Moskwa 2013. We wtorek po medal wiruje zdrowy Polski olbrzym - Piotr Małachowski

Jeśli trawnik ma ponad 1000 m kw., zalecana jest kosiarka o mocy 7 KM. Tyle ma jej Rudolf - biceps Roberta Hartinga, najgroźniejszego przeciwnika Piotra Małachowskiego w finale rzutu dyskiem. Finał zacznie się o godz. 17, relacja na żywo w Sport.pl.

Niemieckim biomechanikom - w tym przypadku z instytutu sportowego w Lipsku - trzeba wierzyć, uczy tego doświadczenie. Ponaddwumetrowy Harting wyzwala taki "pokręt", że w chwili wyrzutu zwiększa masę dwukilowego dysku 35 razy większą, i po opuszczeniu dłoni nadaje mu prędkość 100 km na godz.

Jest jednak mankament - otóż cała faza rzutu trwa u wielkiego Niemca o 0,2 s dłużej niż u jego najgroźniejszego rywala. Lipscy naukowcy, którzy z mozołem dokonali analizy każdego ułamka sekundy rzutu zawodnika, nie identyfikują najgroźniejszego rywala, ale wiadomo, chodzi o Małachowskiego. Małachowski - kiedyś tak powiedział jego trener Witold Suski - ma stopy jak baletnica albo tancerka quickstepa, choć rozmiar tylko numer mniejszy od kajaka. Dzięki tej niebywałej przy jego gabarytach cesze obraca się szybciej. A - jak mawiają na Wyspach - "speed is the name of this game". Sztuka polega też na tym, by rozkręcony jak wirnik ponad 120-kilowy niemiecki lub polski olbrzym zmieścił się w kole o średnicy zaledwie 2,5 m.

Ustępując Małachowskiemu pod względem szybkości, Harting musi więc polegać na bicepsie. Mówi do niego pieszczotliwie przed rzutem, a właściwie przemawia, całuje. Na imię dał mu Rudolf, więc szepcze: "Rudi, możesz! Rudi, musisz!".

Ale Harting nie jest z tych, którzy tęsknią za bajkami o Rudolfie Czerwononosym, on wygląda na fana Conana Barbarzyńcy. To facet, który rozdziera koszulkę na klatce piersiowej po zwycięstwie z taką siłą, że blacha cynkowa poszłaby w strzępy, a co dopiero tekstylia.

W wywiadzie dla "Bild am Sonntag" stwierdził, że gdy kiedyś wjeżdżał windą z Usainem Boltem, nosiło go, aby naprawdę sprowadzić gościa na ziemię. Spakował manatki na konkursie w Oslo, bo wszyscy musieli przerwać swoje konkurencje, gdy organizatorzy wwieźli na stadion Jamajczyka w bolidzie Formuły 1. - Ja muszę płacić za podróż na mityng, a on dostaje za start w Diamentowej Lidze 300 tys. euro. Gdzie tu równość? Wszyscy tworzymy sport, nie tylko on - mówi Harting.

W tym roku chyba po raz pierwszy można powiedzieć, że to Niemiec jest najgroźniejszym rywalem Polaka, a nie odwrotnie. Cud-rzut w Hengelo (71,84 m, rekord Polski) katapultował Małachowskiego na pozycję murowanego faworyta w Moskwie, czyli zdarzyło mu się coś, czego jeszcze nie doświadczył.

Ciekawe, jak na nową sytuację zareagują obaj wielcy miotacze.

W poniedziałek po eliminacjach, przez które przeszli śpiewająco za pomocą tylko jednej próby (Polak 66 m, Niemiec 66,62 m przy limicie kwalifikacyjnym 65 m), wyglądali na rozluźnionych, choć wysoko podnieśli sobie poprzeczkę. Obaj mówią właściwie tylko o złotym medalu. Niemiec - mistrz olimpijski z Londynu - broni tytułu mistrza świata z Daegu sprzed dwóch lat, a właściwie dwóch tytułów, bo przecież zdobył też złoto po pamiętnym, fantastycznym pojedynku z Małachowskim w Berlinie cztery lata temu.

Jeśli patrzeć na wyniki wielkich konkursów, Niemiec jest dominatorem. Polak pokonał go dawno temu - na igrzyskach w Pekinie w 2008 r. i na mistrzostwach Europy w Barcelonie w 2010. Jednak po raz pierwszy od bodaj czterech lat Małachowski jest zdrów jak ryba - wcześniej jak nie palec kierujący, to plecy, jak nie plecy, to biceps i tak w koło Macieju. Wynik z Hengelo pięknie się wpisał w zdrowie, choć oczywiście Małachowski mówi, że na 71,84 złożyło się mnóstwo idealnych czynników. Tyle że jeśli odrzucić wpływ warunków atmosferycznych, to właśnie na tym polega bycie w formie - coś wychodzi idealnie.

W poniedziałkowych eliminacjach minimum przekroczył jeszcze tylko mistrz olimpijski z Pekinu Gerd Kanter (65,54 m). Bardzo dobrze dał sobie radę Robert Urbanek, młodszy towarzysz i przyjaciel Małachowskiego (piąty wynik - 64,21 m). Odpadł Virgilijus Alekna, trzeci na listach Australijczyk Benn Harradine i młodszy, za to większy, brat Roberta Hartinga Christoph. Nie przyjechał do Moskwy groźny dyskobol z Iranu Ehsan Hadadi.

Jaki wynik zapewni medal?

Obaj faworyci mówią, że około 68,5 metra, Harting wspomina przy tym nawet o złocie. W całej karierze - zaczęli mniej więcej w tym samym czasie - Polak 29 razy rzucił ponad 67 m, Niemiec 39 razy.

Pojedynki bezpośrednie

Małachowski - Harting

Więcej o:
Copyright © Agora SA