Lekkoatletyczne ME. Skucha o Wiśniewskiej: To nie z powodu wieku nie pojechała na zgrupowanie

- Postawiłam niedowiarków pod ścianą. Ciekawe, co maja teraz do powiedzenia? - wypaliła przed kamerami TVP Joanna Wiśniewska zaraz po zakończeniu konkursu rzutu dyskiem, w którym wywalczyła brąz Mistrzostw Europy. - Joasia była bardzo dobrze traktowana przez związek przez kilkanaście lat kariery - odpowiada prezes PZLA Jerzy Skucha.

Wiśniewska zaskoczyła wszystkich. O medal w rzucie dyskiem miała walczyć Żaneta Glanc, ale przegrała z chorobą i odpadła w kwalifikacjach. Z dwóch Polek w finale większe szanse dawano Wioletcie Potępie, która miała trzeci wynik eliminacji. Na 38-letnią Wiśniewską nie liczył prawie nikt, tymczasem to właśnie ona stanęła na podium,  poprawiając swój najlepszy wynik w sezonie o niemal metr.

Zaraz po konkursie Wiśniewska udzieliła wywiadu przed kamerami TVP. Była bardzo szczęśliwa, ale z satysfakcją dodawała też, że nikt na nią nie stawiał. - Ciekawe, co maja teraz do powiedzenia niedowiarkowie? Postawiłam ich pod ścianą - mówiła tak zaciekle, że aż prowadzący wywiad dziennikarz musiał ją uspokajać chcąc ocalić atmosferę sportowego sukcesu. - Niewiara w czynnych weteranów sportowych w PZLA jest bardzo duża. Teraz dominuje tendencja, by stawiać wyłącznie na młodzież. Czujemy się mocno odrzuceni. Mam nadzieję, że po moim sukcesie zmieni się trochę myślenie - dodała Wiśniewska.

O co dokładnie chodziło zawodniczce? Pewne światło na sprawę rzuca komentarz prezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, Jerzego Skuchy. - W tym roku - nie z powodu wieku, ale słabszych wyników i przez to niższym dla niej budżetem na przygotowania - nie wyjechała na zgrupowanie klimatyczne. Ćwiczyła we Wrocławiu, co jak widać dobrze się sprawdziło - tłumaczy Skucha, który zna zawodniczkę od lat. Zanim został prezesem przez osiem lat był bowiem w PZLA szefem działu szkolenia.

Wiśniewska jak wino

Mimo że Wiśniewska już od niemal 20 lat należy do czołowych zawodniczek w rzucie dyskiem w Polsce, to dopiero jej pierwszy medal na mistrzowskiej seniorskiej imprezie. Dotychczas jej życiowym sukcesem było szóste miejsce na mistrzostwach świata w Osace w 2007 roku.

W ostatnich latach zawodniczka zawodziła w najważniejszych startach sezonu. W 2008 roku przed Igrzyskami rzucała powyżej 62 metrów, jednak w Pekinie uzyskała zaledwie 59,40 i nie zakwalifikowała się do finału. Sytuacja powtórzyła się na zeszłorocznych mistrzostwach świata w Berlinie. Wiśniewska pojechała tam z rekordem sezonu 61,78, w kwalifikacjach rzuciła niemal trzy metry bliżej (58,85 m) i była 11. w swojej grupie kwalifikacyjnej. Wypadła blado zwłaszcza na tle 11 lat młodszej Glanc, która do końca biła się o medal i była czwarta.

Komentarz Jerzego Skuchy, prezesa PZLA:

Najgorsze to zaostrzyć wymianę słów w emocjach. Myśmy pogratulowali Joasi serdecznie, bo jej medal jest sukcesem polskiej lekkoatletyki. Joasia była bardzo dobrze traktowana przez związek przez kilkanaście lat kariery. W tym roku - nie z powodu wieku, ale słabszych wyników i przez to niższym dla niej budżetem na przygotowania - nie wyjechała na zgrupowanie klimatyczne. Ale chciała zmienić trenera - zmieniła. Kiedy pokonała na memoriale Kusocińskiego Żanetę Glanc, to ona pojechała na Drużynowe Mistrzostwa Europy do Bergen. Ćwiczyła we Wrocławiu, co jak widać dobrze się sprawdziło. Rozsądny trener Czesław Kotwica wydobył z Joasi to, co w niej drzemało. Teraz oczywiście kredyt zaufania do Joasi wzrósł i wiek nie ma tutaj nic do rzeczy.

Rekord Polski Małgorzaty Trybańskiej ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.