Moskwa 2013. C jak celnicy i W jak wóz transmisyjny, czyli alfabet lekkoatletycznych MŚ

Głową można zdobyć złoto w biegu na 400 metrów, a tym, co na głowie, zaistnieć nawet mimo słabego występu na bieżni. W niedzielę zakończyły się lekkoatletyczne mistrzostwa świata. Oto subiektywne podsumowanie tego, co przez ostatnich dziewięć dni działo się w Moskwie.

A jak afery chodowe. Były co najmniej dwie. Jedna na skalę światową, gdy Rosjanie tuż przed mistrzostwami skreślili z kadry Olgę Kaniszkinę i Siergieja Kidriapkina, złotych medalistów z Londynu. Drugą rozpętał Grzegorz Sudoł, który po zdobyciu szóstego miejsca na 50 km oskarżył koordynatorów szkolenia chodu w polskim związku lekkoatletycznym o rzucanie mu kłód pod nogi i zmienianie kryteriów kwalifikacji na MŚ w trakcie sezonu.

B jak Usain "Błyskawica" Bolt. Jamajczyk zdobył w Moskwie trzy złote medale i awansował na pierwsze miejsce listy multimedalistów MŚ, wyprzedzając słynnego Carla Lewisa.

Gdy Bolt mijał metę w biegu na 100 metrów, niebo przecięła błyskawica. To będzie najbardziej pamiętny kadr imprezy w Moskwie.

C jak celnicy. Szwajcarscy funkcjonariusze przez swoją nadgorliwość omal nie uniemożliwili startu Marcina Lewandowskiego w Moskwie. Przez naddarty paszport nie wpuścili Polaka na pokład samolotu. Ośmiusetmetrowiec podróż do Rosji miał przez to wydłużoną i dotarł na miejsce na krótko przed pierwszym startem. Mimo tych perturbacji awansował do finału, w którym był czwarty.

D jak dominatorka. Oczy wszystkich były skierowane na Usaina Bolta i Mo Faraha, lekkoatletycznych gigantów. Znacznie mniej osób śledziło konkurs pchnięcia kulą, i tak przecież wiadomo było od początku, kto go wygra. 28-letni Nowozelandka Valerie Adams zdobyła już czwarte złoto MŚ, ma też dwa z igrzysk. Od 2007 roku tylko raz została pokonana na wielkiej światowej imprezie. W 2010 roku na halowych MŚ w Dausze przegrała z Białorusinką Nadzieją Ostapczuk, zdyskwalifikowaną za doping po igrzyskach w Londynie.

E jak eliminacje. Odbywały się rano i często oznaczały koniec udziału w mistrzostwach dla reprezentantów Polski. Zdecydowanie zbyt często, bo spotkało to dziesięcioro z nich, a warto tu dodać, że do finału nie weszła też żadna z czterech sztafet.

Momentami trudno było znaleźć argumenty uzasadniające wysłanie do Moskwy aż 55 lekkoatletów. Nie dostarczyli ich sami zawodnicy.

F jak frekwencja. Rosja zdetronizowała USA, wygrywając klasyfikację medalową, ale kibice gospodarzy rozczarowali. Stadion nie wypełniał się nawet na start Usaina Bolta i Jeleny Isinbajewej. Puste krzesełka w jaskrawych kolorach biły po oczach zwłaszcza w czasie sesji porannych.

G jak głowa. Brytyjka Christine Ohuruogu wygrała złoty medal na 400 metrów głową. Gdy wbiegała na ostatnią prostą, miała sporą stratę do prowadzącej faworytki Amantle Montsho z Botswany, ale tuż przed metą dogoniła rywalkę, a bieg skończyła "sprinterskim" wyrzuceniem tułowia do przodu. To ją uratowało, po analizie zapisu fotokomórki sędziowie uznali, że to linia barków Brytyjki pierwsza minęła linię mety i to jej należy się złoto.

 

H jak hipster. "Oja, dyskobol - hipster!" - wyrwało się redaktorowi Z Czuba w trakcie relacji na żywo z zawodów w Moskwie. Trwały eliminacje rzutu dyskiem i swoją próbę wykonywał akurat Julian Wruck.

22-letni Australijczyk był najmłodszym dyskobolem w finale, a od starszych kolegów odróżniał się także fryzurą. Skończył na jedenastym miejscu, nie wiemy, czy świętował piwem, czy raczej yerba mate.

I jak irokez. Start Martiny Pretelli, jedynej w Moskwie reprezentantki San Marino, byłby zapewne całkowicie przemilczany, gdyby nie jej nietypowa fryzura. Sprinterka zakończyła swój start w biegu na 100 metrów na eliminacjach, ale fotoreporterzy zrobili jej więcej zdjęć niż niejednej finalistce.

embed

J jak jedzenie. Ponoć w hotelu, gdzie mieszkali Polacy, było wyjątkowo niesmaczne. Narzekali na to głównie specjaliści od rzutów.

