Patrząc na tegoroczne wyniki światowe można wytypować zaledwie paru kandydatów do walki o medale.
W pierwszej ósemce w swoich dyscyplinach plasuje się dziesięcioro naszych reprezentantów. Praktycznie jedynym pewniakiem do medalu jest Tomasz Majewski, który w zeszłym tygodniu w Sztokholmie ustanowił nowy rekord Polski. Mocną kandydatką do podium wydawała się też być Anita Włodarczyk, która jednak na krótko przed najważniejszą imprezą sezonu rozstała się z trenerem Czesławem Cybulskim. Trudno wyrokować jak w takiej sytuacji młoda zawodniczka poradzi sobie z oczekiwaniami.
Trzeci na listach światowych jest Piotr Małachowski, srebrny medalista z Pekinu. Narzeka on jednak na kontuzję palca, i nie jest pewien czy w Berlinie będzie w pełnej dyspozycji.
Kto jeszcze? O medal w skoku o tyczce bić się będą między sobą Anna Rogowska i Monika Pyrek. Obie od lat są w światowej czołówce, ale jeszcze nie zdarzyło się by obie stanęły na podium w zawodach rangi mistrzowskiej.
O niespodziankę pokusić się może Anna Jesień. Polka wygrała dwa razy w prestiżowej Złotej Lidze, ale forma rywalek jest coraz mocniejsza. Polka na początku sezonu miała trzeci czas na świecie, obecnie na listach jest siódma.
Trudno uwierzyć by do walki o medale włączyli się Adrian Markowski i Żaneta Glanc. Doświadczony Markowski zachwycił wynikiem osiągniętym na Mistrzostwach Polski, ale sam przyznaje, ze stawia na karierę zawodową a sportem zajmuje się hobbystycznie. Tymczasem Żaneta Glanc i Urszula Piwnicka mimo wysokich miejsc na listach światowych regularnie przegrywają z czołowymi zawodniczkami w swoich konkurencjach.
1 - Tomasz Majewski (kula)
2 - Anita Włodarczyk (młot)
3 - Piotr Małachowski (dysk)
4 - Anna Rogowska (tyczka)
5 - Monika Pyrek (tyczka)
6 - Adrian Markowski (oszczep), Żaneta Glanc (dysk)
7 - Anna Jesień (400 m przez pł.)
8 - Urszula Piwnicka (oszczep), Kamila Chudzik (siedmiobój)
W reprezentacji znaleźli się lekkoatleci, którzy nie spełnili wymaganego przez PZLA minimum. W tej grupie są m.in. Kamila Stepaniuk i Sylwester Bednarek w skoku wzwyż, Joanna Wiśniewska w rzucie dyskiem i Adam Kszczot na 800 m. - Pierwsze dwie zawodniczki zdobyły minimum w sztafecie, szkoda by było, gdyby, mając wskaźnik IAAF, nie miały szansy sprawdzenia się także w indywidualnej konkurencji - argumentuje szef szkolenia PZLA Jacek Zamiecznik. - Najbliższe dwa lata przeznaczyliśmy na to, by lekkoatleci, którzy są naszymi nadziejami na igrzyska olimpijskie w Londynie, zbierali doświadczenie - wtórował mu prezes PZLA Jerzy Skucha. - Dlatego zdecydowaliśmy się, że nie będziemy restrykcyjnie przestrzegać ustalonych minimów. W sezonie 2011 nie będzie już dla nikogo taryfy ulgowej - dodał.
O ile argumenty te wydają się zasadne w przypadku Stepaniuk i Bednarka, którzy poprawili w tym sezonie rekordy życiowe, to dziwi wyrozumiałość władz związku dla 37-letniej Wiśniewskiej i 32-letniej Barbary Madejczyk.
Madejczyk podobnie jak sprinterzy ze sztafety 4x100 m została włączona do kadry warunkowo. Ostatnią szansę na uzyskanie minimum będzie miała 8 sierpnia w Cottbus. Oszczepniczka pojedzie do Berlina jeżeli uzyska wymagane przez PZLA 61 metrów. W tym roku osiągnęły ten wynik 22 zawodniczki z całego świata. Najlepszy wynik Madejczyk jest o ponad dwa metry słabszy. Zawodniczka dostanie jednak jeszcze jedną szansę z powodu kontuzji, utrudniającej jej przygotowania. Trudno powiedzieć natomiast, czemu związek poszedł na rękę doświadczonej dyskobolce.
- Wiśniewska jeszcze nigdy nas nie zawiodła. W tym roku zabrakło jej zaledwie 22 cm do minimum [wynosi ono 62 metry] i wierzymy, że w Berlinie znacznie przekroczy tę granicę - deklaruje Zamiecznik. W Pekinie Wiśniewska z wynikiem 59.40 była 10 w swojej grupie eliminacyjnej i nie zakwalifikowała się do finału. Bezlitosne są też statystyki. 62 metry dają w tym sezonie 21 miejsce na świecie.
Duża ekipa do Berlina. Kto pojedzie na Mistrzostwa Świata?