Lekkoatletyczne ME. Kto może wyjść z cienia Majewskiego i Włodarczyk

Tylko pięć groszy na każdej postawionej złotówce można zarobić, jeśli Tomasz Majewski zdobędzie medal ME w Zurychu. Dwukrotny mistrz olimpijski jest pewniakiem do podium, mimo że w tym roku w Europie ma dopiero piąty wynik. W reprezentacji Polski murowanych faworytów do medali jest jeszcze kilku. My próbujemy wskazać tych, którzy w Szwajcarii mogą sprawić niespodzianki. Transmisje z Zurychu w Eurosporcie i TVP, relacje na żywo w Sport.pl
Tomasz Majewski Tomasz Majewski Fot. Peter Steffen/AP

Ich medale pewne jak w szwajcarskim banku

Niemiec David Storl w bieżącym roku uzyskał aż 12 lepszych rezultatów od najlepszego wyniku Majewskiego. Jego pchnięcie na odległość 21,97 m jest drugim wynikiem na świecie. O 6 cm lepszy jest tylko Joe Kovacs z USA. Według bukmacherów Storl, dwukrotny mistrz świata i wicemistrz olimpijski, we wtorek obroni tytuł mistrza Europy, jaki zdobył dwa lata temu w Helsinkach. Fortuna na zwycięstwo 24-latka wystawia kurs 1,04. Prawie tak samo firma wycenia szanse Majewskiego na medal (kurs 1,05).

Wyraźnie ważniejsza od tegorocznych dokonań jest klasa naszego zawodnika, której w przeszłości wielokrotnie dowodził, prezentując najwyższą formę w mistrzowskich imprezach. Z czterech Europejczyków, którzy w tym roku pchali dalej od Polaka, w Zurychu zaprezentuje się trzech - poza Storlem będą to Aleksandr Lesnoj z Rosji i Borja Vivas z Hiszpanii. Pierwszy może się pochwalić rezultatem 21,40, drugi - 21,07. Majewski tylko raz przekroczył granicę 21. metra, uzyskując 21,04 m. Ale sam zapowiada, że na stadionie Letzigrund celuje w srebro. - Jak pchnę swoje, będzie dobrze - mówi.

Poza dwukrotnym mistrzem olimpijskim problemów ze zdobyciem medalu w Zurychu nie powinni mieć Piotr Małachowski (lider światowej listy w rzucie dyskiem), Anita Włodarczyk (ma najlepszy w tym sezonie wynik na świecie w rzucie młotem) i Paweł Fajdek (zajmuje drugie miejsce w Europie i na świecie, o zaledwie 12 cm ustępuje Krisztianowi Parsowi z Węgier). Liczymy też na medale Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego w biegu na 800 m oraz na choć jedną z naszych skoczkiń wzwyż, bo i Kamila Lićwinko, i Justyna Kasprzycka należą do światowej czołówki. Medalowe nadzieje możemy też wiązać z naszymi sztafetami 4x400 m, bo w Europie niewiele drużyn biega szybciej od naszych pań i panów. A w których konkurencjach możemy liczyć na polskie niespodzianki?

<b>Karolina Jarzyńska</b> (MKL Toruń, 32 lata) - 10 000 m Karolina Jarzyńska (MKL Toruń, 32 lata) - 10 000 m Fot. Rafał Nowakowski/Sportografia.pl

Zacząć może Jarzyńska

Wszyscy oczekują od Majewskiego, że to on zdobędzie pierwszy medal dla Polski na ME w Zurychu, tymczasem to może być niemożliwe. Kulomioci finał rozpoczną o godz. 19.34, a o 20.20, a więc na pewno jeszcze przed zakończeniem ich walki, o medale pobiegną panie na 10 000 m. Najszybsza w Europie jest obecnie Brytyjka Julia Bleasdale, kroku dotrzymuje jej Etiopka w barwach Belgii Almensch Belete, ale na walkę z obiema stać Karolinę Jarzyńską. W bieżącym sezonie nasza maratonka na 10 km uzyskała w Europie szósty wynik. Czasy faworytek to odpowiednio 31:42.02 i 31:43.05. A rekord Polski Jarzyńskiej z ubiegłego roku jest tylko minimalnie gorszy - 31:43.51.

Nowy Maćkowiak?

Kilkanaście lat temu polskich 400-metrowców do sukcesów w Europie i na świecie prowadził Robert Maćkowiak. Indywidualnie zdobył m.in. tytuł wicemistrza Europy w Budapeszcie w 1998 roku. Najszybszego Europejczyka (Pavla Maslaka z Czech) w Zurychu nie ma, a wśród zawodników, którzy zostali zgłoszeni do rywalizacji trzeci wynik ma Jakub Krzewina. We wtorkowej sesji eliminacyjnej Polak łatwo wygrał swój bieg, finiszował wyraźnie zwalniając. I tak wystarczyło to do osiągnięcia piątego rezultatu w stawce. Dobrze zbudowany, silny Krzewina jest wyraźnie pewny swego. Ciekawe czy rzuci wyzwanie nawet najszybszym Brytyjczykom - Matthew Hudsonowi-Smithowi i Martynowi Rooney-owi. Wygląda na to, że Polaka stać na zejście poniżej 45 sekund, a więc na walkę o złoto.

