Lekkoatletyka. Oscar Pistorius nie trafi za kratki?

Czy Oscar Pistorius pójdzie do więzienia za zabicie swojej dziewczyny Reevy Steenkamp? Jak na razie świadkowie w ostatnich przesłuchaniach nalegają, aby karą był areszt domowy i prace społeczne, np. sprzątanie muzeum. Prokurator twierdzi, że jego wizerunek dobroczyńcy niepełnosprawnym stworzono na potrzeby kariery. Wyrok wkrótce.

Zagłosuj na aplikację Sport.pl LIVE!

Pistorius, paraolimpijczyk po amputacjach obu nóg poniżej kolan, olimpijczyk, biegacz na 200 i 400 m, światowa gwiazda sportu i idol, zastrzelił Steenkamp we własnym domu w noc walentynkową 2013 roku, myśląc - jak twierdzi - że celuje we włamywacza.

Miesiąc temu sędzia Thokosile Masipa uznała, że Pistorius zabił Steenkamp, ale nie było to morderstwo ani z premedytacją, ani w afekcie, za co groziłaby kara 25 lat więzienia. Za spowodowanie śmierci w zależności od okoliczności grozi Pistoriusowi kara od grzywny do 15 lat więzienia.

W systemie prawnym RPA po ogłoszeniu przez sędziego kwalifikacji czynu i orzeczeniu winy, strony argumentują, jaka ich zdaniem powinna być surowość kary. Teraz więc toczą się przesłuchania świadków wezwanych przez strony, których zeznania zdaniem prokuratury lub obrony wpłyną na wysokość kary. Oczywiście, strony mogą przepytywać świadków powołanych przez sądowego przeciwnika.

Szczery żal i wyrzuty sumienia

W poniedziałek zeznawała psycholog Pistoriusa Lore Hartzenberg, wezwana przez obronę, którą imponująco sprawnie kieruje najdroższy prawnik w RPA Barry Roux. Psycholog mówiła, że jej klient był i jest załamany śmiercią dziewczyny, pierwsze spotkania po tragicznych wydarzeniach były sesjami spazmów i płaczu i że nie ma wątpliwości, że żal i wyrzuty sumienia są szczere. To pasowało do słów sędzi Masipy sprzed miesiąca, że paraolimpijczyk przekonał ją tym samym. Ktoś, kto zamordował, nie zachowuje się w ten sposób - mówiła sędzia we wrześniu.

W poniedziałek przesłuchiwano również kuratora Joela Mazingę, pracującego z przestępcami na zwolnieniu warunkowym lub skazanym wyrokami w zawieszeniu. On z kolei mówił, że Pistorius powinien otrzymać karę trzech lat aresztu domowego i w tym czasie pracować społecznie. - Nie powinien zostać zniszczony [karą więzienia] - stwierdził Mazinga. W RPA obłożenie więzień wynosi ok. 130 procent (czyli są o 1/3 przepełnione), ale są też zakłady karne o lepszym standardzie, przystosowane do niepełnosprawnych.

Praca w muzeum zamiast więzienia?

Mazinga zasugerował np. sprzątanie muzeum przez 16 godzin miesięcznie. On również został wezwany jako świadek obrony. W czasie, gdy mówił, rodzina Steenkampów łapała się za głowę, zaś Barry, ojciec zabitej dziewczyny, ukrył twarz w dłoniach. Prokurator pytał Mazingę sarkastycznie, czy zdaje sobie sprawę z powagi tego, co zrobił Pistorius, bo sugerowana przez niego kara aresztu domowego i prac społecznych, jest "szokująco niewspółmierna" do czynu.

We wtorek zeznawał Peet van Zyl, menedżer "najszybszego człowieka bez nóg". Mówił o pracy charytatywnej Pistoriusa, o tym, że jego klient zawsze gotów był zrobić dodatkowy kilometr, aby pomóc niepełnosprawnym dzieciom. Pieniądze za wykłady - Pistorius żądał za nie wynagrodzeń - biegacz przekazywał swojej fundacji charytatywnej. Prokurator dopytywał o rzetelność pracy charytatywnej, o to, gdzie rzeczywiście lądowały pieniądze wpłacane przez ludzi, instytucje i sponsorów na cele charytatywne, z wyraźną intencją zdyskredytowania Pistoriusa jako dobroczyńcy. Zdaniem obserwatorów, w tym korespondenta BBC prokurator robił to zbyt obcesowo i na sędzię Masipę mogło to mieć wpływ odwrotny od zamierzonego przez prokuraturę.

