Była końcówka trzeciej kwarty meczu Golden State Warriors z Phoenix Suns. Stephen Curry wchodził pod kosz, a broniący Aron Baynes chciał wymusić faul w ofensywie. Wszystko skończyło się upadkiem obydwu zawodników. Baynes upadł jednak tak nieszczęśliwie, że wylądował na lewej dłoni Curry'ego. Amerykanin przez kilka minut nie podnosił się z parkietu, a gdy już to zrobił, udał się do szatni.
Tuż po meczu Curry podał się badaniu rezonansem magnetycznym, które wykazało poważne złamanie. Zawodnik przeszedł operację w szpitalu w Los Angeles, po której miał pauzować 3 miesiące. To oznaczało natomiast, że wróciłby do gry na drugą część sezonu.
Teraz wydaje się, że przerwa Curry'ego może potrwać zdecydowanie dłużej. - Zakończył już obecny sezon. Złamanie ręki okazało się poważniejsze niż przypuszczano - poinformowali dziennikarze "Bleacher Report".
Utrata największej gwiazdy do końca sezonu to fatalna informacja dla Golden State Warriors. Drużyna, która w ostatnich pięciu sezonach zawsze dochodziła do finału NBA (wygrywając go trzykrotnie), obecne rozgrywki zaczęła fatalnie. W dziewięciu spotkaniach wygrała tylko dwukrotnie - z New Orelans Pelicans i Portland Trail Blazers. Przez to zespół prowadzony przez Steve'a Kerra obecnie zajmuje przedostatnie (14) miejsce w Konferencji Zachodniej.