Wydawało się, że Timberwolves znów wypuszczą zwycięstwo z rąk w ostatnich sekundach. Gracze z Minnesoty prowadzili 61:54 z Thunder po pierwszej połowie, po trzech kwartach było 88:75, ale potem do roboty zabrał się Russell Westbrook. W czwartej kwarcie rzucił aż 15 ze swoich 31 punktów. Na 30 sekund przed końcem trafił „trójkę”, która dawała remis po 110. Wolves odpowiedzieli punktami Karla-Anthony’ego Townsa spod kosza.
Thunder mieli 9 sekund na rozegranie akcji na dogrywkę lub zwycięstwo. Okazja do rzutu nadarzyła się o wiele szybciej. Westbrook ścinał pod kosz, ale oddał piłkę do będącego na obwodzie Carmelo Anthony’ego, a ten dał swojej drużynie punkt prowadzenia.
Do końca meczu pozostawało niespełna pięć sekund. Wolves nie mieli już przerw na żądanie. Szybko wznowili grę. Do piłki dobrze wyszedł Andrew Wiggins i popędził na kosz Thunder. Gdy na zegarze była już tylko sekunda, wyszedł w górę i rzucił w kierunku obręczy. Piłka odbiła się od tablicy i wpadła do kosza. 115:113 dla Timberwolves.
Wiggins rzucił w całym meczu aż 27 punktów, trafiając połowę z 20 rzutów. Miał też siedem zbiórek i cztery asysty. Tyle samo punktów rzucił Towns (11/17 z gry), który dołożył do tego 12 zbiórek, 19 punktów miał Jeff Teague, a 15 Jimmy Butler.
Westbrook z 31 punktami i 10 asystami był najlepszym graczem Thunder. Anthony miał 23 punkty, a gorszy mecz w ataku zagrał Paul George, który trafił tylko 6 z 20 rzutów i rzucił w sumie 14 punktów, ale miał też osiem asyst, sześć zbiórek i cztery przechwyty.
Dla Timberwolves do drugie zwycięstwo w sezonie. Thunder z trzech dotychczas rozegranych spotkań przegrali dwa.
Brooklyn Nets - Atlanta Hawks 116:104
Oklahoma City Thunder - Minnesota Timberwolves 113:115
Los Angeles Lakers - New Orleans Pelicans 112:119