Finał NBA ma większą widownię niż największy hit Premier League. Nie wierzcie w brednie o miliardzie widzów angielskich meczów

900 milionów kibiców obejrzy mecz Liverpool - Manchester United przeczytałem w ostatni piątek. Co za bzdura! Prawdziwa liczba widzów największych angielskich hitów jest o wiele, wiele niższa.

Nie wiem, kto pierwszy puścił tego fake newsa. Na pewno zaczęło się od Premier League, która podała przed sezonem 2006/07, że można ją oglądać w 613 milionach gospodarstw domowych na świecie. Tyle wystarczyło, że brytyjscy dziennikarze zaczęli snuć całkiem pozbawione sensu dywagacje. Nie mieściło im się w głowie, że spośród tych 613 mln gospodarstw domowych znakomita większość nie korzysta z przywileju śledzenia najpopularniejszej piłkarskiej ligi świata, a mecze dostali w pakiecie z kanałami filmowymi czy innymi rozgrywkami sportowymi.

Poważny skądinąd Independent w styczniu 2007 r. napisał, że jeden mecz Premier League ogląda na świecie ok 79,5 mln widzów. Dziś autor tamtego tekstu Nick Harris pisze już zupełnie inaczej, ale o tym później.

Połowa ludzkości ogląda Premier League?

Jeszcze śmieszniej było w 2011 r., gdy agencja marketingowa SPORT+MARKT ogłosiła swoje rzetelne i kompleksowe badania o oglądalności Premier League. Według wyliczeń niemieckiej firmy skumulowana średnia oglądalność meczów i programów o Premier League wynosi 4,7 miliarda widzów (3,9 miliarda przed telewizorami i 777 mln w miejscach publicznych takich jak puby). Większość angielskich dziennikarz poprzestała na tym prostym komunikacie i ogłosiła, że Premier League ogląda grubo ponad połowa rodzaju ludzkiego.

A wystarczy rzut oka na jedną stronę z opracowania SPORT+MARKT, by zorientować się, że coś tu nie gra.

Oglądalność Premier League, badania Sport+MarktOglądalność Premier League, badania Sport+Markt Sport+Markt

To obrazek, który pokazuje, jak rozkłada się oglądalność meczów i innych programów o Premier League mierzona tradycyjną metodą badawczą (in home). Na świecie. Jak widać aż 629 mln z 3,9 mld widzów mieszka w Wielkiej Brytanii, która tak naprawdę ma 10 razy mniej mieszkańców. Bo owe 629 mln to tylko jednostki statystyczne.

Tu warto zrobić dygresję, by omówić najważniejsze pojęcia z oglądalności telewizyjnej.

Czym różni się zasięg od średniej?

Najistotniejszą wielkością w badaniach oglądalności jest tzw. średnia oglądalność. To ona decyduje, czy przy programie warto się reklamować, czy nie. Ona też najlepiej służy, by porównywać programy między sobą i określić ich popularność. Liczy się ją sumując czas, który przed ekranem spędzili wszyscy oglądający i dzieli przez czas programu. Czyli jeśli mecz piłkarski oglądało dwa miliony kibiców - a każdy spędził przed telewizorem po 45 minut, to średnia oglądalność spotkania wyniosła jeden milion.

Obok średniej oglądalności jest też zasięg programu, gdy podaje się, ile osób przez jakiś określony czas oglądało program. Tu nie ma żadnego standardu jak przy średniej oglądalności. W Europie wystarczy minuta, a w USA widz, żeby był zaliczony do zasięgu, musi oglądać program przez sześć minut ciągiem.

I jest jakoś tak, że gdy wszyscy podają jako najważniejszą średnią oglądalność, to kluby piłkarskie i federacje - na czele z FIFA (na pewno słyszeliście o miliardzie widzów finału mundialu) podają zasięg. A jeszcze lepiej skumulowany zasięg, żeby wyczarować bardziej gigantyczną liczbę.

Na przykład Manchester United na oficjalnej swojej stronie dla giełdowych inwestorów pisze, że “nasze mecze wygenerowały skumulowany zasięg 3,2 miliard widzów. Przeliczając na jeden mecz, naszych 59 spotkań osiągnęło skumulowaną średnią oglądalność 54 mln”. Bardzo to ciekawe, ale niestety niewiele mówi mi jako potencjalnemu inwestorowi. Nie mam bowiem pojęcia, czy te 54 mln widzów każdego meczu oglądało średnio po 5 minut czy po 45 minut. To tak jakby producent czekoladek poinformował, że jego wyrobów spróbowało 54 mln osób, ale niestety, nie podał ile ton swoich wyrobów sprzedał.

730 mln Polaków ogląda Wiadomości?

