Dyskutuj z ludźmi, nie z nickami. Nie bądź anonimowy na Facebook.com/Sportpl ?
Wojciechowski dzielił ostatnie, 12 miejsce premiowane awansem z trzema innymi skoczkami. - Podszedł do mnie Steve Hooker i powiedział: " Dostałeś drugie życie. Nie zmarnuj go!". Mam nadzieje nie zmarnować - powiedział Wojciechowski.
15 sierpnia w Szczecinie Wojciechowski za jednym zamachem pobił rekord Mirosława Chmary z 1988 roku i wspiął się na szczyt światowych rankingów.
Już wtedy obawiał się presji, jaką na nim ten jeden skok wytworzy. - Nie będę zaglądał do internetu, nie będę czytał gazet - mówił, kiedy pytano go jak wytrzyma w roli jednego z faworytów, uznawanych przez ekspertów na całym świecie. - Tu w Daegu powiedziałem sobie, że nie będę o tym myślałe, ale się nie dało - powiedział skoczek.
Daegu 2011. Lewandowski i Kszczot biegną po medal. Który dobiegnie szybciej?
Sebastian Chmara, były znakomity wieloboista, mówił wtedy o 22-letnim tyczkarzu z Bydgoszczy, że jest niedoświadczony i póki co skacze bardzo nierówno. W mistrzostwach Polski, dosłownie dwa dni przed rekordowym skokiem w Szczecinie, Wojciechowski ledwo przeszedł 5,60 m.
No, a w Daegu i to było dla niego zbyt wysoko.
Najpierw Wojciechowski pięknie, z wielkim zapasem pokonał 5,35 m i 5,50 m, a następnie zaciął się właśnie przy 5,60 m. Wolny rozbieg, mało dynamiczne odbicie.
- Zjadła mnie trema i przez to było bardzo ciężko. Miałem wielkie kłopoty z rozbiegiem - mówił tyczkarz. - Bez śniadania jestem, głodny, nie wyspany, bez rozgrzewki prawie, ani jednego skoku nie oddałem na rozgrzewce. Bo rano obudził mnie trener słowami, "Paweł, wszyscy w autobusie czekają". Po słowach Hookera stwierdziłem, że musze się wziąć w garść i zacząć skakać tak, jak w Szczecinie.
W eliminacjach Steve Hooker odpadł.
Jego historia jest pouczająca dla każdego skoczka, a zwłaszcza dla nieopierzonego Wojciechowskiego. Rudowłosy Australijczyk broniący tytułu mistrza świata nie wykonał żadnego skoku, za każdym razem odpuszczając wybicie na 5,50 m.
Mistrz olimpijski z Pekinu po zwycięstwie w Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej miał 10-miesięczną przerwę z powodu kontuzji kolana.
Zwykle wykonuje 60 skoków przed pierwszymi zawodami sezonu, w tym zaliczył osiem. Przed startem w Daegu ledwo osiągnął 5,60 m. Ale jednak postanowił do Korei przyjechać. Jego trener Alex Parnov ostrzegał, aby Hookera przedwcześnie nie skreślać z listy faworytów, bo to " najtwardszy psychicznie zawodnik na skoczni".
Faktycznie, Australijczyk zwyciężył w dwóch największych konkursach ostatnich lat i zrobił to w absolutnie wyjątkowy sposób. Te wydarzenia i 6,06 m jako rekord życiowy powodują, że Hooker uważany jest za drugiego najlepszego tyczkarza w historii po Siergieju Bubce.
Co to były za konkursy!
Obydwa zwycięstwa Australijczyka były krańcowo różne, ale miały jedną wspólną cechę - żelazne nerwy zawodnika.
W Pekinie zwyciężył w olimpijskim finale dzięki skokom w trzeciej próbie - oprócz pierwszej, rozgrzewkowej na 5,60 m, Hooker wszystkie swoje wysokości pokonywał w ostatnim skoku! W ten sposób przeleciał nad poprzeczką na 5,80 m, 5,85 m, 5,90 m i 5,96 m, bijąc w swoim 13. skoku rekord olimpijski.
W Berlinie zmagał się z kontuzją podudzia, odnowioną w eliminacjach. W finale postanowił oddać jak najmniej skoków. Oddał dwa. W pierwszej próbie strącił na 5,85 m, w drugiej pokonał 5,90 m i zdobył złoto, rozbijając tegorocznych faworytów, Francuzów Romaina Mesnila i Renauda Lavillenie, którzy męczyli się na niższych wysokościach, wykonując w sumie 17 skoków.
Hooker wróci na igrzyska w Londynie.
Konstadinos Filippidis (Grecja) 5,65
Fabio Gomes da Silva (Brazylia) 5,65