Play-off NBA. Pelicans i Warriors o krok od drugiej rundy, powrót Embiida

New Orleans Pelicans po raz trzeci pokonali rozczarowujących Portland Trail Blazers, a Golden State Warriors trzeci raz dość łatwo ograli San Antonio Spurs. Na Wschodzie prowadzeni przez Joela Embiida Philadelphia 76ers wygrali z Miami Heat.

Dla Spurs mecz był trudny nie tylko ze względu na to, co działo się na parkiecie. W San Antonio opłakiwano zmarłą w środę Erin Popovich, żonę trenera Spurs Gregga.Wyrazy współczucia płynęły jednak ze wszystkich miast NBA, przed pozostałymi spotkaniami uczczono jej pamięć minutą ciszy. A Popovicha, co absolutnie zrozumiałe, na ławce w czwartkowym meczu zabrakło. Drużynę poprowadził asystent Popovicha Ettore Messina.

Tak jak w poprzednich spotkaniach Spurs jeszcze w miarę byli w grze w pierwszej połowie, ale od trzeciej kwarty Warriors włączyli swój zwyczajowy drugi bieg i szybko powiększyli przewagę. Ich zwycięstwo nie było zagrożone przez całą czwartą kwartę. Mecz wygrali różnicą 13 punktów (110:97). Kevin Durant rzucił 26 punktów, miał dziewięć zbiórek i sześć asyst. Pod koniec spotkania delikatnie podkręcił kostkę. Chwilę później podobnego urazu doznał Shaun Livingstone (w czwartek rzucił 16 punktów), ale obaj najprawdopodobniej będą gotowi do gry w kolejnym spotkaniu. Najwięcej punktów dla Spurs - 18 - rzucił LaMarcus Aldridge.

Blazers o krok od odpadnięcia

Wiele wskazuje na to, że Warriors w drugiej rundzie play-off zmierzą się z New Orleans Pelicans, którzy z Portland Trail Blazers prowadzą też 3-0 i mają szansę rozstrzygnąć rywalizację w czterech meczach (a to udałoby im się pierwszy raz w historii drużyny). Blazers nie zrobili nic, by zatrzymać rozpędzonych Pelicans - już po pierwszej kwarcie mieli dwucyfrową stratę, więcej pudłowali niż trafiali (37/80 z gry w całym meczu), a do tego mieli aż 24 straty. Lider ekipy z Portland Damian Lillard rzucił 20 punktów, ale nie trafił 9 z 14 rzutów z gry i miał aż osiem strat.

Pelicans po raz kolejny byli prowadzeni przez Anthony'ego Davisa, który trafiał (28 punktów), zbierał (11) oraz świetnie pomagał w obronie. Znów też mieli innego bohatera numer dwa - w pierwszym meczu był to Rajon Rondo (rozdał wtedy 17 asyst), w drugim Jrue Holiday (rzucił 33 punkty), a tym razem nie do zatrzymania był Nikola Mirotić (30 punktów, osiem zbiórek).

Embiid wrócił

Po raz pierwszy w play-off zagrał Joel Embiid. Lider Philadelphia 76ers wystąpił w specjalnej masce chroniącej twarz, która do użytku dopuszczona została kilka godzin przed meczem. Embiid w swoim debiucie w play-off rzucił 23 punkty, miał siedem zbiórek i cztery asysty. Był najlepszym graczem Sixers w wygranym 128:108 meczu z Heat, a w rywalizacji do czterech zwycięstw jego zespół prowadzi 2-1. Dobre spotkanie zagrał też Dario Saric (21 punktów, siedem zbiórek), a znów z triple-double flirtował Ben Simmons (19 punktów, 12 zbiórek, siedem asyst).

Najwięcej punktów dla Heat - 23 - rzucił Goran Dragić (miał też osiem asyst). 19 punktów dodał rezerwowy Justise Winslow.

Wyniki czwartkowych meczów I rundy play-off NBA:

Miami Heat - Philadelphia 76ers 108:128 (stan rywalizacji 1-2)

New Orleans Pelicans - Portland Trail Blazers 119:102 (stan rywalizacji 3-0)

San Antonio Spurs - Golden State Warriors 97:110 (stan rywalizacji 0-3)

W piątek zagrają:

Indiana Pacers -  Cleveland Cavaliers (stan rywalizacji 1-1)

Washington Wizards - Toronto Raptors (stan rywalizacji 0-2)

Milwaukee Bucks - Boston Celtics (stan rywalizacji 0-2)

Więcej o:
Copyright © Agora SA