I badania Sport+Markt pokazały, ile ton czekoladek - czyli jaką średnią widownię miały mecze Premier League. Owe 629 mln Brytyjczyków to średnia widownia wszystkich programów telewizyjnych o Premier League i meczów dodana do siebie. Gdybyśmy w ten sam sposób policzyli np. oglądalność głównego wydania Wiadomości w TVP to wyszłoby,że w ciągu roku ogląda je 730 mln Polaków.

Wracając do badań Sport+Markt. Z 3,9 miliarda skumulowanej średniej widowni programów o Premier League na świecie, jedynie 42,7 proc. przypada na mecze na żywo, czyli 1,68 mld widzów. Teraz tę liczbę wystarczy podzielić przez liczbę transmitowanych spotkań Premier League. Choć w lidze angielskiej rozgrywa się co roku 380 meczów, to jednak należy pamiętać, że duża ich część rozgrywana jest o jednej porze. Liczbę 1,68 miliarda, aby uzyskać rzetelny wynik należy podzielić przez 176 czyli liczbę tzw. okien czasowych, w których transmitowane były mecze ligi angielskiej w tamtym sezonie. Daje to nam w sumie 9,5 miliona widzów. Taka była średnia widownia jednego transmitowanego meczu Premier League na całym świecie w sezonie 2010/11. Żadne 900 milionów, żadne 79,5 mln, tylko 9,5 mln. Znakomity wynik oczywiście, choć słabszy niż średnia oglądalność również nadawanych w płatnych telewizjach: krykietowej Indian Premier League czy.play off ligi uniwersyteckiej w futbolu amerykańskim.

Tu warto oddać znów głos Nickowi Harrisowi, którego wspomniałem na początku. Rok temu napisał on w branżowym magazynie o sportowym biznesie Sportcal Insight:

Przed meczem Manchesteru United z Arsenalem w 2007 r. ogłoszono, że miliard ludzi może go obejrzeć. Słowo "może" było tu kluczowe.Prawdziwą liczbą było 8 milionów ludzi, którzy obejrzeli cały mecz, a 27 milionów oglądało część spotkania.

Czyli w 2007 r. średnia oglądalność największego hitu Premier League wyniosła 8 mln widzów. Finały NBA w owym roku (San Antonio Spurs - Cleveland Cavaliers 4:0) oglądało średnio 9,29 mln widzów - najmniejszy wynik w historii od 1974 r., gdy rozpoczęto badania.

Dziś widownia meczów Premier League jest dużo większa, ale większa jest też liczba widzów koszykówki.

Chińczycy wolą swoją koszykówkę

Badania Sport+Markt pokazały, jaką średnią oglądalność mają transmisje z Premier League. Wciąż jednak trzeba się domyślać, jaką oglądalność mają największe hity. I tutaj wielką pracę wykonała firma Sportcal, która przy współpracy z Premier League ogłosiła w ubiegłym roku wyniki badań oglądalności z 9 krajów, w których liga angielska cieszy się największą popularnością. Te kraje to: Chiny, Indie, USA, Wielka Brytania, Tajlandia, Malezja, Nigeria, RPA, Norwegia.

Biorąc pod uwagę światowy rynek telewizyjny, to trochę mniej niż połowa gospodarstw domowych z odbiornikiem. Ale biorąc pod uwagę rynek płatnych telewizji - a w takich jest głównie pokazywana Premier League - to dużo więcej niż połowa świata. W samych Chinach jest 263 mln gospodarstw domowych ma płatną telewizję, w Indiach - 148,5 mln, w USA - 97,6 mln, a w Wielkiej Brytanii - 22 mln. Tylko te cztery kraje stanowią 50 procent światowego rynku płatnej telewizji (950 mln gospodarstw domowych na całym świecie).

Ale badanie Sportcal uwzględniło nie tylko widzów przed telewizorami, ale także tych, którzy mecze streamują przez komputer czy tablet oraz widzów w publicznych miejscach jak puby, czy kina.

Skumulowane średnie oglądalności Premier League w poszczególnych krajachSkumulowane średnie oglądalności Premier League w poszczególnych krajach The Premier League in numbers

Tabelka powyżej pokazuje skumulowane średnie oglądalności meczów Premier League w wybranych krajach. I zadziwiająca rzecz. Łączna liczba oglądających ligę w Chinach, Indiach, Tajlandii i Malezji jest mniejsza niż łączna liczba widzów w Wielkiej Brytanii. To najlepszy dowód jak bardzo odległe są od rzeczywistości twierdzenia, że dziesiątki milionów ludzi zarywają noce na Dalekim Wschodzie, aby śledzić popisy Manchesteru United czy Liverpoolu.Dużo więcej widzów ma Premier League w USA.Dla ciekawostki dodam,że skumulowana oglądalność miejscowej ligi koszykówki jest w Chinach dwadzieścia razy większa niż skumulowana oglądalność Premier League .

