Wojciech Nowicki: Można tak powiedzieć. Choć ze swojej techniki trochę nie jestem zadowolony, bo rzut był troszeczkę asekuracyjny – bez wyrzutu i bez czwartego obrotu. Ale mam nadzieję, że we wtorek będzie dużo lepiej.
- No tak, ale chodziło o to, żeby do końca trzymać technikę, a wyszło troszeczkę asekuracyjnie. Może przez tę upalną pogodę. Przyznaję, że chciałem przejść eliminacje jak najmniejszym nakładem sił. Troszeczkę mnie przypompowało. Ale w finale będzie lepiej, bo już się do tej pogody zaczynam przyzwyczajać. Wierzę, że obu z Pawłem [Fajdkiem] uda nam się dobrze wystartować.
- Wydaje mi się, że tak, czuję się dobrze przygotowany. Ale trzeba zapytać moją trenerkę jak jest. I trzeba się pokazać w finale. Mam nadzieję, że będę w stanie zaprezentować to, co na treningach. Na nich wyglądam dobrze. Ten eliminacyjny rzut był taki skapcaniały, że tak brzydko powiem. Ale młot poleciał na minimum i szybko mogę pójść na pobudzenie siłowe i szykować się na finał.
- A to już moje sprawy, nie będę tłumaczył, bo za dużo czasu by to zajęło, a muszę już lecieć, bo czekają na mnie.
- Żadnej presji nie czuję. Chciałbym po prostu rzucić na swoim poziomie. A który będę – pierwszy czy ostatni – nie ma znaczenia.
- Nie wiem, każdy medal jest fajny i będę się z każdego cieszył. Rywale też na pewno są przygotowani.
Premier League. Bartosz Kapustka ma kolejnego rywala. Rachid Ghezzal zawodnikiem Leicester City