MŚ w lekkoatletyce 2017. Piotr Lisek i Paweł Wojciechowski bez tyczek na dzień przed startem. Lisek: jesteśmy w megaszoku

Tyczki nie doleciały nam na mistrzostwa świata, ale jak to możliwe, nie wiem. Lecieliśmy prosto do Londynu, bez żadnej przesiadki. Obaj z Pawłem jesteśmy w megaszoku - mówi Piotr Lisek. On i Paweł Wojciechowski to kandydaci do podium MŚ w Londynie w skoku o tyczce. Eliminacje odbędą się już w niedzielę. - Na szczęście ja się zabezpieczyłem w taki sposób, że producent wysłał mi tyczki z USA do Londynu. Niestety, nie jest to cały komplet, to tylko tyczki, których potrzebuję na wysokie skakanie. Ale Paweł nie ma nic - opowiada Lisek

Łukasz Jachimiak: Trzy dni temu mówił Pan, że wyściskał odzyskane tyczki, które zgubiły się w połowie lipca w Casablance i nie wracały do pana przez prawie dwa tygodnie. Kiedy zapytałem czy teraz już na pewno nie zginą, stwierdził Pan, że to niemożliwe. Jak więc wytłumaczy Pan fakt, że w niedzielę startujecie z Pawłem Wojciechowskim w eliminacjach mistrzostw świata, a Wasze tyczki znów się zgubiły?

Piotr Lisek: Tyczki nie doleciały nam na mistrzostwa świata, ale jak to możliwe, nie wiem. Lecieliśmy prosto do Londynu, bez żadnej przesiadki. Obaj z Pawłem jesteśmy w megaszoku. Zgubienie tyczek przez linie lotnicze zdarza się, ale maksymalnie raz w roku, a nam się właśnie przytrafiło drugi raz i to w kluczowym momencie.

Co teraz? Macie jakiś zapasowy sprzęt, będziecie od kogoś pożyczać?

- Na szczęście ja się zabezpieczyłem w taki sposób, że jakiś czas temu producent wysłał mi zapasowe tyczki z USA do Londynu. Niestety, nie jest to cały komplet, to tylko tyczki, których potrzebuję na wysokie skakanie. Ale Paweł nie ma nic. Myśli, żeby ktoś mu dostarczył tyczki z domu.

Nie zabraknie czasu? Eliminacje już w niedzielę.

- Wszystko się będzie rozstrzygało w sobotę, Paweł ma bardzo nerwową sytuację, ja mam trochę lepiej.

Ma Pan sprzęt na wyższe skakanie, a niższe skoczy Pan na czymkolwiek co się uda pożyczyć, czy na tych tyczkach na duże wysokości?

- To są tyczki, które wymagają użycia większej siły, zabierają więcej energii. One nie wybaczają też żadnego błędu, więc będę musiał od pierwszych prób skakać bardzo dobrze. Ale i tak głowę mam w miarę spokojną w porównaniu z Pawłem. Myśleliśmy czy uda nam się od kogoś tyczki pożyczyć, ale to raczej niemożliwe, bo obaj jesteśmy ciężkimi zawodnikami, więc trudno dobrać od kogoś kije. Sytuacja jest przedziwna. Z reguły takie rzeczy dzieją się na jakimś mityngu, wtedy można powiedzieć „trudno, najwyżej nie wystartuję”. Ale teraz mamy imprezę, na którą cały sezon pracowaliśmy.

Może musicie przeszukać garaże na Stadionie Olimpijskim licząc, że jak w Monako, znajdzie się coś wartego uwagi [tam Lisek pożyczył sobie tyczek Siergieja Bubki]?

- Ha, ha, może faktycznie trzeba zacząć regularnie chodzić po garażach.

Nie słyszę, żeby to wszystko Pana rozbijało.

- Nie może być tak, że zawirowania ze sprzętem wszystko nam zepsują. Obaj jesteśmy nastawieni tak, że musimy zrobić wszystko, żeby wypaliło nam to, co sobie założyliśmy.

Adam Kszczot biegnie po drugi medal MŚ: Straszny ból całego ciała, łącznie z rzęsami. Zdarzają się dziury w pamięci" [WYSPORTOWANI]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.