NBA. Co dalej z Washington Wizards?

Washington Wizards po raz trzeci w ostatnich czterech latach nie przeszli drugiej rundy play-off. Co muszą zmienić, by zespół był w stanie dołączyć do pretendentów do tytułu.

- Jesteśmy rozczarowani. We mnie ta porażka będzie siedzieć przez całe lato - mówił Marcin Gortat po poniedziałkowym meczu z Boston Celtics. Wizards przegrali mecz 105:115, a całą serię 3-4. Trzeci raz w czterech ostatnich latach nie awansowali do najlepszej czwórki NBA, choć apetyty były ogromne.

Seria z Celtics obnażyła słabości Wizards i uwypukliła transferową nieudolność w ostatnich latach. Wizards odbiło się nieco czkawką zeszłoroczne polowanie na Kevina Duranta. Skrzydłowy, który ostatecznie wybrał Golden State Warriors, nawet nie chciał wysłuchać propozycji ekipy z Waszyngtonu. Wizards nie przekonali żadnej gwiazdy, a jedynym spektakularnym ruchem było zaoferowanie czteroletniej umowy wartej 60 mln dol. rezerwowemu środkowemu Ianowi Mahinmiemu, którzy przez większość sezonu leczył kontuzje. Braków na ławce rezerwowych nie udało się zatuszować zimą, gdy ściągnięto najlepszego strzelca ostatnich igrzysk olimpijskich Bojana Bogdanovicia. W play-off Wizards ciągnęła pierwsza piątka, wsparcia z ławki zabrakło.

Zatrzymać Portera

Przed Wizards teraz gorące lato, w którym trzeba będzie podjąć kilka trudnych i być może ryzykowanych decyzji, by zespół wskoczył poziom wyżej. Kontrakty na kolejne lata maja liderzy - John Wall i Bradley Beal, a także ważni Marcin Gortat i Markieff Morris oraz zmiennicy Mahinmi, Kelly Oubre, Jason Smith i Tomas Satoransky.

Jedynym graczem z pierwszej piątki, którego przyszłość jest niewiadomą, jest Otto Porter. Wybrany z numerem 3 w drafcie z 2013 roku latem będzie mógł związać się z innym klubem. Wizards mają jednak asa w rękawie - będą mogli wyrównać każdą propozycję kontraktu i zatrzymać go w klubie. Ale czy się na to zdecydują? Na razie wszystko wskazuje na to, że tak.

Porter ma za sobą całkiem udany sezon, choć w play-off nieco był w cieniu. Szczyt  jego możliwości wciąż jest niewiadomą, ale to jeden z najlepszych graczy młodego pokolenia, którzy są zarówno dość sprawni jak i więcej niż przyzwoicie bronią. Do tego, jest już zgrany z liderami Wizards - Bealem i Wallem, a konkurencja na jego pozycji jest ogromna. Trudno znaleźć równie dobrego gracza za rozsądne pieniądze. Poza tym, Porter w zespole chce pozostać.

Gortat zmieni klub?

Zatrzymanie Portera dla Wizards jest ważne, ale bez rewolucji kadrowej, a zwłaszcza wzmocnienia ławki rezerwowych i pozyskania wartościowych zadaniowców, wiele w Waszyngtonie się nie zmieni. W poniedziałkowym meczu z Celtics rezerwowi Wizards rzucili w sumie pięć punktów, ich rywale z Bostonu aż 48. Przez cały sezon pierwsza piątka Wizards była mocno eksploatowana, w play-off w dwóch pierwszych rundach też spędzała średnio najwięcej minut na parkiecie ze wszystkich drużyn. To nie jest recepta na sukces.

Wizards powinni się mocno zastanowić, jak mogą wzmocnić swoją drużynę. Bez transferów się nie obędzie, a jednym z możliwych ruchów wydaje się być wymiana z udziałem Marcina Gortata. Polski środkowy w Waszyngtonie jest bardzo ceniony, trener Scott Brooks przy każdej sposobności podkreśla jego atuty, ale jego wartość na rynku transferowy wciąż jest bardzo duża. 33-letni środkowy z Łodzi ma bardzo atrakcyjny kontrakt, obowiązujący jeszcze dwa lata i wart niespełna 27 mln dol. Plotek o jego transferze zimą było sporo, zainteresowanie na rynku wciąż będzie.

Zmylić nie może to, że Gortat ma silną pozycję w drużynie, a trener Brooks mówi o nim pozytywnie i traktuje jako jednego z liderów. NBA to biznes i gdy tylko nadarzy się okazja, by dobić targu, sentymentów nie ma. Gortat zresztą już się o tym kiedyś przekonał. Latem 2013 roku w Phoenix Suns latem doszło do rewolucji - przyszedł nowy generalny menedżer, był nowy trener. Polak miał być jednym z filarów odmienionej drużyny, mentorem dla młodszych kolegów, nikt o nim złego słowa nie powiedział, wziął udział w przedsezonowych sesjach zdjęciowych, grał w sparingach. I co się stało? Zmienił klub tuż przed startem rozgrywek.

Wizards mogliby też spróbować oddać Mahinmiego, ale seria kontuzji w ostatnim sezonie oraz dłuższy i wyższy kontrakt od Gortata, sprawiają, że na rynku transferowym jego wartość jest nieco niższa od Polaka.

Pytanie tylko, czy Wizards stać na takie odważne działania. Ernie Grundfeld, który pełni funkcję generalnego menedżera od 13 lat, nie był przez ten czas w stanie ściągnąć żadnej wielkiej gwiazdy do drużyny czy wykonać takie transfery, by zespół wskoczył poziom wyżej. Bez zmiany sposobu zarządzania klubem, rewolucja wydaje się mało prawdopodobna.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.