Lekkoatletyczne ME. Urbanek z brązem, Małachowski niepocieszony

- Jestem bardzo zadowolony z medalu i w ogóle w szoku - mówił 27-letni Robert Urbanek, który w deszczowym i zimnym konkursie rzutu dyskiem wywalczył brązowy medal mistrzostw Europy. - Myślałem, że ktoś mnie przerzuci - przyznał szczerze.

Konkurs w Zurychu stał na znacznie niższym poziomie niż powinien. Zaczął się z opóźnieniem, przebiegał w zimnie, ale najbardziej przeszkadzało miotaczom mokre koło. W rezultacie w gronie najlepszych dwunastu dyskoboli Europy wynik z wtorkowych kwalifikacji poprawił w środę jedynie Hiszpan Marco Pestano, o 21 cm (w finale był szósty).

Małachowski: Ślizgałem się

Wygrał zgodnie z oczekiwaniami Niemiec Robert Harting, który uzyskał 66.07 m. Zawiedziony był Piotr Małachowski, który miał z nim walczyć o złoto, a zajął czwarte miejsce. - Jestem zły, bo nie mogłem się rozpędzić. Chciałem, ale niestety ślizgałem się, nie mogłem sobie poradzić - tłumaczył. - Warunki nie były dobre, wystarczy spojrzeć na Hartinga, jak on rzucał. W eliminacjach oddał piękny spokojny rzut na 67 metrów, więc tutaj, gdyby było lepsze koło, to rzuciłby powyżej 69 metrów. Czy gdyby było sucho miałbym medal? Tutaj już nie ma co myśleć, jest po konkursie, zawody skończone - dodał wyraźnie niepocieszony.

Małachowski nie przyjechał na te mistrzostwa optymalnie przygotowany, ale zapowiadał walkę, niezależnie od warunków. Te okazały się jednak zbyt trudne. Ostatecznie był czwarty z rezultatem 63,54, słabszym niemal o półtora metra od tego z wtorku.

Urbanek: Jestem w szoku

- Nienawidzę takich warunków, zawsze mnie to wkurza i to koło też nie było do tego przygotowane - wtórował starszemu koledze niespodziewany medalista. - Rok temu rzucałem tutaj i było o wiele bardziej tępe i się cieszyłem, że takie koło będzie na mistrzostwach Europy. Wyszlifowali je i przyspieszyli chyba dla młotu, albo nie wiem po co. Nie było tej pewności na nogach, trochę mnie uratowała moja silna góra, czyli klatka piersiowa i siła wyrzutu - tłumaczył.

Nie krył jednak radości. - Jestem bardzo zadowolony z medalu i w ogóle w szoku. To są zawody, gdzie trzeba zająć jak najlepsze miejsce, a nie uzyskać jak najlepszy wynik. Czy modliłem się, żeby mnie nie przerzucili? Też, ale chciałem rzucić dalej. Tylko że znowu się rozpadało, koło było bardziej śliskie. Potem trochę ryzykowałem i zaczęły wychodzić stare błędy techniczne. Myślałem nawet, że ktoś mnie przerzuci, bo wszyscy byli przygotowani, co widać było po eliminacjach, ale cieszę się, że wyszło jak wyszło.

Skąd się wziął Urbanek?

Choć Urbanek od lat należy do światowej czołówki, to do tej pory zawsze zajmował dalsze lokaty. Największe sukcesy to szóste miejsca z ME w Helsinkach w 2012 roku i MŚ w Moskwie rok później. W tym sezonie też startował słabiej od Małachowskiego, ale trener Witold Suski prowadzący obu zawodników czuł, że w Zurychu może zaskoczyć.

- Ciekaw jestem, co z niego będzie. Warunki ma idealne, tylko wciąż ma problemy taktyczne i z głową ma problem. Jak to opanuje, to może być dobrze, bo na treningach wcale nie wypada słabiej od Piotra - mówił na zgrupowaniu w Spale.

- Na treningach rzucałem naprawdę daleko i wierzyłem, że mogę powalczyć o pierwszą piątkę, czwórkę, a nawet o medal - przyznawał po konkursie Urbanek.

Zmiana warty w dysku?

Choć nikt nie mówi o tym otwarcie, to w najbliższych sezonach hierarchia wśród polskich dyskoboli może się zmienić. Urbanek ma 201 centymetrów wzrostu, a waży niespełna 100 kilogramów i ma spore rezerwy w przygotowaniu siłowym i technicznym. - Nie jestem silniejszy od Piotra. Jestem wyższy i też ciężko mi nabudować tę siłę. Musimy nad tym popracować, robimy to powoli. Są też duże rezerwy w technice, więc nie ma potrzeby za bardzo się wzmacniać. Najważniejsze dla mnie to teraz trenować spokojnie, bez kontuzji, do Rio i eliminować te błędy - tłumaczył.

Woda sodowa mu po pierwszym w karierze seniorskiej medalu mu nie grozi. - Skończyłem studia, jestem tylko sportowcem w tej chwili. Jak widać opłaca mi się to, więc chcę tym żyć jak najdłużej, a dalej zobaczymy. Lubię poczytać dobrą książkę, iść do kina, jak każdy normalny człowiek. Lubię zwiedzać, słucham muzyki, nic specjalnego - mówił lekko speszony.

Czego nie możesz przegapić w Zurychu? Kiedy włączyć TV? [PORADNIK]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.