- Jedzenie jest naprawdę kiepskie. Na takich mistrzostwach jeszcze nie byłem - skarżył się Szymon Ziółkowski.

K jak kuriozum. Największe wydarzyło się bodaj na trasie chodu na 50 kilometrów. Predrag Filipović musiał przerwać swój start po tym, jak odpadła mu podeszwa od buta. Nic dziwnego, że Serb był wściekły. - Nigdy nie byłem tak dobrze przygotowany - żalił się dziennikarzom. Jak widać, warto dobrze przygotować także sprzęt.

L jak lakier do paznokci. Na mistrzostwach jego kolor stał się sprawą polityczną. Tęczowe paznokcie Szwedki Emmy Green-Tregaro były manifestacją solidarności z osobami o orientacji homoseksualnej. Na finał skoku wzwyż zawodniczka przemalowała je na prośbę swojej federacji na czerwone. - Ten kolor też może być symboliczny - stwierdziła.

M jak małżeństwo na medal. Klasyfikację medalową małżeństw wygrali bezapelacyjnie Ashton Eaton i Brianne Theisen-Eaton. Amerykanin zdobył złoto w dziesięcioboju, a Kanadyjka srebro w siedmioboju. - To śmieszne, bo pobraliśmy się 13 lipca - mówiła po ukończeniu rywalizacji 13 sierpnia. - Trzynastka już nigdy nie będzie dla mnie pechowa - dodała.

N jak nokaut. O Żanecie Glanc było głośno, gdyż na rozgrzewce trafiła w nos Natalię Siemienową. Ukrainka wystartowała w eliminacjach z plastrem na twarzy, ale oddała jedynie dwa słabe rzuty. W finale Polka nie znokautowała rywalek, zajęła siódme miejsce.

O jak oszustka. Kelly-Ann Baptiste przyleciała do Moskwy z trzecim w tym roku wynikiem na 100 metrów, ale wyleciała jeszcze przed pierwszym startem. Powodem były pozytywne wyniki testów antydopingowych. Nie wiadomo, co przyjmowała i jak długa czeka ją dyskwalifikacja. To jedyna wpadka dopingowa ujawniona w trakcie trwania mistrzostw.

P jak powrót carycy. Lata dominacji Isinbajewej skończyły się na igrzyskach w Pekinie. Potem nie zdobyła medalu na MŚ w Berlinie i Daegu, w Londynie wywalczyła tylko brąz. W Moskwie, przed własnymi kibicami, jeszcze raz pokazała, na co ją stać. W pierwszej próbie pokonała 4,89 i zdobyła złoto. Szkoda tylko, że cieniem na jej wspaniałym powrocie na najwyższy stopień podium położyły się niefortunne polityczne deklaracje.

R jak Rudolf. Takie imię nadał swojemu prawemu bicepsowi Niemiec Robert Harting. Piotr Małachowski robił, co mógł, ale mocy Rudolfa nie sprostał i musiał się zadowolić srebrnym medalem.

S jak Sopot 2014. Kolejną wielką lekkoatletyczną imprezą będą halowe mistrzostwa świata, które na początku 2014 roku odbędą się w Sopocie. O medale Polaków będzie trudno, bo w programie zawodów halowych nie ma rzutu młotem i dyskiem.

T jak tyczka. Jeden z największych zawodów w polskiej kadrze. Do Moskwy nie przyjechał żaden z trzech Polaków, którzy zajęli miejsca w pierwszej siódemce poprzednich MŚ. Anna Rogowska i Robert Sobera odpadli w kwalifikacjach, nie notując choćby jednej udanej próby.

U jak upór. Robert Heffernan w wielu 35 lat zdobył swój pierwszy seniorski medal w życiu i pierwsze od 18 lat złoto dla Irlandii na MŚ. Należało mu się jak mało komu. Na ME w 2010 roku w Barcelonie miał dwa czwarte miejsca, czwarty był też na 50 km w Londynie. - To wspaniałe, surrealistyczne uczucie - powiedział na mecie chodziarz, który wysokie miejsca zajmował już w czasach startów Roberta Korzeniowskiego.

W jak wóz transmisyjny. A raczej jego brak. TVP nie miała środków na wysłanie go do Moskwy i jej widzowie większość rzutów Pawła Fajdka, Piotra Małachowskiego i Anity Włodarczyk oglądali z odtworzenia.

Z jak zdjęcie. Podczas mistrzostw wykonano ich tysiące, ale jedno było szczególne. Chodzi o ujęcie potwierdzające, że David Storl nie przekroczył progu przy pchnięciu kulą, które dało mu wynik na złoty medal. Po konkursie Niemiec uściskał szczęśliwego fotografa. - Może zaproszę go na piwo - mówił szczęśliwy po konkursie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.