Jak się żyje Pistoriusowi za kratami

- Ludzkie historie niektórych skazanych bardzo go inspirują, chce założyć w więzieniu sekcję koszykówki - relacjonuje brat Oscara Pistoriusa. A prokuratura wygrała pierwszą bitwę, by podwyższyć karę dla paraolimpijczyka z pięciu do minimum 15 lat.

Minęło siedem tygodni, odkąd skazany za nieumyślne zabójstwo swojej dziewczyny Pistorius opuścił gmach sądu w Pretorii i ubrany w więzienny drelich pojawił się w okrytym złą sławą więzieniu Kgosi Mampuru II znanym kiedyś jako Pretoria Central.

7 tys. przestępców tłoczy się tam na małej przestrzeni, na korytarzach rządzą gangi. Gwałty, choroby, w tym AIDS, i pobicia są tam na porządku dziennym. Pistorius, światowa gwiazda lekkoatletyki, biegacz bez nóg, który na protezach z włókien węglowych startował na igrzyskach w Londynie, nie musi jednak oglądać tego wszystkiego z bliska.

Jako osoba niepełnosprawna i celebryta trafił do przylegającej do części szpitalnej sekcji B, gdzie jest sześć jednoosobowych cel. Sąsiadami lekkoatlety jest m.in. Radovan Krejcir ścigany za liczne przestępstwa, w tym morderstwo. Czech uciekł do RPA na sfałszowanym paszporcie i teraz czeka na proces o ekstradycję. Ponieważ na jego życie dybie kilku innych gangsterów, ze względów bezpieczeństwa odizolowano go od reszty więźniów. W innej celi siedzi Etienne Kabila, który planował obalenie rządu w Demokratycznej Republice Konga, gdzie różni członkowie rodziny Kabilów od lat walczą o władzę. Na początku pobytu Pistoriusa w więzieniu Kabila wywołał niemałe zamieszanie, bo w ramach protestu zatkał ubikację i zalał piętro wodą. Lekkoatletę, który w celi nie może mieć protez, trzeba było ewakuować.

Carl Pistorius, brat skazańca, opowiadał w dużym wywiadzie w RPA, że Oscar 17 godzin dziennie spędza w celi o pow. 4,3 m kw. (1,8 na 2,4 m). Ma na łóżku materac, prześcieradło, poduszkę, a w pokoju szafkę.

Tylko godzinę trwa spacer na zewnątrz, tyle samo skazany może spędzić na sali ćwiczeń. Ponoć Krejcir pożyczał mu ciężarki, nim Pistorius doczekał się na własne. Nie ma osobnej łazienki, ale krzesełko pod prysznicem w ogólnodostępnej.

Carl twierdzi, że Oscar dobrze znosi więzienie. Pomaga wrócić do formy gruźlikom z oddziału szpitalnego, motywuje ich, czasem opowiada o sportowej karierze. Narzeka tylko na zbyt skromne porcje jedzenia, często prosi o dodatkowe zakupy w więziennym sklepiku - sardynki i fasolę w puszkach.

Ponoć zainspirowały go ludzkie historie więźniów. - Mówi, że podziwia to, jak potrafili zmienić swoje życie - opowiada Carl.

Na obchodzone niedawno 28. urodziny Oscar poprosił rodzinę o piłki do koszykówki zamiast prezentów. Napisał list do naczelnika z prośbą, by utworzyć w więzieniu sekcję koszykówki. Sam chce nią pokierować.

Rodzina Pistoriusa żyje nadzieją, że za dziewięć miesięcy Oscar wyjdzie zza krat. Po odbyciu jednej szóstej kary może się bowiem ubiegać o areszt domowy. Nie chce o tym słyszeć prokuratura, która właśnie dostała od sędzi Thokozile Masipy zielone światło do apelacji. Prokuratorzy domagają się podwyższenia wyroku do umyślnego zabójstwa, bo Pistorius oddał przez zamknięte drzwi cztery strzały. Być może faktycznie nie wiedział, że była tam dziewczyna, ale - zdaniem oskarżycieli - chciał zabić włamywacza. Sąd najwyższy rozpatrzy odwołanie za kilka miesięcy.

Copyright © Agora SA