Ale najciekawsze w tym jest, że średnia widzów na jedno okno transmisyjne (w sezonie 2015/16 było ich ok 190) w tych dziewięciu krajach wynosi - 4,3 mln widzów wliczając w to tych, którzy mecze oglądają na streamach, w pubach i na komórkach.

 Posiłkując się danymi z tego badania Nick Harris we wspomnianym magazynie Sportcal Insight przygotował listę dziesięciu największych hitów Premier League, z objętych badaniami krajów.

Wygląda ona tak:

średnie oglądalność meczów Premier Leagueśrednie oglądalność meczów Premier League Sportcal Insight

Jak widać największy angielski hit w krajach, których populacja wynosi łącznie 3,5 miliarda ludzi, ogląda w sumie niespełna 10 mln widzów przed telewizorami i niespełna 16 mln, gdy dodamy widownię sprzed komputerów i wielkich ekranów w pubach i barach. Te dane pozwalają nam oszacować, o jakich wielkościach mówimy w przypadku największych angielskich hitów. Nie o setkach milionów, nie o dziesiątkach milionów, ale o kilkunastu milionach.

I jeszcze raz podkreślę - to oglądalność znakomita w skali globu. Dlatego liga angielska jest najbogatszą ligą piłkarską na świecie.

Oczywiście, ktoś - kto szuka dziury w całym - mógłby powiedzieć, że wreszcie świata oglądalność może być większa niż w tej zbadanej. Otóż nie może. Autorzy badania podkreślili, że wybrali kraje, w których liga angielska jest transmitowana od lat i jest popularna. W takiej Ameryce Łacińskiej Premier League prawie nikt nie ogląda. Tam mają swoje rozgrywki, którymi się pasjonują. W ubiegłym roku w Brazylii padł rekord wszech czasów jeśli chodzi o Premier League - derby Manchesteru oglądało 360 tys. widzów, jak na 200-milionowy kraj, gdzie piłka nożna jest ponoć religią, to mało imponujący wynik.

Podobnie jest w dużych krajach Europy. W Niemczech Premier League nie ma w żadnej telewizji. Oglądać ją można tylko w serwisie internetowym DAZN. W Hiszpanii widownia jest zazwyczaj mniejsza niż 50 tys. widzów, we Włoszech nie osiąga 100 tys. W Holandii ostatni hit Liverpool - Manchester United przyciągnął przed ekrany 73 tys. widzów, a w Danii - 126 tys. Trochę inaczej wygląda sprawa we Francji. Tam posiadacz praw - telekomunikacyjna firma SFR - udostępnia mecze ligi angielskiej w otwartej telewizji naziemnej Numero 23. W ubiegłym roku spotkanie Chelsea - Liverpool przyciągnęło 300 tys. widzów, a Manchester United - Liverpool - 646 tys. widzów.

NBA lepsze niż Premier League

Tu warto jeszcze wspomnieć, że najbardziej oglądany mecz Premier League w Europie, nie będzie bił rekordów w Azji i odwrotnie. Znaczenie ma bowiem różnica czasu. Hit Liverpool - Man United sprzed tygodnia miał w USA zaledwie 391 tys. widzów - znacznie poniżej średniej, bo był nadawany o 7:30 rano czasu nowojorskiego. Dlatego w skali świata najlepszy mecz Premier League osiąga średnią oglądalność najwyżej kilkunastu milionów widzów.

I ten wynik postanowiłem porównać z czwartą najpopularniejszą ligą w USA. NBA pod względem zainteresowania kibiców ustępuje bowiem NFL, akademickiej lidze futbolu amerykańskiego i MLB. Wybrałem NBA, bo jest najlepiej oglądaną amerykańską ligą poza USA.

Wystarczy spojrzeć tylko na wynik oglądalności finałów najlepszej koszykarskiej z USA z ostatnich trzech lat:

2015 - 19,94 mln

2016 - 20,28 mln

2017 - 20,38 mln

by zobaczyć, że te największe hity NBA cieszą się większą popularnością niż najlepsze mecze Premier League. Już tylko dla ciekawostki dodam, że w Chinach finały NBA w ubiegłym roku oglądało średnio 0,9 proc. gospodarstw domowych, a mecz nr 7 streamowało 15 mln kibiców.

Na koniec pozwolę sobie na dygresja natury ogólnej. Skończmy wreszcie z tym postkolonialnym i europocentrycznym patrzeniem na resztę świata. Chińczycy, Indusi, Japończycy mają swoje sportowe pasje całkiem różne od naszych. I nawet, gdy miliony z nich deklaruje się jako sympatyk tego czy innego klubu Premier League, to gdy biorą do ręki pilota to 80 razy częściej wybierają oglądanie rodzimej ligi krykieta (w Indiach), czy rodzimej ligi baseballa (w Japonii) niż mecz ligi angielskiej. Tak wynika z badań.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.