Lekkoatletyka. Rogowska skacze bez lęku

Polscy lekkoatleci szykują się do mistrzostw świata w Daegu. Zanim jednak polecą do Korei, wystartują w mistrzostwach Polski. To będzie dla największych pewniaków do medali szybka impreza - pojawią się pierwszego dnia zawodów w Bydgoszczy - i już będą się mogli pakować.

Troje kandydatów do medali w Daegu startuje już w czwartek - pierwszego dnia imprezy zaplanowanej na trzy dni. Na stadionie bydgoskiego Zawiszy pojawią się Tomasz Majewski i Piotr Małachowski oraz Anna Rogowska w pierwszym występie po wypadku podczas mityngu na sopockim molo.

Na dodatek PZLA kazał w czwartek rzucać Anicie Włodarczyk - mistrzyni świata z Berlina i była rekordzistka świata w rzucie młotem szuka szansy na zdobycie minimum kwalifikującego ją do reprezentacji do Daegu. Okazji do tego będzie mniej niż zwykle, bo PZLA zdecydował, że w konkurencjach technicznych w bydgoskich mistrzostwach nie ma eliminacji. Żeby było szybciej - zawodnicy startują od razu w finale.

Przed Włodarczyk stoi wielkie wyzwanie. W tunelu prowadzącym na główną trybunę bydgoskiego Zawiszy wisi tabliczka przypominająca, że rok temu w Bydgoszczy pobiła rekord świata. Od tamtego czerwcowego dnia nękana kontuzjami Włodarczyk straciła nie tylko rekord (78,30), ale i formę. Dziś na stadionie Zawiszy będzie walczyć już tylko o miejsce w reprezentacji na MŚ w Daegu. W tym roku nie mogła przekroczyć granicy 70 metrów (69,62 to jej najlepszy wynik). Jako obrończyni tytułu ma według IAAF zapewniony start w MŚ, ale PZLA każe jej zdobyć krajowe minimum, które wynosi 71,5 m.

- Sądzę, że Anita jako złota medalistka i była rekordzistka świata sama chce udowodnić, że w Korei jest dzięki aktualnej formie. Wynik poniżej 70 m nie dawałby jej startu w szerokim finale. Do takiej sytuacji nie chciałaby dopuścić z pewnością - mówi Krzysztof Wolsztyński.

Dziś w Bydgoszczy okaże się także, czy Anna Rogowska może skakać bez lęku po wypadku w konkursie na molo. 29 czerwca pękła jej tyczka i upadła na zeskok z rozciętą lewą dłonią. Rogowska wystartuje dziś w Bydgoszczy z nowymi tyczkami. Cały komplet został wymieniony - na wszelki wypadek.

Kontuzja dłoni nie spowodowała na szczęście całkowitej przerwy w zajęciach. Mistrzyni świata z Berlina trenowała, choć zajęcia z powodu urazu były dostosowane do jej możliwości. - Najważniejsze, że nie czuję strachu i nie boję się tyczki. - mówi Rogowska - Nie mogłam się doczekać powrotu do skakania. Cieszyłam się jak dziecko - dodaje najlepsza polska tyczkarka.

Jej najlepszy tegoroczny wynik (4,75 z 21 maja ze Sztokholmu) ciągle jest wysoko na światowych listach. Lepsze od Polki są tylko trzy zawodniczki: Amerykanka Jennifer Suhr (dawniej Stuczynski) uzyskała już 4,91, Niemka Martina Strutz miała 4.78, a caryca tyczki Jelena Isinbajewa - 4,76 m.

Bydgoskie mistrzostwa są ostatnią okazją zdobycia minimum na mistrzostwa świata w Daegu. Na razie ma je 28 lekkoatletów. Wśród nich jest eksportowa dwójka 800-metrowców: Marcin Lewandowski i Adam Kszczot. Na bieżni w Bydgoszczy nie spotkają się jednak w kolejnym, bezpośrednim pojedynku, bowiem Kszczot zaplanował start na 400 metrów.

Z czym na Londyn? Przegląd olimpijskich szans Polaków

Copyright © Agora SA