Polscy koszykarze awansują do 1/4 MŚ? "Mecz z Argentyną może być meczem o nic"

Były reprezentant Polski w koszykówce Jacek Łączyński zauważa, że koszykówka po ostatnich zwycięstwach biało-czerwonych na mistrzostwach świata znów stała się popularna w naszym kraju. - A to sąsiad przyjdzie i o coś zapyta, na ulicy słychać jak rozmawiają o meczu Polaków. Dawno nie było czegoś takiego - mówi Łączyński w rozmowie ze Sport.pl.
Zobacz wideo

Michał Gąsiorowski: Koszykówka znowu zrobiła się popularna, przynajmniej na chwilę.

Jacek Łączyński: Fajnie, bo też to dostrzegam. A to sąsiad przyjdzie i o coś zapyta, na ulicy słychać jak rozmawiają o meczu Polaków. Dawno nie było czegoś takiego. Oczywiście od lat mówimy o potrzebie dobrego wyniku reprezentacji dla koszykówki, bo mamy nadzieję że efektem będzie napływ chłopców i dziewczynek do gry w kosza. Być może znowu zrobi się „boom” na koszykówkę.

Przed nami mecz z Rosją i wielkie szanse na to, by znaleźć się w czołowej ósemce mistrzostw świata. Co pan sądzi i naszych rywalach?

- Miałem okazję komentować mecz Argentyna - Rosja i wcale nie uważam, żeby to były ekipy z którymi nie moglibyśmy nawiązać walki. Nie sądzę, żeby Argentyna miała problem z ograniem Wenezueli, więc tak naprawdę mecz z Rosją będzie spotkaniem, które w wypadku zwycięstwa da nam awans do ćwierćfinału. To by była fantastyczna sprawa, bo wcześniej mogliśmy o tym tym pomarzyć. Na pewno Rosja to klasowy zespół. Mieli kilka lat temu trochę problemów, nie grali na MŚ 2014 i igrzyskach w Rio 2016. Jednak Prezes Federacji Andrei Kirilenko rozwiązał je i na ME 2017 2 zajęli czwarte miejsce. Na mundialu na razie grają przeciętnie. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że są mocno osłabieni, szczególnie brakiem podstawowego rozgrywającego Aleksieja Szweda.

Czy dostrzega pan jakieś mocne albo słabe strony Rosjan?

- W meczu z Argentyną mieli bardzo dużo przestojów. Argentyna też zresztą nie grała najlepiej i choć prowadziła przez większość spotkania w trzeciej i czwartej kwarcie, dała Rosjanom zbliżyć się do siebie. W związku z dużą liczbą fauli Rosjanie musieli sięgnąć po swojego najmniej doświadczonego rozgrywającego Sopina. Okazało się jednak że 20 latek wyciągnięty gdzieś tam z drugiej ligi poradził sobie bardzo dobrze. W pierwszych dwóch meczach grał krótko, a tu nagle w spotkaniu z Argentyną musiał rozegrać 20 minut, rzucił 9 pkt. i miał 4 asysty. Kiedy jednak doszło do końcówki meczu i decydujących akcji, popełnił poważny błąd. Dały o sobie znać brak doświadczenia i emocje związane z meczem o stawkę. Inny zmiennik na pozycji rozgrywającego, Grigorij Motovilov, też powinien być przez nas atakowany po obu stronach boiska. Rosjanie nie mają też klasycznego centra grającego tyłem do kosza, w meczu z Argentyną najczęściej tak grał Nikota Kurbanow, starający się wykorzystać swoją siłę. Na pewno atutem Rosjan jest to, że 10 graczy trafiło już za 3 punkty, ale 31 proc. skuteczności nie jest dobrym wynikiem. Vorontsevich, Zubkov Kurbanov czyli wysocy, również rzucają za 3. Nasi zawodnicy muszą być na to przygotowani.

Czyli w jaki sposób najlepiej ich zaskoczyć?

- Myślę, że Polacy powinni wywierać presję na rozgrywających Rosjan. Zarówno w obronie jak i w ataku. Szczególnie jeśli będą zmiennicy. Do tego powinniśmy spróbować gry jeden na jednego ze strony słabego i silnego skrzydłowego. W grze Rosjan widać często dużo chaosu, błędów w obronie zespołowej. Grają jednak mocno w obronie, na pograniczu faulu [z Argentyną popełnili 28 przewinień - przyp. red.] czyli powinniśmy je wymuszać i tak jak Argentyna rzucać dużo wolnych.

Po trzech meczach turnieju jedni i drudzy mogą być już trochę zmęczeni.

- Dobrze, że w ostatnim meczu trener Mike Taylor wprowadził więcej rotacji. Żaden z nich nie zagrał dłużej niż 30 minut, a to bardzo ważne w takim turnieju.

Po meczu z Rosją czeka nas jeszcze spotkanie z Argentyną. Czy gdyby w piątek poszło coś nie tak, wierzy pan, że Argentynę da się pokonać?

- Oczywiście, że możemy wygrać z Argentyną. Tam jest kilku graczy takich jak Scola, czy Campazzo, którzy są wybitni. Pozostali grają przeważnie w ligach hiszpańskich, natomiast nie są to jacyś wirtuozi koszykówki. Może niektórzy są lepiej wyszkoleni indywidualnie niż Polacy, ale nie widać żeby tworzyli jakiś super zespół, więc można to wykorzystać. Mam nadzieję, że nasza dobra defensywa sprawi im dużo kłopotów. Jednak teraz skupmy się na Rosji, bo przecież może się okazać, że mecz z Argentyną będzie meczem o nic.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.