Trevor Ariza, Chris Paul i James Harden po meczu próbowali dostać się do szatni gospodarzy tylnym korytarzem. Według źródeł ESPN chcieli porozmawiać z Austinem Riversem i Blakem Griffinem. Do koszykarzy dołączył ochroniarz 'Rakiet'.
Świętujący zwycięstwo koszykarze Clippers wstali do pionu. Kilku z nich wzywało gości, by weszli do szatni. Chwilę później do koszykarzy gospodarzy dołączyli ochroniarze i sztab szkoleniowy i wypchnęli sprzed drzwi napastników.
- To typowe w NBA. Żaden z tych gości nie chciał się bić - powiedział ESPN jeden ze świadków zdarzenia.
Przedstawiciele NBA będą badać sprawę. We wtorek mają zebrać potrzebne informacje.
- Byliśmy tam, gdzie powinniśmy być - powiedział redaktorowi po całym zdarzeniu Blake Griffin. - Siedzieliśmy w swojej szatni. Nie wiem co tam się działo. Nie możemy kontrolować tego, co robią inni. Ich zapytaj - dodał gracz Clippers.
Trener gospodarzy siedział w drugim pokoju, usłyszał hałas i wybiegł. Zobaczył tylko jak Chris Paul zostaje wypchnięty przed drzwi szatni.
Według źródeł koszykarze Houston Rockets chcieli sobie coś wyjaśnić z Austinem Riversem, który nie grał ze względu na kontuzję i podczas meczu zachowywał się agresywnie przy ławce rezerwowych. Pod koniec meczu doszło do przepychanki na parkiecie, która miała być powodem całego zamieszania w szatni.
LA Clippers wygrało z Houston Rockets 113-102. Koszykarze z Los Angeles zajmują 7. miejsce w konferencji zachodniej. 'Rakiety' zajmują drugie miejsce.