Kuciapski był odkryciem mistrzostw Europy w Zurychu w 2014 roku. Pojechał tam jako szerzej nieznany zawodnik a wrócił ze srebrnym medalem, przegrał wówczas tylko z Adamem Kszczotem.
Od tego czasu jego karierę komplikują kolejne kontuzje. 23 grudnia 2014 roku przeszedł operację pękniętego mięśnia brzucha. Pojechał na mistrzostwa świata w Pekinie, ale odpadł tam w eliminacjach. Teraz, zamiast przygotowywać się do igrzysk w Rio, rehabilituje się po kolejnej operacji.
Artur Kuciapski: Dla mnie jest już po sezonie. Jestem po kontuzji, trzy miesiące temu miałem operację.
- Poniekąd tak. Brzuch, pachwina i przywodziciel, tylko że druga strona. Wtedy była prawa, teraz jest lewa. 15 lutego przeszedłem operację mięśnia skośnego brzucha, czyli tak zwanej pachwiny miękkiej sportowca. Do tego miałem wierconą kość łonową i szyty przywodziciel. Właściwie był tylko delikatnie poprawiany, taka rekonstrukcja.
- Jest wiele przyczyn. Złe ustawienie miednicy, słabe pasmo tylne, czyli mięśnie pośladkowe i pleców. W sumie wszystko spowodowało problem z pachwinami. To postępowało z treningu na trening, choć czasem bolało tydzień a potem przestawało. W końcu jednak problem zrobił się poważny, bo ból się nasilił i było coraz gorzej. W końcu nie mogłem biegać bez środków przeciwbólowych. Dokończyłem poprzedni sezon na delikatnym bólu, potem chciałem wejść w sezon halowy, ale znów wystąpiły komplikacje. Mikrourazy w końcu spowodowały duży uraz.
Teraz przechodzę rehabilitację, ale bez większych obciążeń, żeby nie uszkodzić pooperacyjnych miejsc. Czekam na wizytę u lekarza po 10 czerwca i ostateczną decyzję, kiedy będę mógł zacząć biegać. Będę miał jeszcze dwa zastrzyki rozmiękczające na blizny pooperacyjne. Doktor powiedział, żebym mu dał sześć tygodni, żeby mnie postawił na nogi. To pozwoli mi powoli zacząć truchtać. Ufam mu i czekam na ten dzień.
-Straszny pech, ale takie jest życie, taki jest sport. Mam nadzieję, że się wyleczę i będzie już wszystko dobrze. Moim celem jest teraz wyleczenie na 100 procent i wejście w trening. By nic nie bolało i bym mógł spokojnie trenować.
- Tak. Liczę, że w ciągu dwóch miesięcy wrócę do treningów. Będę się delikatnie przygotowywał do końcówki sezonu. Nie żeby startować, tylko sobie odświeżyć sobie bieganie. Od października chciałbym rozpocząć pracę na pełnych obrotach: obozy szkoleniowe i ostrzejsze treningi.
- Dzięki wynikom, które osiągnąłem mam oszczędności. Daję sobie radę. Na razie skupiam się na tym, by się wyleczyć, bo bez zdrowia nie będzie zarabiania.
- Ciężko, ale kibicuję wszystkim. To nie jest niczyja wina, że ja mam kontuzję. Tak się złożyło, że trafiło na mnie i muszę sobie z tym dać radę.
- Tak jak mówiłem, powrót do zdrowia. A potem? Za tok są mistrzostwa świata w Londynie, wcześniej halowe mistrzostwa Europy w Belgradzie.
Tak, choć to już bardzo odległy plan. Ale oczywiście realny.