Ball senior od miesięcy jest jedną z najgłośniejszych postaci amerykańskich mediów, głównie za sprawą swoich barwnych, choć często idiotycznych wypowiedzi. Z nikim w NBA się nie patyczkuje, często obraża lub atakuje. Prowokował choćby Michaela Jordana, twierdząc, że w latach 80. ograłby go jeden na jednego. Ostatnio jest o nim szczególnie głośno, bo młodszych braci Lonzo - LaMelo i LiAngelo - zabrał z amerykańskich szkół i przeniósł do podrzędnego klubu na Litwie, by mogli zacząć zawodowe kariery. Z gry swoich synów dla Vytautasa Prienai robi reality show.
Jego wypowiedzi chętnie podchwytują jednak amerykańskie media. A on lubi zabierać głos. Zwłaszcza jeśli chodzi o jego najstarszego syna, który gra dla słabych w tym sezonie Lakers. Ostatnio skrytykował trenera Luke'a Waltona.
- On nie ma już kontroli nad drużyną. Nikt nie chce dla niego grać. Widać to gołym okiem. Nie wiedzą, po co są na boisku - tak LaVar Ball wypowiedział się o pracy trenera Lakers Zespół był akurat w dołku, przegrał dziewięć meczów z rzędu.
Waltona wsparli inni trenerzy klubów NBA. Rick Carlisle, szkoleniowiec Dallas Mavericks i prezes związku zawodowego trenerów, zrobił to oficjalnie skrytykował serwis ESPN za to, że opublikował rozmowę z Ballem. Jego zdaniem skandaliczną.
- Ten artykuł nas obraża. Luke Walton to świetny, młody trener, który prowadzi młodą drużynę, a to zawsze trudne zadanie. Jeśli nie wierzycie, zapytajcie mnie. Moim Mavs przechodzą przez to samo od zeszłego sezonu. Luke dwa lata temu poprowadził Warriors do 24 zwycięstw z rzędu. To dzięki temu dostał robotę w Lakers - mówił.
- ESPN jest partnerem NBA i świetnie się z tej roli wywiązywało. Trenerzy pomagają im swoją dostępnością, wywiadami. W zamian za to powinni nas wspierać. Publikowanie opinii ojca jednego z zawodników, nadwyręża to zaufanie, które razem zbudowaliśmy. Trenerzy są źli, bo Luke Walton na to nie zasługuje - dodał Carisle.
Sam Amico, dziennikarz piszący o NBA, twierdzi, że część trenerów domaga się od swoich działów PR cofnięcia akredytacji dla dziennikarzy, którzy z Ballem seniorem rozmawiają.
Luke Walton po niedzielnej wygranej Lakers z Atlanta Hawks (132:113) zażartował, że szybko usadził Lonzo Balla na ławce rezerwowych, bo jego ojciec plecie głupoty. Koszykarze od całego zamieszania starają się dystansować. - Nie mamy kontroli nad tym, co się mówi. Musimy być razem i się wspierać - mówi Brandon Ingram.
Od sprawy dystansuje się sam Lonzo. O ojcu mówi tak: - To jest dorosły człowiek. Będzie mówił to, co będzie chciał. Ja nie mam nad nim kontroli.