Było po 97, Suns mieli piłkę, ale tylko 0,6 sekundy na rozegranie akcji. Dragan Bender wyrzucił piłkę z autu nad kosz, gdzie w tempo wyskoczył Tyson Chandler, który poradził sobie z Brandanem Wrightem i zdążył załadować ją z góry zanim minął czas. Ba, na zegarze zostało jeszcze 0,4 sekundy.
Chandler oszalał z radości. Zaczął cieszyć się z kibicami Suns, ale sędziowie jeszcze sprawdzali na powtórkach wideo, czy wszystko odbyło się zgodnie z regułami gry. Bo wątpliwości budziło to, gdzie Chandler złapał piłkę. W NBA koszykarzom nie wolno dotykać piłki, gdy ta znajduje się w tzw. cylindrze nad koszem. Poza jedną sytuacją. Gdy piłka jest wprowadzana do gry zza linii bocznej lub końcowej.
- Starałem się wymyślić zagrywkę, w której masz szansę na punkty, gdy jest np. 0,3 sekundy na zegarze i teraz był dobry moment, żeby ją sprawdzić. Chłopaki ją znali, bo wprowadziłem ją kilka dni po tym, jak objąłem zespół. Wiele osób nie zna tego przepisu, a ja miałem pewność, bo dopytywałem o to sędziów podczas szkoleń. Starałem się to trzymać w tajemnicy, ale od dziś to żaden sekret - tłumaczył po meczu trener Jay Triano.
- Gdy trener pokazywał nam tę zagrywkę, myślałem, że oszalał albo podpatrzył to w jakiejś innej lidze. Ale przekonał nas, że takie są przepisy - mówił Devin Booker, który we wtorek rzucił 32 punkty dla Suns.
Ekipa z Phoenix z bilansem 13-23 jest 11. w Konferencji Zachodniej. Memphis Grizzlies, dla których była to 10. z rzędu porażka na wyjeździe, są na 14. miejscu (bilans 10-24). Najlepszą drużyną Zachodu oraz całej NBA są Golden State Warriors (27-7).