Dwain Chambers czyli ćpun dopingowy na bieżni

Były koksiarz Dwain Chambers chciał pobiec jak Linford Christie i zdobyć w Barcelonie złoto, skończyło się jednak tylko na piątym miejscu. Ze świecą szukać tego, kto mu życzył lepszego wyniku. Zbyt wielu sportowców wkurzył bulwersującymi słowami o powszechnym dopingu w lekkoatletyce.

Idol, były agent Chambersa sir Linford Christie zwyciężył na 100 m w igrzyskach w 1992 roku, właśnie tu, na stadionie Montjuic w olimpijskim finale. Europejski finał Chambersa zakończył się dużo gorzej, bo dopiero piątym miejscem; .

Christie przyjechał na zgrupowanie brytyjskich sprinterów w Monte Gordo w Portugalii - jest trenerem czworga - zaproszony do wygłoszenia mowy motywacyjnej do reprezentantów przed wyjazdem na mistrzostwa. Był tam oczywiście także Chambers. Christie zamiast przemówienia "Do boju chłopcy i dziewczęta!" wyjął kartkę i przeczytał krótki poemat Maksa Ehrmanna "Dezyderata". Niektóre wersy Chambers - jako najbardziej kontrowersyjny sportowiec mistrzostw Europy w Barcelonie - mógł wziąć do siebie. Jak choćby ten: "Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa".

Przeświadczony, że na bieżni pełno jest oszustów koksiarzy, i on zagrał w doping, ale jednocześnie był najostrożniejszy z ostrożnych. Brał koks niewykrywalny. Wpadł w 2003 roku przez zawiść, gdy trener jego rywali podrzucił próbkę substancji do laboratorium antydopingowego. Chambers dzięki temu został pierwszym sportowcem przyłapanym na braniu osławionego THG, flagowego produktu laboratorium BALCo, co spowodowało eksplozję gigantycznej afery, upadki gwiazd, np. Marion Jones, Tima Montgomery'ego.

Teraz Chambers jest jedynym sportowcem w Barcelonie, który ma wilczy bilet na igrzyska, wszystkie poważne mityngi, a nawet igrzyska Wspólnoty Brytyjskiej. - Nie ma miejsca dla oszustów na mojej olimpiadzie - mówił szef komitetu organizacyjnego olimpiady w Londynie, słynny średniodystansowiec Sebastian Coe.

Przez blisko pięć lat Chambers walczył z przepisami antydopingowymi, odwoływał się, procesował, aby móc startować, móc spłacić długi po zwrocie wszystkich nagród zdobytych w czasie przyjmowania dopingu i podczas życia na garnuszku swojej partnerki życiowej, urzędnika państwowego niższego szczebla. Podkreślał, że się zmienił, że jest teraz przeciw dopingowi, ale wciąż wychodziły na jaw fakty, które przekładały coraz bardziej wstecz moment, kiedy zaczął się dopingować.

W halowych mistrzostwach świata w Walencji w 2008 roku chodził na zawodach w koszulce "Wystarczy powiedzieć: Nie", a nawet wycofał się z najbardziej wkurzającego kolegów sportowców stwierdzenia, że nie da się osiągnąć w sporcie sukcesów bez dopingu. Przeprosił obrażonych mistrzów olimpijskich i świata.

Każdy może się zmienić, więc mógł zmienić się i Chambers, choć zdania są podzielone również tu, w Barcelonie.

Rodzima federacja uległa argumentom i powołuje go do drużyny jak każdego innego czystego sportowca. Spowiedź, jaką była jego książka "Wyścig przeciwko mnie" z detalami, w której pisze, że "był ćpunem" dopingowym, nic tu nie zmieniła.

Od jakiegoś czasu Brytyjczyk przestał się szarpać z władzami olimpijskimi, nie walczy z organizatorami mityngów, z niejasnych przyczyn zostało odwołane jego przesłuchanie w sprawie udziału w przyszłych igrzyskach.

Spokojnie startuje w kolejnych zawodach płatnych niższej rangi, choć brak mocnej rywalizacji takiej jak w Diamentowej Lidze odbiera mu szansę poprawiania wyników. Mimo to pokonał wschodzącą gwiazdę Christopha Lemaitre'a w drużynowych mistrzostwach Europy w Bergen. W Barcelonie się nie udało, to właśnie Francuz po wspaniałym finiszu zdobył złoty medal.

Chambers uznał widocznie wagę jeszcze jednego dezyderatu z poematu Maksa Ehrmanna: "Przyjmij spokojnie co Ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości".

Moja kariera dopiero się zacznie - mówi Joanna Wiśniewska ?

Copyright © Agora SA