Lekkoatletyka. Oscar Pistorius: Jestem w porządku

- Od lat biegam na tych samych, ogólnodostępnych protezach. Zrobiłem, co mogłem, żeby pokazać, że jestem w porządku, więc nie przejmuję się złymi opiniami na mój temat - mówi Oscar Pistorius, który we wtorek wystartuje w Warszawie w II Memoriale Kamili Skolimowskiej

24-letni czterystumetrowiec z Pretorii zdobył cztery złote medale paraolimpijskie, a kilkanaście dni temu walczył z pełnosprawnymi sportowcami na lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Daegu. Indywidualnie w biegu na 400 m dotarł do półfinału, ale za start w sztafecie RPA otrzymał srebrny medal. W finale nie wystartował, bo nie chcieli tego jego koledzy z ekipy. Człowiek, który w wyniku wrodzonych wad stracił w dzieciństwie obie nogi, do biegania używa protez z włókna węglowego. Rywale twierdzą, że to zwiększa jego szanse. Zawodnik, któremu zarzuca się korzystanie z dopingu technologicznego, niedawno przerwał wywiad z radiem BBC. Ale nam jeszcze raz tłumaczy się ze swoich "win".

Łukasz Jachimiak: Na mistrzostwach świata w Daegu nie pobiłeś rekordu życiowego. Z wynikiem 45,07 s trudno będzie ci o dobry wynik na igrzyskach w Londynie. Przez niespełna rok zdołasz się znacząco poprawić?

Oscar Pistorius: Zawsze wierzę, że mogę pobiec szybciej.

Wielu twierdzi, że poprawiasz się nie tyle dzięki treningom, co dzięki protezom, na których biegasz. Ciągle słyszysz, że nie powinieneś startować ze zdrowymi zawodnikami.

- Próbuję się tym nie przejmować. Zrobiłem, co mogłem, żeby pokazać, że jestem w porządku. I odkąd Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu pozwolił mi startować na imprezach rangi mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, sprawa jest dla mnie zamknięta. Od tego momentu myślę wyłącznie o tym, by biegać najlepiej, jak potrafię.

Od wątpliwości nie uciekniesz. Profesorowie fizjologii Peter G. Weyand i Matthew W. Kundle stwierdzili niedawno, że dzięki protezom dystans 400 m możesz przebiec nawet o 10 s szybciej niż najlepiej wytrenowani zdrowi zawodnicy.

- Nie chcę tego komentować.

Ale prawda jest taka, że pełnosprawni biegacze często doznają kontuzji, bo ich mięśnie w przeciwieństwie do twoich protez nie są niezniszczalne. Co więcej, rywale nie wiedzą do końca, jak wyglądają twoje protezy, jak je wybierasz, czy przypadkiem nie testujesz wielu modeli i nie decydujesz się na te, które są najszybsze.

- Od siedmiu lat używam tych samych protez. To gepardy, z których korzysta 75-80 proc. paraolimpijczyków po amputacjach. Mój model nie zmienił się ani trochę od 2008 r., kiedy był rygorystycznie testowany przez IAAF [Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych] i CAS [Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu].

Jako postać kontrowersyjna czujesz się pomijany przez organizatorów mityngów?

- W ciągu pięciu ostatnich lat występowałem w tylu różnych miejscach świata, że naprawdę nie mogę narzekać.

W Daegu potwierdziło się, że jesteś gwiazdą. Dziennikarze więcej uwagi niż tobie poświęcali chyba tylko Usainowi Boltowi. Może jako mistrz paraolimpijski nie tylko na 400, ale także na 100 i 200 m rzucisz wyzwanie Jamajczykowi i kiedyś zmierzysz się z nim w sprinterskim pojedynku?

- Mam złote medale na 100 i 200 m, ale moja koronna konkurencja to zdecydowanie 400 m. Jeśli pewnego dnia Usain chciałby pobiec ze mną na tym dystansie, byłbym więcej niż szczęśliwy. Ale nie sądzę, byśmy kiedykolwiek się zmierzyli.

Protezy nie są tajną bronią

Gepardy Pistoriusa zbadali profesor Hugh Herr z jednej z najbardziej prestiżowych technicznych uczelni świata - Massachusetts Institute of Technology - oraz prof. Rodger Kram z Wydziału Fizjologii Uniwersytetu w Kolorado. To oni doprowadzili do tego, że w 2008 r. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu pozwolił niepełnosprawnemu zawodnikowi startować ze zdrowymi rywalami. Przekonali nie tylko sędziego wybranego przez ekipę Pistoriusa, ale też arbitra niezależnego i tego, którego wytypowała przeciwna wcześniej biegaczowi IAAF.

Amerykanie ustalili m.in., że:

- protezy Pistoriusa są bierne, nie generują dodatkowej energii i jedynie naśladują elastyczne funkcje doskonalszego biologicznego ścięgna

- biegacz z RPA wcale nie zużywa mniej energii niż inni zawodnicy. Tym, którzy twierdzili, że dzięki protezom długość kroków Pistoriusa jest większa niż jego rywali, za pomocą nagrań wideo dowiedziono, że w istocie zawodnik wykonuje krótsze kroki niż jego pełnosprawni rywale

- podczas reżimu treningowego Pistorius wcale nie jest mniej podatny na kontuzje niż biegacze pełnosprawni. Z badań wynika, że sprinterzy po amputacjach podczas tysiąca godzin treningów doznają 9,3 urazu, a sprinterzy, którzy nie muszą korzystać z protez, notują w tym samym czasie 5,7 kontuzji. Poza tym wykazano, że biegacze niepełnosprawni muszą ograniczać czas swoich treningów, ponieważ protezy doprowadzają do otarć ich kończyn

Bolt wygrywa, tańczy i bije rokrd świata  ?

Copyright © Agora SA