Lekkoatletyczne ME. "Frodo" lepszy od mistrza. Urbanek z brązem, Małachowski poza podium

Nie utytułowany Piotr Małachowski, lecz 27-letni Robert Urbanek stanął na podium w konkursie rzutu dyskiem. Brązowy medal to jego największy sukces w karierze.

Trener Witold Suski już przed mistrzostwami przekonywał, że to mniej utytułowany z jego podopiecznych w kadrze jest w lepszej dyspozycji. - Dobrze przepracował okres przygotowawczy, ale ma kłopot z głową. Jeżeli to opanuje, to może być dobrze - mówił.

W opóźnionym, odbywającym się w zimnie konkursie noszący ksywkę "Frodo" umięśniony i wysoki Urbanek już w pierwszej próbie uzyskał 63.81 i długo był drugi za Niemcem Robertem Hartingiem (66.07). Ostatecznie Polaka wyprzedził jeszcze doświadczony Estończyk Gerd Kanter (64.75).

Piotr Małachowski zapowiadał walkę z Niemcem o złoto, ale tym razem zajął czwarte miejsce. Wydawało się, że może być jeszcze gorzej, ale w przedostatniej próbie rzucił 63.54. Wynik osiągnięty w kwalifikacjach dałby mu srebro.

Trzech Polaków w finale 800 metrów

Piątkowy finał 800 metrów na mistrzostwach Europy ma trzech faworytów. Adam Kszczot, Marcin Lewandowski i Francuz Pierre-Ambroise Bosse zapowiadają walkę o złoto, ale nieoczekiwanie pobiegnie z nimi także 20-letni Artur Kuciapski.- Plan wykonany, trzech Polaków w finale, teraz ważne, żeby wywalczyć przynajmniej dwa krążki - mówił po swoim wygranym półfinale Kszczot. Sam nie ukrywa, po co przyjechał do Zurychu. Już na zgrupowaniu w Spale biła od niego pewność siebie. - Jadę po złoto - rzucał kolejnym dziennikarzom, przechadzając się po dziedzińcu Centralnego Ośrodka Sportu jak kogut przed walką.

Mistrzowskie aspiracje ma także trzy lata starszy Lewandowski, złoty medalista sprzed czterech lat w Barcelonie. Wczoraj był w półfinale drugi za Kszczotem. - Nie walczyłem z Adamem, walka będzie dopiero w finale. Tu po prostu każdy chciał do niego wejść jak najmniejszym nakładem sił - mówił po biegu, otulony płachtą chroniącą przed zbytnim wychłodzeniem organizmu. Jeszcze przed wylotem do Zurychu przekonywał, że jest w życiowej formie, i potwierdzają to badania krwi. - Na mistrzostwach Europy rzadko padają dobre wyniki, ale już tydzień po nich będę walczył o rekord życiowy - obiecywał.

Kszczota i Lewandowskiego może pogodzić 22-letni Bosse, który w tym sezonie pobił rekord Francji znakomitym wynikiem 1 min 42,53 s. To znacznie lepszy wynik od życiówek Polaków. - Jest faworytem i sam o tym mówi. Lubi taką sytuację - mówi Florian Gaudin-Winer z francuskiego "Athletisme Magazine". - Faktycznie, nie znosi wolnych biegów z szybkim finiszem, więc ma nadzieję na mocny bieg od startu. O Polakach mówi z szacunkiem, wie, że nie odpuszczą, ale jest na nich gotowy. Na treningu jego trener, jadąc na rowerze, robił nawet symulację tempa biegu Lewandowskiego - mówi dziennikarz.

Wczoraj Bosse wygrał drugi półfinał, a tuż za nim wpadł na metę Kuciapski. - Jestem megaszczęśliwy. Pobiegłem tylko o jedną setną gorzej od mojego rekordu życiowego. Dałem się wyszumieć tym wszystkim, którzy byli z przodu, i zaatakowałem - mówił po biegu. - Sam już nie wiem, na co mnie stać, jestem nieobliczalny - dodał z uśmiechem od ucha do ucha.

Polacy rywalizują, ale trzymają się razem. - Starałem się pomóc Arturowi, pokazywałem mu wszystko, dawałem wskazówki, zapraszałem na wspólne treningi, żeby się tu lepiej poczuł - mówił Lewandowski. - Wiem, co to znaczy być pierwszy raz na takiej imprezie, mnie kiedyś tak uczył Paweł Czapiewski, potem ja Adama, teraz razem z Adamem uczymy Artura. Tworzymy nową historię, trzech Polaków jest w finale po raz pierwszy w historii - opowiadał wciąż niedowierzającym dziennikarzom.

Może być rekord w młocie

Zdziwieni nie byli chyba tylko komentatorzy niemieckiego Eurosportu, którzy już w eliminacjach, oglądając kolejne biegi, mówili o polskiej szkole w bieganiu na dwa okrążenia.

Piątek może być dniem medalowego żniwa dla Polaków, bo także tego dnia w finale rzutu młotem Anita Włodarczyk zmierzy się z Betty Heidler. Obie rzucają ponad trzy metry dalej niż rywalki, w finale jedna z nich może pobić rekord świata. Polka deklaruje, że jest na niego gotowa. - Tak? To fajnie, ja też - odparowała Heidler, do której należy obecny rekord (79.42).

Transmisje z Zurychu w Eurosporcie i TVP Sport, popołudniowe sesje także w TVP 1 i TVP 2.

Więcej o:
Copyright © Agora SA