MŚ w Londynie. Kolejny medal dla Polski. Kamila Lićwinko trzecia w finale skoku wzwyż [PODSUMOWANIE DNIA]

Przedostatniego dnia lekkoatletycznych mistrzostw świata w Londynie zobaczyliśmy dwójkę Biało-Czerwonych. Marcin Krukowski zajął dziewiąte miejsce w finale rzutu oszczepem, a Kamila Lićwinko odniosła wielki sukces, kończąc konkurs skoku wzwyż na trzeciej pozycji i zdobywając brązowy medal - siódmy w ogólnym rozrachunku dla Polski.

Świetny występ Lićwinko

Finał skoku wzwyż rozpoczął się kilka minut po dwudziestej. Wszystkie zawodniczki zaliczyły dwie początkowe wysokości, ale już przy 1,92 metra zmagania zakończyła mistrzyni olimpijska, Hiszpanka Ruth Beitia. Największa selekcja nastąpiła przy wysokościach 1,95 i 1,97 metra – odpadło aż osiem finalistek. Kamila Lićwinko przeskoczyła poprzeczkę w ostatniej próbie.

Polka zaliczyła także kolejną wysokość, 1,99 metra, i to za pierwszym razem. Przez moment była nawet liderką konkursu. Niestety, to wszystko, na co stać było 31-latkę, ponieważ nie zdołała już sprostać kolejnym wysokościom. Ukrainka Julia Lewczenko skoczyła 2,01 metra, a wielka faworytka, Maria Lasitskene – 2,03.

Na podium stanęły te trzy zawodniczki. Złoto dla Lasitskene, srebro dla Lewczenko, a brąz dla Kamili Lićwinko. Polka udowodniła, że jest jedną z najlepszych w swoim fachu, a podczas rozmowy z reporterem TVP, Aleksandrem Dzięciołowskim, cieszyła się jak dziecko. Ale w końcu jest z czego – brązowy medal mistrzostw świata i siódmy w ogólnym rozrachunku dla Polski.

Krukowski i pozostałe finały

Do ścisłego finału rzutu oszczepem nie wszedł nasz jedyny reprezentant, Marcin Krukowski. Polak rzucił 82,01 metra, ale wystarczyło to jedynie do zajęcia dziewiątego miejsca. Zwyciężył Niemiec, Johannes Vetter (89,89), przed Czechami: Jakubem Vadlejchem (89,73) i Petrem Frydrychem (88,32). Mistrz olimpijski z Rio de Janeiro, Thomas Rohler, znalazł się tuż za podium.

Dziewiątego dnia mistrzostw odbyło się aż siedem finałów. Tytuł w dziesięcioboju zdobył Francuz, Kevin Mayer. Na 100 metrów przez płotki kobiet najszybsza była Australijka Sally Pearson, a bieg na pięć kilometrów zwyciężył Etiopczyk Muktar Edris, który wyprzedził wielkiego faworyta gospodarzy, Mohameda Faraha.

Pierwszą z dwóch wieczornych sztafet 4x100 metrów wygrały Amerykanki w składzie: Aaliyah Brown, Allyson Felix, Morolake Akinosun, Tori Bowie. Uzyskały one rezultat 41,82 sekundy, najlepszy w tym roku na świecie. Drugie na mecie były Brytyjki, a trzecie Jamajki.

Pożegnanie Bolta

Do prawdziwe sensacji doszło w ostatnim biegu wieczoru. Wielcy faworyci sztafety 4x100 metrów, Jamajczycy, mieli zdobyć złoto i pożegnać nim najlepszego sprintera w historii, Usaina Bolta. Rekordzista świata nie zdołał jednak ukończyć swojego dystansu – zatrzymał się po kilkunastu metrach, najprawdopodobniej z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego.

Jamajka pozostała bez medalu. Zwyciężyli dość niespodziewanie Brytyjczycy, przed Amerykanami i Japończykami. Jeden z najwspanialszych sportowców w historii na pewno nie spodziewał się takiego zwieńczenia kariery - zakończył mistrzostwa tylko z jednym, brązowym medalem.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.