Triumf nad Rosją najlepszą reklamą polskiej koszykówki. "Kosmiczne wydarzenie"

- Sam jestem ledwo żywy. Muszę serce uspokoić i obciąć poobgryzane paznokcie. Kosmiczne wydarzenie. Nie wiem z czym to porównać, kiedy ostatnio coś takiego było - mówi Sport.pl Maciej Zieliński, wielokrotny reprezentant Polski. Polacy koszykarze przegrywając przez trzy kwarty, w czwartej dogonili Rosjan i wygrali ważny mecz 79:74. To powinno dać im ćwierćfinał MŚ.
Zobacz wideo

Przez trzy kwarty biało-czerwoni przegrywali z wymagającą i agresywniejszą Rosją. Zaczęli jakby bardziej stremowani, bez argumentów w postaci rzutów z dystansu. Można było pomyśleć, że z oponentem z wyższej klasy niż dotychczasowi rywale (Wybrzeże kości Słoniowej, Wenezuela) nie będziemy mieli szans. A powtórka rozstrzygnięcia z Chinami pozostanie w sferze marzeń.

- Przed meczem wierzyłem, że z Rosją można wygrać, ale przyznam, że początek meczu trochę mój optymizm przygasł. Rywale mieli nas znakomicie rozpracowanych, na nic nam nie pozwalali. Dodatkowo w pierwszych dwóch kwartach zupełnie nie trafialiśmy z dystansu. Mimo tych wszystkich problemów gdzieś jeszcze się tam Rosjan trzymaliśmy. Oni nam nie odjechali, więc potem walka była ogromna - mówi nam Maciej Zieliński, dwukrotny uczestnik Mistrzostw Europy.

- W trzeciej kwarcie jak wszedł Łukasz Koszarek to pozamiatał. Swoje dołożył Aaron Cel. Co trzeba trafiał też Damian Kulig. Wiadomo było, że z Rosjanami to może być walka wręcz. Mateusz Ponitka wykonał ogromną pracę w obronie i ataku – wylicza Zieliński. Zresztą jak wyglądała ta walka może świadczyć, że Ponitka parkiet musiał opuścić z rozcięciem na twarzy.

No ale jak wrócił, to na boisku działy się już rzeczy magiczne. Momentami wydawało się, że panowie w białych koszulkach z napisem “Polska” to jakaś ekipa z NBA, która popisywała się choćby takimi akcjami.

Najlepsza reklama polskiej koszykówki

8 minut przed końcem meczu Polacy wyszli na prowadzenie i zagrali koncertowo. Kto to starcie oglądał, zobaczył prawdopodobni jedną z najlepszych reklam jaka w tym wieku przytrafił się polskiej koszykówce.

-To było kosmiczne wydarzenie. Nie wiem z czym to porównać. Nie wiem, kiedy ostatnio coś takiego się stało. Sam jestem ledwo żywy. Muszę serce uspokoić i obciąć poobgryzane paznokcie - śmieje się Zieliński. -Chociaż też warto zauważyć, że Rosja na początku spotkania grając twardą obronę straciła mnóstwo sił. Na czwartą kwartę mogło im ich już trochę zabraknąć - ocenia.

- O koszykówce coraz więcej się mówi. Dzięki tym zwycięstwom na mistrzostwach świata nawet ja to czuję. Dzwonią do mnie ludzie, którzy od dawna się nią nie interesowali i mówią, że to wyglądało świetnie, że zjedli paznokcie. Mam nadzieję, że nasza kadra przyciągnie pod kosze młodzież i wróci bum na koszykówkę - kończy uradowany Zieliński.

Na pewno pomoże temu ćwierćfinał mistrzostw świata. Jeśli w dzisiejszym meczu Argentyna pokona Wenezuelę, to Polacy mogą rozpocząć krótkie świętowanie i szykować się na więcej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.