Tak się kibicuje! Trybuna Kibica otwarta dla wszystkich
W konserwatywnej przez lata lekkoatletyce, której rytm wyznaczały olimpiady, dokonuje się rewolucja. W 2012 r. połowa startujących szykuje szczyt formy nie na igrzyska w Londynie, ale na cały sezon, który trwa od kwietnia do października. Sportowcy muszą sprostać nowym wymaganiom, które narzucili sobie sami i które narzucili im sponsorzy i telewizje.
Początkiem wielkiego sezonu był piątkowy start w Dausze Diamentowej Ligi, prestiżowego cyklu 14 mityngów na trzech kontynentach, które obejrzy na stadionach ponadpółmilionowa publiczność i miliardy widzów przed telewizorami. Każdy ze zwycięzców 32 konkurencji odbierze diamentową statuetkę i 40 tys. dol. (nie licząc pieniężnych nagród za wyniki w kolejnych mityngach). Walka - jak w dwóch poprzednich edycjach - potrwa zapewne do ostatnich zawodów. Starty odbywają się na otwartym sezonie już od początku roku, ale to jest symboliczny pierwszy krok, pierwszy skok i pierwszy rzut.
Tylko jak tu pisać o faworytach czy spodziewanych rekordach świata, skoro połowa lekkoatletycznego świata - znaczy kobiety - zamierza przypuścić frontalny atak nie tylko na podium, ale na okładki magazynów, telewizyjne programy czy konta portali społecznościowych.
Drogę wytyczyły pływaczki, narciarki i kolarki.
Teraz i lekkoatletki postanowiły z większą siłą wykorzystać to, że męska i zarazem większa część trybun chętniej ogląda wysportowane dziewczyny w kusych startowych strojach niż tablice wyników. W świecie królowej sportu to wielka zmiana.
Potwierdza to Artur Partyka, wicemistrz olimpijski w skoku wzwyż. - Za moich czasów po zawodach gospodarze organizowali wystawne bankiety, ale tylko od czasu do czasu zaszczycały je lekkoatletki w wytwornych kreacjach. Imprezy były zamknięte - opowiada najlepszy polski skoczek.
On sam - po mityngach w Zurychu, Monako czy Brukseli - zobaczył w balowych strojach ledwie kilka gwiazd - Marlene Ottey, Marie Jose Perec, nieżyjącą już Florence Griffith-Joyner czy zjawiskową niemiecką skoczkinię w dal Susan Tiedtke. Ta ostatnia została w 2001 r. bodaj pierwszą lekkoatletką na okładce "Playboya".
Choć minęła dekada, polskie VIP-y dotąd wspominają wizytę za kulisami konkursu skoku wzwyż w Łodzi i widok chorwackiej skoczkini wzwyż, 190-centymetrowej Blanki Vlasić w 10-centymetrowych szpilkach i wyjątkowo skąpej tunice. Wspominają, bo także w Polsce gwiazdy lekkoatletyki hołdowały hasłu "skromność przede wszystkim".
Teraz Partyka dostrzega niebywałą zmianę: - Kobiety mojego sportu wychodzą z cienia mężczyzn.
W przededniu sezonu ledwo przebija się wieść, że Usain Bolt w pierwszym starcie na 100 m pobiegł 9,82 s. Ogląda się nową kreację sprinterki Allyson Felix, efektowny tatuaż Ukrainki Tetiany Pietliuk czy zaskakującą sesję niemieckiej oszczepniczki Christiny Obergföll, która krągłości ciała osłania tylko oszczepem.
Wszystkie wystąpią w Diamentowej Lidze, która przez dwa lata stała się czymś na kształt lekkoatletycznej Formuły 1. Kipi blichtrem, pachnie pieniądzem. Jest swoistą rewią mody - sportowej i bankietowej. Modelkami nie są jednak jak w F1 hostessy, ale sportsmenki, wszystkie bez wyjątku.
Dzięki temu próbują podbić swoją cenę, wyrównać dochody z mężczyznami, bo wciąż dostają niższe od nich kontrakty reklamowe. To dlatego Carmelita Jeter, mistrzyni świata na 100 m, preferująca dotąd styl "na chłopczycę" wskakuje teraz w wieczorowe kreacje. Furorę zrobiła w lutym, kiedy na jednym z bankietów zjawiła się w długiej, ale odsłaniającej muskularne ramiona fioletowej sukni. Przed pierwszym startem Diamond League w Doha poddała się także zabiegowi wydłużenia krótkich dotąd włosów, a na konferencji prasowej mówiła, że cykl DL powinien zostać jeszcze bardziej rozbudowany, by mogła wejść we właściwy rytm sportowy i mieć więcej okazji do pokazywania się ludziom.
Rywalizująca z nią jamajska mistrzyni globu na 200 m Veronica Campbell-Brown (obie startują na dwóch dystansach) też chce bardziej zaistnieć poza bieżnią, ale wybrała inną drogę. Jako ambasador UNESCO działa na rzecz równouprawnia kobiet w swoim kraju. - Zdecydowałam się na współpracę z kobietami, gdyż uważam, że potrafię wywrzeć na nie większy wpływ. Chcę je inspirować, by wyszły z cienia mężczyzn - tłumaczy.
Obie w telewizyjnym magazynie "Athletix" mówiły, że 2012 to rok, w którym kobiety muszą stać się pierwszoplanowymi postaciami lekkoatletycznych widowisk.
Sposobów na zwrócenie na siebie uwagi jest mnóstwo. Amerykanka Funmi Jimoh przyciąga fotoreporterów nie wynikami (dopiero 12. miejsce na igrzyskach w Pekinie), ale efektowną techniką skoku w dal. Rozmawia z trenerem, przybierając seksowną pozę. Przed kolejnym skokiem zmienia buty od swojego sponsora w mocno dwuznacznej pozie. Nie narzeka na liczbę zaproszeń na mityngi Diamentowej Ligi, mimo odległych miejsc w klasyfikacjach jest wręcz jedną z najczęstszych uczestniczek.
Czy dla biegających, skaczących, rzucających samców to złe wieści, bo będzie ich mniej na łamach i na ekranach? Wystarczyłoby że Piotr Małachowski - jedyny polski przedstawiciel męskich konkurencji w Dausze - rzuciłby dyskiem w Dausze 70 metrów...
Najładniejsze lekkoatletki (galeria)
Paweł Wojciechowski: ? Najbardziej obawiam się siebie