Lekkoatletyka. Artur Kuciapski: Czekam na powrót do treningów

- Dla mnie od dawna jest już po sezonie. Moim celem jest teraz wyleczenie na sto procent i ponowne wejście w trening - mówi w rozmowie ze Sport.pl Artur Kuciapski, wicemistrz Europy na 800 m z 2014 roku.

Kuciapski był odkryciem mistrzostw Europy w Zurychu w 2014 roku. Pojechał tam jako szerzej nieznany zawodnik a wrócił ze srebrnym medalem, przegrał wówczas tylko z Adamem Kszczotem.

 

Od tego czasu jego karierę komplikują kolejne kontuzje. 23 grudnia 2014 roku przeszedł operację pękniętego mięśnia brzucha. Pojechał na mistrzostwa świata w Pekinie, ale odpadł tam w eliminacjach. Teraz, zamiast przygotowywać się do igrzysk w Rio, rehabilituje się po kolejnej operacji.

Tadeusz Kądziela: Czemu Artur Kuciapski nie biega, tylko obserwuje zawody z trybun?

Artur Kuciapski: Dla mnie jest już po sezonie. Jestem po kontuzji, trzy miesiące temu miałem operację.

To ta sama kontuzja co przed poprzednim sezonem?

- Poniekąd tak. Brzuch, pachwina i przywodziciel, tylko że druga strona. Wtedy była prawa, teraz jest lewa. 15 lutego przeszedłem operację mięśnia skośnego brzucha, czyli tak zwanej pachwiny miękkiej sportowca. Do tego miałem wierconą kość łonową i szyty przywodziciel. Właściwie był tylko delikatnie poprawiany, taka rekonstrukcja.

To skąd ta kontuzja?

- Jest wiele przyczyn. Złe ustawienie miednicy, słabe pasmo tylne, czyli mięśnie pośladkowe i pleców. W sumie wszystko spowodowało problem z pachwinami. To postępowało z treningu na trening, choć czasem bolało tydzień a potem przestawało. W końcu jednak problem zrobił się poważny, bo ból się nasilił i było coraz gorzej. W końcu nie mogłem biegać bez środków przeciwbólowych. Dokończyłem poprzedni sezon na delikatnym bólu, potem chciałem wejść w sezon halowy, ale znów wystąpiły komplikacje. Mikrourazy w końcu spowodowały duży uraz.

Co teraz, rehabilitacja?

Teraz przechodzę rehabilitację, ale bez większych obciążeń, żeby nie uszkodzić pooperacyjnych miejsc. Czekam na wizytę u lekarza po 10 czerwca i ostateczną decyzję, kiedy będę mógł zacząć biegać. Będę miał jeszcze dwa zastrzyki rozmiękczające na blizny pooperacyjne. Doktor powiedział, żebym mu dał sześć tygodni, żeby mnie postawił na nogi. To pozwoli mi powoli zacząć truchtać. Ufam mu i czekam na ten dzień.

Pechowo, że to wszystko wydarzyło się w roku olimpijskim.

-Straszny pech, ale takie jest życie, taki jest sport. Mam nadzieję, że się wyleczę i będzie już wszystko dobrze. Moim celem jest teraz wyleczenie na 100 procent i wejście w trening. By nic nie bolało i bym mógł spokojnie trenować.

Pierwsze starty w hali?

- Tak. Liczę, że w ciągu dwóch miesięcy wrócę do treningów. Będę się delikatnie przygotowywał do końcówki sezonu. Nie żeby startować, tylko sobie odświeżyć sobie bieganie. Od października chciałbym rozpocząć pracę na pełnych obrotach: obozy szkoleniowe i ostrzejsze treningi.

Z czego teraz żyjesz?

- Dzięki wynikom, które osiągnąłem mam oszczędności. Daję sobie radę. Na razie skupiam się na tym, by się wyleczyć, bo bez zdrowia nie będzie zarabiania.

Rozmawiamy na drużynowych lekkoatletycznych mistrzostwach Polski. Ciężko chyba patrzeć, jak koledzy biegają.

- Ciężko, ale kibicuję wszystkim. To nie jest niczyja wina, że ja mam kontuzję. Tak się złożyło, że trafiło na mnie i muszę sobie z tym dać radę.

To jakie kolejne cele?

- Tak jak mówiłem, powrót do zdrowia. A potem? Za tok są mistrzostwa świata w Londynie, wcześniej halowe mistrzostwa Europy w Belgradzie.

I kolejne igrzyska?

Tak, choć to już bardzo odległy plan. Ale oczywiście realny.

Czy przerwiemy złą serię? Ile w Rio będzie polskich medali?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.