Lekkoatletyka. Najszybszy w tym roku człowiek świata ma... 39 lat!

Czterdziestolatki, świat przed wami! 39-letni Kim Collins wziął trzeci oddech i jest w tym sezonie najszybszy na świecie na 60 m - dwie dekady po debiucie w wielkiej imprezie. We wtorek pobiegnie w Łodzi na halowym mityngu Pedro's Cup.

W swojej ojczyźnie, na karaibskich wyspach Saint Kitts i Nevis, imieniem Collinsa nazwano stadion i jedną z głównych dróg. Jest na znaczkach pocztowych. Od 2010 r. 25 sierpnia jest świętem narodowym, Dniem Kima Collinsa, dla uczczenia rocznicy zdobycia przez niego tytułu mistrza świata na 100 m w Paryżu w 2003 r.

Ten tytuł był olbrzymią sensacją, a stał się jeszcze większą, gdy się okazało, jak Kim trenuje. - Miałem swój system. Stosuję go do dziś: trzy dni pracy i dwa luźniejsze. Wielu zawodników zasuwa od poniedziałku do soboty całymi miesiącami. I robią sobie krzywdę. Trzeba też słuchać swojego ciała. Jeśli czujesz się chory, lepiej zostań w łóżku - mówi w wywiadzie dla "Wyborczej".

Już raz - w 2009 r. - zakończył karierę. Do zmiany decyzji namówiła go żona, była miss fitness Jamajki. - Biegałem fatalnie, byłem straszny. Pomyślałem, że pora kończyć. Ale potem moja żona poszła na kurs trenera lekkiej atletyki i powiedziała: "Wiesz co? Spróbujmy jeszcze raz" - mówił "Wyborczej".

Zaczął się nowy etap w jego karierze. - Zmniejszyliśmy obciążenia. Jeśli normalnie biegałem na przykład osiem razy po 300 m, to teraz biegam sześć. Dzięki żonie polubiłem pracę na siłowni. Na początku miałem opory, więc kazała mi ćwiczyć tylko na drążku. I jakoś się przekonałem - wspomina. Faktycznie, Misterem Olympia to on nie jest, choć jego koledzy sprinterzy "bułkami" i "kaloryferami" imponują. Mierzący 177 cm i ważący 77 kg Collins sylwetką przypomina raczej średniodystansowca.

Gdy dzięki żonie wziął drugi oddech, w 2011 r. w Daegu znów był na podium MŚ. Zdobył brąz indywidualnie i w sztafecie. Dwa lata później - po 11 latach! - poprawił swój rekord życiowy, a w lipcu zeszłego roku urwał z niego kolejną setną sekundy.

I biegnie dalej. Od początku sezonu wygrał wszystkie sześć biegów, w których startował - w Jabloncu, Düsseldorfie, Moskwie, Toruniu, Mondeville i Berlinie. Czas 6,48 s - osiągnięty w Rosji i powtórzony potem w Polsce - to najlepszy w tym sezonie wynik na świecie. "Jest zdumiewający. 38-latek biegający 6,48 na 60 m to jak 45-letni rozgrywający w NBA ze średnimi 20 pkt i 10 asyst na mecz" - porównywał na Twitterze Mark Jones z ESPN.

Lekkoatletów w jego wieku utrzymujących światowy poziom można policzyć na palcach jednej ręki, i to przeważnie w konkurencjach technicznych. A on z czasem 9,96 stał się rekordzistą świata na 100 m w kategorii powyżej 35 lat, poprawiając wynik Linforda Christiego z 1998 r. I zapowiada, że to nie koniec. - Myślę o zakończeniu kariery w przyszłym roku, kiedy będę miał 40 lat, ale jeszcze nie zdecydowałem na pewno. Może pociągnę jeszcze jeden rok, ale tylko jeśli będę w stanie zejść poniżej 10 sekund po 40. urodzinach - zdradza.

Na zeszłorocznych halowych mistrzostwach świata w Sopocie wynik 6,48 dałby mu złoty medal, gdyby mógł na nie przyjechać. Ale nie mógł, po uwziął się na niego rodzimy związek, i to od igrzysk w Londynie. Nie został tam dopuszczony do startu, gdyż wbrew działaczom niemal 24 godziny na dobę spędzał z żoną poza wioską olimpijską. Od tego czasu nie startuje w reprezentacji. - Jestem na drodze, by to naprawić. Myślę, że mi się uda - mówi, ale w szczegóły nie chce wchodzić.

Trudno uwierzyć, by mały wyspiarski kraj nie wystawił Collinsa na mistrzostwach świata w Pekinie i igrzyskach w Rio de Janeiro. Tym bardziej teraz, gdy przeżywa drugą młodość.

Do końca sezonu w hali pozostały mu jeszcze starty w Birmingham i Malmö. W Szwecji zmierzy się z byłym rekordzistą świata Asafą Powellem, ale Collins już teraz myśli o sezonie letnim i rywalizacji z Boltem. - Większość sprinterów jest przekonana, że nie da się go pokonać, że trzeba by pobiec 9,5 s. Ale czasem i 9,8 albo nawet 9,9 wystarczy do zwycięstwa. Oczywiście, że wierzę w wygraną z nim! Dlatego wciąż się w to bawię - śmieje się. f

Pedro's Cup

Na 60 m pobiegną w Łodzi też mistrz świata z Sopotu Brytyjczyk Richard Kilty i czołowy Amerykanin Michael Rodgers. Na 60 m przez płotki mistrz olimpijski z Londynu Amerykanin Aries Merritt zmierzy się z mistrzem z Pekinu Dayronem Roblesem z Kuby.

Poza tym rekord Polski w skoku wzwyż może poprawić Kamila Lićwinko, a w pchnięciu kulą pod nieobecność Tomasza Majewskiego o wygraną powalczą Amerykanie Christian Cantwell i Ryan Whiting. Transmisja w TVP Sport w godz. 17.15-20.15, od 18.55 także w TVP 2.

Oto najpiękniejsze tyczkarki na świecie! [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA