Mistrz olimpijski zdobył srebro na mistrzostwach Europy w Barcelonie.
- Nie o to chodzi, żeby mieć medale, ale aby wygrywać. Po to jest sport. Czuję się przegrany. Przegrany sam ze sobą. Wiem, k...., wiem. W szóstej próbie, na która bardzo liczyłem, też się nie udało. Nie spodziewałem się, że ten konkurs się tak rozstrzygnie i że zabraknie jednego centymetra do złota - mówił wściekły Polak.
- Czasem jest w konkursach dobrze, a czasami po prostu nic nie wychodzi. Minę mam taką, jaką mam [bardzo kwaśna - rl], bo gdybym przegrał o centymetr pchając metr dalej, nie miałbym do siebie pretensji. Bo przegrałbym w świetnej walce. Ale jeśli przegrywam na tak małych odległościach, to mogę mieć pretensję tylko do siebie - ciągnął Majewski.
Majewski: Pretensje mogę mieć tylko do siebie
- Nie wiem, nie wiem, dlaczego tak się stało. Czasem po prostu ludziom nie idzie. Andrej [Michniewicz, złoty medalista - rl] też nie pchał wspaniale. Ralf [Bartels, brązowy medalista] strasznie pchał, dopiero w ostatniej próbie coś pokazał.
Medal? No tak., fajnie, niby znów impreza, na której go zdobyłem, ale jak się przegrywa o centymetr... Zdarzyło mi się z równym wynikiem przegrać, ale i wygrać w takiej sytuacji. I powiem wam, że to drugie zdecydowanie lepiej znoszę. Jak się przegrywa w skoku wzwyż o centymetr to jest sporo, ale w pchnięciu kulą to tyle, co nic - opowiadał Polak.
- To miało wyglądać zupełnie inaczej. Miałem zagarnąć złoto w pierwszej próbie. Spaprałem wszystkie pchnięcia. Nawet w tym najlepszym było źle - dodał.
- Presja? Jaka presja. W kole presja nie istnieje. Kulomiot w kole jest sam. I tam nie ma żadnej presji. Wytłumaczyć wam? Nie zrozumiecie... Pchałem nierytmicznie, miałem zbyt labilne biodra, zbyt wolno wykonywałem ślizg. Ale nie pytajcie, dlaczego... Mam nadzieje, że w następnych startach forma przyjdzie. Może w Sztokholmie, na Diamentowej Lidze (6 sierpnia) gdzie jest fajna atmosfera - zakończył srebrny medalista ME w Barcelonie.
Piąty dzień rywalizacji - wór medali dla Polski ?