Maratończycy biegną po swoje

Na złoto wręcz skazani są polscy maratończycy. Wobec rezygnacji ze startu Mohameda Faraha, który wybrał dystanse 5 i 10 km, najlepszy w tym roku czas w Europie ma Henryk Szost. Drugim wynikiem wśród zgłoszonych zawodników legitymuje się nasz kolejny reprezentant - Yared Shegumo, a czwarty jest Marcin Chabowski. Panowie powalczą o medale w klasyfikacji indywidualnej i drużynowej. W tej drugiej wystartuje 13 ekip, każda będzie złożonych z czterech zawodników. Ich zsumowane wyniki dadzą rezultat drużyny. Polska jest zdecydowanie najlepsza w stawce zarówno po zsumowaniu -życiówek- Szosta, Shegumo, Chabowskiego i Błażeja Brzezińskiego, jak i po zsumowaniu najlepszych tegorocznych wyników.

Przeszkodowcy nawiązują

Mistrzami olimpijskimi w biegu na 3000 m z przeszkodami byli Zdzisław Krzyszkowiak i Bronisław Malinowski, rekord świata bił Jerzy Chromik, a srebrne medale mistrzostw świata i Europy zdobywał Bogusław Mamiński. We wtorek awans do finału takiego biegu w Zurychu wywalczyli Mateusz Demczyszak (z najlepszym czasem eliminacji) i Krystian Zalewski (ósmy wynik). Obaj Polacy wygrali swoje starty, obaj są wysoko na liście najlepszych europejskich biegaczy tego sezonu. Demczyszak ze zgłoszonych zajmuje szóste miejsce, a Zalewski biega wolniej tylko od Mahiedine-a Mekhissiego-Benabbada z Francji. Dwukrotny wicemistrz olimpijski, dwukrotny mistrz Europy i dwukrotny brązowy medalista MŚ to murowany faworyt do złota. Ale z całą resztą rywali Zalewski powinien sobie poradzić, a Demczyszaka stać na niespodziankę.

Jeszcze jeden Zalewski

Christophe Lemaitre raczej poza zasięgiem, ale medal na 200 m w zasięgu. Trzeci w tym roku w Europie Siergiej Smelyk ma wynik 20,35. A szósty w tabeli Karol Zalewski jest gorszy tylko o 0,07 s. Młodzieżowy mistrz Europy sprzed roku kilka dni temu skończył 21 lat. Dwa lata temu na MŚ juniorów do brązowego krążka zabrakło mu 0,002 sekundy. Jego życiówka to 20,40. Do wyniku Marcina Urbasia z 1999 roku (19,98 s) Zalewskiemu jeszcze daleko, ale przecież nikt nie oczekuje od niego, że będzie walczył z Francuzem o złoto.

Gdzie doskoczy Lisek?

Trzy najlepsze w tym roku wyniki w skoku o tyczce - 5.92, 5.87 i 5.83 m - należą do Renauda Lavilleniego. Drugi na świecie jest Piotr Lisek, który skoczył 5,82. Trudno uwierzyć, że 22-latek, który nie potrafi jeszcze ustabilizować formy, zagrozi Francuzowi, ale kandydatem do sprawienia niespodzianki w postaci skoku na podium jest idealnym. Młodszy kolega Pawła Wojciechowskiego (mistrza świata z Daegu z 2011 roku) i Roberta Sobery, według wielu jest z trójki naszych tyczkarzy wysłanych do Szwajcarii najbardziej utalentowany. Monika Pyrek, która przez lata zdobywała dla Polski medale w skoku o tyczce kobiet, zapewnia, że Lisek jest też pod znakomitą opieką. Jego trenerem jest Wiaczesław Kaliniczenko, z którym była wicemistrzyni świata pracowała przez 12 lat. -Piotrek jest materiałem na mistrza - przekonuje Pyrek.

Cichocka jak w Sopocie

Angelika Cichocka zaskakuje. Po przejściu do zespołu Marcina Lewandowskiego błyskawicznie osiągnęła sukces, zdobywając srebrny medal halowych MŚ w Sopocie, w marcu bieżącego roku. Kilkanaście dni temu znów wywalczyła srebro, ale zadowolona nie była, bo stało się to na mistrzostwach Polski. W Szczecinie sensacyjnie uległa Joannie Jóźwik. Wielkiej formy w tym sezonie letnim Cichocka nie pokazała, jest dopiero 28. biegaczką na świecie. Z Jekarieriną Poistogową, czyli brązową medalistką igrzysk olimpijskich w Londynie, raczej nie powalczy. Ale choć w Europie ma dopiero 12. wynik, to wcale nie jest skazana na porażkę z pozostałymi biegaczkami. -Przed mistrzostwami w Sopocie też nikt we mnie nie wierzył - przypomina.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.