Na wyrok wciąż czekamy

Zeznania mogą potrwać kilka dni, ponieważ swoich świadków ma też oskarżenie. Dopiero potem sędzia Masipa ogłosi wyrok, w tym również poda dodatkową karę za użycie broni w miejscu publicznym przez Pistoriusa na długo przed strzałami w nocy z 13 na 14 lutego 2013.

Najbardziej prawdopodobna jest kara 7-8 lat więzienia - donoszą lokalne media - gdyż takie orzeczenia najczęściej były stosowane w podobnych przypadkach.

Niewykluczone również, że Pistorius, cieszący się wciąż wolnością dzięki kaucji, w ogóle nie trafi do więzienia, gdyż wyrok będzie w zawieszeniu.

Nie wpłynie już na werdykt niedawno wydana książka, w której dwoje dziennikarzy śledczych twierdzi, że na kilka godzin przed śmiercią Reevy Oscar dzwonił do swojej byłej dziewczyny. Policja ominęła ten fakt, gdyż jej aparat zarejestrowany był na ojca, zaś w telefonie Pistoriusa numer zapisany był jako "Babyshoes". Dziennikarze piszą również, że starszy brat Oscara Carl, wykasował wpisy oskarżonego, wysyłane z komórki (SMS-y i notki w WhatsApp).

Proces jest pokazywany na żywo. Powstał specjalny kanał TV, świadkowie mogą jednak odmówić pokazywania ich w telewizji - postąpił tak sam Pistorius, gdy był wezwany do zeznań. Nie mogą odmówić udziału jako świadków w relacji audio. To ma swoje konsekwencje - przeciwnicy upublicznienia procesu twierdzą, że wpływa ono na zeznania. Zwolennicy relacji sądowej live uważają, że proces o takim kalibrze emocjonalnym musi być jawny, aby cały kraj wiedział, że jest uczciwy.

Świat śledzi proces z zapartym tchem

Rzeczywiście, takiego wydarzenia sądowego na świecie nie było, od czasu procesu O.J. Simpsona w USA. Jak w lustrze odbijają się w nim problemy, z jakimi zmaga się ogromny, zróżnicowany afrykański kraj, który dopiero nieco ponad dwie dekady temu wyrwał się z systemu rasowej segregacji narzuconej przez białą mniejszość. Tragedia dotyczy białych ludzi, ma więc w sobie ten szczególnie wrażliwy wątek. Dotknęła bogatych ludzi, jest więc wątek klasowy. Wreszcie ofiarą jest dziewczyna zabita przez mężczyznę, co ogromnie pasjonuje grupy feministyczne, wrażliwe na przemoc wobec kobiet. Oboje należeli do świata celebrytów, ona w wymiarze lokalnym, on globalnym.

Pistoriusowi grozi również proces cywilny, który może mu wytoczyć rodzina Steenkampów - podobnie, jak było w przypadku O.J. Simpsona. Oskarżonego o zamordowanie żony i jej kochanka gwiazdę futbolu uniewinniła ława przysięgłych, ale rodziny zamordowanych wygrały z nim w procesie cywilnym, sąd zasądził wielomilionowe odszkodowania.

Pistorius jest bez grosza. Aby mieć na obronę, sprzedał dom, w którym doszło do tragedii. Ale w perspektywie jest napisanie światowego bestsellera.

Po zakończeniu kary - o ile będzie ona wystarczająco łagodna - biegacz będzie mógł startować w lekkoatletycznych zawodach, w tym w igrzyskach olimpijskich i paraolimpijskich w Rio de Janeiro.

Wszystko o procesie Oscara Pistoriusa

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.