas naszej rozmowy ciągle dzwoni Twój telefon. Może to prezydent albo premier z gratulacjami?

- A gdzie? A kim ja jestem?

Mistrzem Europy.

- Eee. To chyba rodzice. Czekają na mnie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.