Los Angeles Clippers, przed rozpoczęciem sezonu NBA stawiani w roli faworytów do końcowego zwycięstwa, notują bardzo przeciętny początek sezonu. W piątek rano pisaliśmy o tym, że koszykarze z LA przegrali swój piąty mecz, w którym ulegli New Orleans Pelicans (127:132). Dzień wcześniej przegrali także spotkanie z Houston Rockets (93:102). Spotkanie, którego nie dokończył trener Doc Rivers, do którego wyrzucenia z boiska doprowadził jego syn, Austin, grający w drużynie rywali.
Do sytuacji doszło 1,5 minuty przed końcem spotkania. Doc Rivers, trener przegrywających Clippers, zaczął ostentacyjnie gestykulować rękami i krzyczeć w kierunku sędziów, z których decyzjami się nie zgadzał. Na zachowanie 58-latka początkowo nie reagował, ale potem zrobił to zawodnik drużyny rywali, Austin Rivers, syn Doca. 27-latek podszedł do arbitra i zgłosił przewinienie trenera rywali. Kolejne w tym meczu, które oznaczałoby wyrzucenie szkoleniowca z boiska. Sędzia do prośby młodego Riversa się przychylił i nakazał trenerowi drużyny z Los Angeles opuszczenie parkietu. Ten, po ogłoszeniu decyzji, wściekł się jeszcze bardziej i zaczął chodzić po boisku, wymachując rękami i krzycząc na wszystkich dookoła. W tym czasie jego syn spokojnie się uśmiechał i machał ojcu na pożegnanie.
- Pewnie nie pójdziemy razem na kolację, bo to wrażliwy człowiek. Muszę poczekać, jak na to zareaguje. Kocham go, ale to był całkiem zabawny moment. Dobrze się bawiłem - przyznał po zakończeniu spotkania Rivers junior.