Do wypadku doszło ok. godz. 22:00. W Toyocie Prado był tylko Yego.
Sportowiec został przewieziony do szpitala, gdzie zatrzymano go na noc na badania i obserwację. Personel nie komentował stanu poszkodowanego, ale Yego skomentował incydent na swoim profilu na Facebooku:
- Bóg żyje i jest wielki! Nic mi nie jest, moi ludzie! Nie wierzę, że żyję! Jestem w stabilnym stanie - napisał. Wrzucił też zdjęcie samochodu, którego przed fotoreporterami pilnowała wcześniej policja:
- Nic mu nie jest, tylko lekarze kazali mu odpoczywać do rana - zapewnił mistrz świata na 1500 m, Asbel Kiprop, który pojawił się na miejscu wypadku jako jedna z pierwszych osób. Biegacz przeżył podobny wypadek dwa lata temu. Skasował wówczas BMW X6.
- Co za głupi tydzień - dodał mistrz olimpijski na 1500 m z Pekinu, odnosząc się do wypadku innego kolegi. - Dwa dni po tym, jak wypadek miał Andrew Rotich, to samo spotkało Juliusa Yegę. Boże, miej nas w opiece. Dziękujemy Bogu za to, że są bezpieczni - napisał na FB.
Yego został mistrzem świata w 2015 r. w Pekinie. Ostatniego dnia zmagań na igrzyskach w Rio doznał kontuzji, która przeszkodziła mu w wykonaniu finałowych rzutów, ale i tak wywalczył dla Kenii srebrny medal.
27-latek właśnie rozpoczynał przygotowania do nowego sezonu. W 2017 r. w Londynie odbędą się mistrzostwa świata, na których Yego będzie bronił swojego tytułu.
To jakieś żarty? Ich nie ma na liście nominowanych do Złotej Piłki