W niedzielę wieczorem władze miasta Calabasas oficjalnie przekazały, że legenda NBA i jeden z najlepszych koszykarzy w historii Kobe Bryant zginął w wypadku śmigłowca. Na pokładzie było dziewięć osób, w tym 13-letnia córka zawodnika. Nikt nie przeżył katastrofy.
Shaquille O'Neal występował w jednym zespole wraz z Kobe Bryantem łącznie przez osiem sezonów. Trzykrotnie w tym czasie zostali mistrzami NBA, a pięciokrotnie zagrali w wielkim finale. Ich wspólna przygoda mogłaby trwać dłużej, gdyby nie konflikt, którego efekt był transfer O'Neala do Miami Heat.
O'Neal, który był obecny w studiu TNT, opowiedział, jak dowiedział się o śmierci Bryanta. - Ćwiczyłem ze swoim synem Shaqirem i siostrzeńcem. Drugi z siostrzeńców przyszedł do mnie, płakał i pokazał mi swój telefon. Krzyknąłem na niego, powiedziałem, żeby wziął go ode mnie. Żyjemy w świecie, w którym wszystko można przerobić w Photoshopie, wszystko można zmienić. Nie chciałem nawet w to wierzyć - podkreślił O'Neal.
- Potem jednak potwierdzili tę informację. Od długiego czasu nie odczułem tak ostrego bólu. Straciłem dwie babcie, ojczyma, siostrę, ale teraz jakbym stracił młodszego brata - dodał O'Neal. - Potem nastąpił jednak ostateczny cios. Jego córka była z nim w helikopterze. Za każdym razem, gdy widziałem jego piękną żonę i dzieci, mówiłem "cześć, jestem wujek Shaq". Nie ma znaczenia, czy postrzegały mnie jako koszykarza. Starałem się je rozśmieszyć - powiedział, zalewając się łzami.
Choć O'Neal miał problemy z dalszym mówieniem, postanowił kontynuować. - Nie będziemy mogli żartować podczas jego ceremonii w Galerii Sławy. Nie będzie mógł mi mówić "mam pięć mistrzostw, a ty cztery". Nie będziemy mogli mówić, że gdybyśmy grali razem, mielibyśmy 10 mistrzostw. To są właśnie te rzeczy, których już nie odzyskamy - podkreślił Shaquille O'Neal.