Lekkoatletyka. Usain Bolt skoczy do Rio

Jamajczyk planuje start w skoku w dal na igrzyskach w 2016 r. - W sporcie jest jeszcze tyle rzeczy, które mogę robić - mówi trzykrotny złoty medalista z Londynu w sprincie.

- Mój trener chce, bym biegał na 400 m, a ja poskakałbym w dal - mówi Bolt, który pomysłów na karierę ma multum. Jeszcze kilka tygodni temu chciał grać w piłkę w Manchesterze United. Stoper "Czerwonych Diabłów" Rio Ferdinand obiecał mu zaproszenie na testy. Dwa tygodnie temu Jamajczyk mówił, że chętnie spróbowałby swoich sił w australijskiej lidze krykieta, który jest jego pasją od dziecka.

W biegach osiągnął wszystko. 6 sierpnia trzymilionowa Jamajka świętowała pięćdziesiąt lat niepodległości. Świętowała podwójnie, bo dzień wcześniej Bolt zdobył złoto na 100 m, bijąc rekord olimpijski. Potem dorzucił jeszcze mistrzostwo na 200 m i w sztafecie 4x100 m, w której Jamajczycy pobili rekord świata. - Jestem teraz legendą i największym żyjącym sportowcem - powiedział w Londynie. Szef MKOl Jacques Rogge początkowo obruszył się na te słowa, ale potem przyznał, że to sprinter wszech czasów. - Jest jak duch, po prostu znika - przyznał ósmy na 200 m Anaso Jobodwana z RPA.

Bolt, poza absolutną dominacją na bieżni, jest też genialnym showmanem. Przed startem przekomarza się z kamerą i publicznością na stadionie, by potem zostawić rywali za plecami kilkadziesiąt metrów przed metą. Ze zwycięstwa zaczyna się cieszyć już po 80 metrach, co tylko rozbudza domysły, że gdyby chciał, mógłby bić kolejne rekordy, choć i tak granice, które wyznaczył w sprincie, wydają się niewyobrażalne. Kochają go za to sponsorzy (rocznie zarabia ponad 20 mln dol. - większość z kontraktów reklamowych), kochają organizatorzy zawodów - szefowie mityngu Diamentowej Ligi w Lozannie (startował m.in. Piotr Małachowski w rzucie dyskiem - wyników szukaj na Sport.pl) za sam start zapłacili Jamajczykowi 300 tys. franków szwajcarskich. Bolt wtorkowe 26. urodziny spędził na treningu, choć nie stroni od imprez. Medale w Londynie świętował ponoć przez dwa dni w Paryżu.

Kochają go wreszcie kibice, szczególnie rodacy, którzy dyskutują, kto był większym Jamajczykiem - on czy Bob Marley. "Jamaica Observer" publikuje listy od fanów. Jedni żądają nazwania wielofunkcyjnego stadionu w Trelawny, skąd pochodzi biegacz, imieniem Bolta, drudzy stanowczo protestują, bo stadion to rudera i nie zasługuje na takiego patrona.

- Wystartuję w Rio - mówi sprinter, który w czasie igrzysk nie dementował plotek o ewentualnym zakończeniu kariery przed 2016 r. - To będzie trochę trudniejsze niż teraz, ale będę gotowy - dodaje. Jeśli zdecyduje się na starty w skoku w dal, nie będzie pierwszy. Amerykanin Carl Lewis, mistrz olimpijski w sprincie z Los Angeles (100 m i 200 m) i Seulu (100 m) zdobywał złote medale w skoku w dal na czterech kolejnych igrzyskach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.