Pekin 2015. Fajdek chciał zapłacić medalem za przejazd taksówką? Menedżer dementuje

Paweł Fajdek na mistrzostwach świata w Pekinie zdobył złoty medal w rzucie młotem. Problem w tym, że według chińskich mediów chciał nim zapłacić za przejazd taksówką. Menedżer Polaka zdementował te informacje.

Po kolacji, na której obecni byli inni lekkoatleci, udał się do taksówki. Według chińskiego portalu "Tencent" Fajdek obudził się rano i odkrył, że nie ma medalu. Skontaktował się z policją, razem odtworzyli wydarzenia z poprzedniej nocy i udało się namierzyć taksówkarza. To on powiedział policji, że Fajdek dobrowolnie oddał mu medal. Policjanci przekonali taksówkarza, by zwrócił krążek, który miał stanowić zapłatę za przejazd. O sprawie piszą już światowe media, m.in. "The Independent".

Co istotne, Fajdek miał być pijany - celebrował zdobycie tytułu mistrza świata. Polscy dziennikarze potwierdzali, że następnego dnia mistrz świata był nieco "wczorajszy".

Jednak menedżer Fajdka Czesław Zapała w rozmowie z TVN24.pl zdementował te informacje. - Może wypił jakieś piwko, ale nic więcej. Pamiętam, jak odprowadzałem go do pokoju hotelowego i wtedy zauważył brak medalu - powiedział. Z jego wersji wynika, że taksówkarz zrobił sobie zdjęcie z Polakiem i medalem, a po całym zamieszaniu krążek po prostu został w taksówce.

W niedzielę Fajdek zdeklasował rywali i zdobył drugi w karierze tytuł mistrza świata w rzucie młotem. Rzucił 80,88 m. Brązowy medal wywalczył Wojciech Nowicki.

Zobacz wideo

39 niezwykłych sportowych ciekawostek! [KLIKNIJ]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.