Polska - Włochy, czyli kolejny najważniejszy mecz o awans do mistrzostw świata

- Przed nami jeszcze trzy mecze i każdy z nich jest dla nas najważniejszy. Liczy się tylko to, co przed nami. W niedzielę gramy z trudnym rywalem, ale właśnie takich trzeba pokonać, jeśli chce się grać na mistrzostwach świata - mówi trener Mike Taylor przed meczem Polska - Włochy w kwalifikacjach do mistrzostw świata (początek o godz. 20.15).

- Mamy wielki szacunek dla Włochów, to drużyna pełna świetnych koszykarzy, ale chcemy wygrać przed własną publicznością, tak jak zrobiliśmy to w meczu z Chorwacją - mówi Mike Taylor.

Pomarańczowa teczka z planem na spotkanie z Holandią wylądowała na dnie walizki już w czwartek po zwycięstwie, a niemal od razu zaczęła się realizacja założeń z teczki niebieskiej. W ten symboliczny sposób trener Taylor zaczął przygotowania reprezentacji Polski do niedzielnego meczu z Włochami. Podróż, treningi na hali w Gdańsku, odprawy taktyczne. Wszystko, by w niedzielę od godz. 20.15 walczyć o marzenia o mistrzostwach świata. Tam Polski nie było od 1967 roku.

- Przed nami jeszcze trzy mecze i każdy z nich jest dla nas najważniejszy. Liczy się tylko to, co przed nami. Nie oglądamy się za siebie. Chcemy pokazywać, że jesteśmy w stanie wygrywać mecze, które znaczą wiele. W niedzielę gramy z trudnym rywalem, ale właśnie takich trzeba pokonać, jeśli chce się grać na mistrzostwach świata - dodaje Taylor.

Włosi przyjechali do Polski z jasnym planem: wygrać i zapewnić sobie miejsce w przyszłorocznych mistrzostwach świata. W pierwszym meczu z biało-czerwonymi w Bolonii zwyciężyli 101:82, ale ich drużyna od tamtej pory się zmieniła. Trener Romeo Sacchetti nie ma do dyspozycji czterech liderów, którzy poprowadzili wtedy jego drużynę do zwycięstwa. Luigi Datome, Nicolo Melli, Jeff Brooks oraz Amedeo Della Valle zdobyli wtedy dwie trzecie punktów swojej drużyny, ale tym razem zgody na grę w kadrze z klubów nie dostali. Na mecz z Polską do kadry dołączył Andrea Cinciarini z euroligowego Armani Exchange Mediolan. W piątkowym meczu z Litwą nie wystąpił, bo klub grał mecz pucharowy z Żalgirisem Kowno. Włosi zwyciężyli 70:65, a kluczem okazała się zespołowa gra i równe dzielenie minut między graczy. Punktowała cała dwunastka, tylko Awudu Abass i Achille Polonara rzucili więcej niż 10 punktów, a jedynie Giampaolo Ricci biegał po parkiecie krócej niż 10 minut.

Polacy od mistrzostw świata są krok dalej niż Włosi. Zwycięstwo w niedzielnym meczu jest bardzo ważne w kontekście starań o bilety do Chin, ale porażka szans nie przekreśla. Za to drogę nieco utrudnia. Wiele zależy też od tego, jak ułożą się pozostałe mecze w grupie. O godz. 16 Węgrzy grają z Holendrami, a o 18:30 Litwini z Chorwatami. Zwycięstwa Holendrów i Litwinów polskiej sprawie by pomogły. Ale w polskiej ekipie nie ma oglądania się na rywali, jest skupienie na własnym meczu.

- Mecz w Bolonii był bardzo ofensywny, rozgrywany w szybkim tempie, a rywale byli skuteczni. Przygotowaliśmy pewne poprawki w naszej obronie, które teraz mają nam pomóc. Skupiamy się przede wszystkim na tym, abyśmy to my grali dobrze - mówi Taylor.

- Mecz z Włochami jest dla nas bardzo ważny. Nadal musimy być tak skupieni jak z Holandią. Potrzebujemy jeszcze dwóch zwycięstw, aby awansować na mistrzostwa świata. Nie możemy żyć meczem z Holandią, tylko myśleć o Włochach. To dla nas teraz najważniejszy cel - dodawał Adam Waczyński, kapitan kadry.

Początek mecz Polska - Włochy o godz. 20.15.

Więcej o:
Copyright © Agora SA