Marcin Gortat zagrał z Bucks, ale pewny miejsca w składzie być nie może

Marcin Gortat po trzech meczach przerwy wrócił do gry dla Los Angeles Clippers. W sobotę jego zespół pokonał po dogrywce jedną z najsilniejszych drużyn Konferencji Wschodniej, Milwaukee Bucks 128:126.

Gortat nie grał od 1 listopada. Polak stracił miejsce w pierwszej piątce po meczu z Philadelphia 76ers, trzy kolejne spotkania przesiedział na ławce rezerwowych, a teraz nagle wrócił do gry. Trener Doc Rivers postawił na niego zamiast na Bobana Marjanovicia, bo Polak lepiej pasował do schematów defensywnych przeciwko środkowemu Bucks Brookowi Lopezowi.

Gortat zagrał w sumie 19 minut w pierwszej, drugiej i trzeciej kwarcie. Gdy ważyły się losy spotkania, siedział na ławce rezerwowych. Polak zdobył sześć punktów (3/5 z gry) miał cztery zbiórki, dwie asysty, a także trzy faule i dwie straty. Ze swojej gry może być zadowolony.  Debiutant Shai Gilgeous-Alexander starał się korzystać z jego zasłon i odpłacał się podaniami, a na początku meczu Gortat zagrał ładną dwójkową akcję z Tobiasem Harrisem, po której zdobył pierwsze punkty w meczu.

- Zagrał świetnie w pierwszej kwarcie, a w trzeciej kwarcie wrócił do starych nawyków i zbyt szybko zbiegał pod kosz. A my potrzebujemy zasłony za linią trzech punktów, to uruchamia nasz atak. Ale on to załapie, bo on chce grać we właściwy sposób - mówił na pomeczowej konferencji trener Doc Rivers.

Gwarancji, że Gortat utrzyma miejsce w składzie jednak nie ma. - Cieszy mnie to, że był gotowy do gry. Choć wcześnie nie grał, to nie marudził. Wyszedł na parkiet i robił swoje. Ale nie wiem, kto zagra w kolejnym meczu - dodał Rivers.

Specjalne buty Gortat

W związku z 100. rocznicą odzyskania niepodległości Marcin Gortat swoją szafkę w szatni Clippers przyozdobił polską flagą, a buty oznaczył hashtagiem #niepodlegla.

Clippers pokonali Bucks po dogrywce

W sobotę zespół Gortata pokonał drugą drużynę Konferencji Wschodniej - Milwukee Bucks po bardzo zaciętym meczu i dogrywce. Zwycięskie punkty dla Clippers zdobył superrezerwowy Lou Williams na 0,5 sekundy przed końcem dogrywki.

Najwięcej punktów dla Clippers zdobył Montrezl Harrell - 26, a dołożył do tego dziewięć zbiórek. - Strasznie go zrugałem w przerwie, bo moim zdaniem nie grał w ogóle w obronie. W drugiej połowie był niesamowity, zarażał energią - mówił Rivers.

21 punktów dorzucił Patrick Beverley, 20 miał Tobias Harris, a Williams 12 punktów i 10 asyst.

Bucks prowadził Giannis Antetokounmpo, który swoją grą sprawiał najwięcej problemów gospodarzom. Zdobył 27 punktów, miał 18 zbiórek, pięć przechwytów, cztery asysty i dwa bloki, ale też sześć strat. Clippers nie radzili sobie też dobrze z wychodzącym na obwód Lopezem, który aż sześciokrotnie trafił za trzy punkty (w sumie miał 20 punktów).

Po niedzielnej wygranej Clippers z bilansem 7-5 zajmują szóste miejsce na Zachodzie. Prowadzą Golden State Warriors, którzy wygrali 11 z 13 pierwszych meczów. W poniedziałek te drużyny zagrają ze sobą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.