Paweł Januszewski: To nie było planowane. Zaskoczyli mnie. Myślałem, że będziemy się ścigać do ósmego płotka, tam już się wszystko ustali. I dobiegnie sobie trójka. A tu nie. Tego Araba ktoś chyba oszukał? Leciał tak jakby mu się dystanse pomyliły. W ogóle to jakiś dziwny facet. Albo on źle wygląda na 400-metrowca, albo ja. W mojej serii padły dobre wyniki, jak na taki deszcz.
- Następnym razem nie zdejmę jej i na start, żeby dłużej dobrze wyglądać.
- W porządku, od kiedy mnie pan Włodek Renczewski wyleczył pięć lat temu, to odpukać, nic. Ale "Maciek" też do półfinału nic nie czuł. Raczej nie powinno z tym być problemów. To jest akurat ta partia, którą najmocniej rozciągam i rozgrzewam przed każdym treningiem. A co tam w Polsce Panowie?
- Mają czas, to niech czekają. W końcu wakacje są. Potrzebne są zwycięstwa. Szczególnie powodzianom. Chleba i igrzysk!
- Nie, nie. Daleki jestem od tego. W Sewilli już się ze mną umawiano na wywiady, a potem jakoś nie chciał nikt podejść. Tak, że spokojnie. Teraz się nie umawiam.
- Zmęczony jestem. Dla mnie jest najgorszy ten pierwszy bieg. Szczególnie, że już tutaj siedzimy osiem dni i już zaczynało siadać wszystko. W końcu nadeszły eliminacje. Może i bardzo dobrze, że się mocno zmęczyłem. Tak jak w tamtym roku, w Sydney. W końcu są to mistrzostwa świata, więc nie można żadnego biegu lekceważyć. Do pewnego poziomu, oczywiście.
- Nie wyglądam? Dzięki za komplement, nie jestem przyzwyczajony.
- I bardzo dobrze. Bo to większa przyjemność, gdy się je w końcu znowu zdobędzie. A propos, Marek Plawgo czuje się coraz lepiej. Biegał bardzo dobrze ostatnio sprawdzian na 290 m, czyli na osiem płotków.
- Myślę, że Marek zmienił trochę podejście. Zobaczył, że też można przegrywać. I choć gania na maksa, nie wszystko jest takie łatwe. Myślę, że troszkę się zmienił i wyjdzie mu to na dobre. Marek jest bardzo młody. Ma na wszystko czas.
- Tak. To jest możliwe jak jeden biegnie na siódemce, a drugi na ósemce.
- Oglądanie na rozgrzewkach, czy treningach nic nie daje. Nikt nie biega 400 m na treningu, najwyżej trzy cztery płotki. Jakby ktoś obejrzał mnie na trzech płotkach, za dużo by na mnie nie postawił.