NBA. Marcin Gortat w Los Angeles Clippers. Kto najwięcej zyskał na transferze z udziałem Polaka

Marcin Gortat, Los Angeles Clippers czy Washington Wizards - kto jest największym wygranym wymiany z udziałem polskiego środkowego?

Marcin Gortat został zawodnikiem Los Angeles Clippers. Polak został oddany w wymianie przez Washington Wizards, w których spędził pięć ostatnich sezonów, w zamian za Austina Riversa, młodszego o pięć lat rzucającego. Pod względem finansowym żaden z klubów ani nie zyskał, ani nie stracił - kontrakty obu koszykarzy są bardzo zbliżone (dzieli ich około miliona dol.), a dodatkowo obie umowy kończą się w czerwcu 2019 roku.

Marcin Gortat - nowy start Polaka

W Waszyngtonie spędził pięć ostatnich lat, ale można było wyczuć, że w ostatnich miesiącach współpraca Polaka z zespołem nie układała się najlepiej. Można to było też wyczytać z jego wypowiedzi - dawał do zrozumienia, że myśli o końcu kariery, wspominał, że grę w koszykówkę traktuje jako pracę, że coś się w nim wypaliło, że tacy gracze jak on to gatunek na wymarciu. Przebąkiwał o tym, że chciałby zakończyć karierę w Orlando Magic, gdzie przygodę z NBA zaczynał, choć cały czas biegał w koszulce Wizards. Wreszcie, tajemnicą nie było to, że niezbyt dobrze dogadywał się z największą gwiazdą zespołu Johnem Wallem, choć na parkiecie ich współpraca wyglądała całkiem dobrze. Zmiana otoczenia może w takiej sytuacji wyjść Polakowi na dobre.

Gortat ma szansę, by odzyskać radość z gry, będąc w nowym miejscu i być może zdecydować się nieco przedłużyć swoją karierę. W lutym skończy 35 lat, w czerwcu wygaśnie jego obecna umowa. Nie raz i nie dwa wspominał o tym, że bardzo możliwy jest scenariusz, w którym od lipca będzie sportowym emerytem. Dobry sezon w Los Angeles może go przekonać, by jeszcze trochę po parkiecie pobiegać. O ile organizm mu na to pozwoli.

Los Angeles Clippers - morze możliwości

Można zażartować, że Clippers oddali Austina Riversa, by jego ojciec, Doc, trener drużyny, nie przeznaczał dla swojego syna zbyt dużej liczby minut na parkiecie, kosztem wybranych w drafcie Jerome'a Robinsona i Shaia Gilgeous-Alexandera. Ale tak naprawdę bardziej chodzi o to, co się wydarzy pod koszem.

Clippers chcieli się przygotować na sytuację, w której nagle zostaną bez swojej największej gwiazdy- DeAndre Jordana. Środkowy może jeszcze do piątku zdecydować się na odstąpienie od ostatniego roku swojej umowy. Jeśli to zrobi, będzie mógł wybrać dowolny klub. Clippers, ściągając Gortata, się na tę ewentualność zabezpieczyli.

Prawdopodobny jest też scenariusz, w którym Jordan nie rezygnuje z ostatniego roku kontraktu, ale zaraz potem trafia w wymianie do innej drużyny. Najbardziej realna opcja? Dallas Mavericks, którzy już trzy lata temu byli po słowie z Jordanem.

Marcin Gortat Marcin Gortat Mark J. Terrill (AP Photo/Mark J. Terrill)

Jeśli Jordan postanowi wypełnić ostatni rok kontraktu i nadal będzie chciał grać dla Clippers, wtedy Gortat i Boban Marjanovic będą się bić o to, kto będzie jego zmiennikiem. Wątpliwe jednak, by klub zatrzymał aż tylu centrów, którzy nie rzucają z dystansu - któryś z nich, a być może nawet dwóch, może zostać użytych w kolejnej wymianie. Gortat nie może być pewny, że dogra tam sezon do końca.

Jeśli Polak zagra w Clippers, zespół skorzysta z na jego wciąż bliskiej ideału umiejętności stawiania zasłon - to potrafi w niesamowity sposób ułatwiać grę rozgrywającym i obwodowym. Milos Teodosić i Lou Williams mogą już zacierać ręce. Sprawne nogi Gortata przydadzą się w kontrze, a umiejętność atakowania kosza po pick'n'rollu też jest doceniana.

Washington Wizards czekają na Dwighta Howarda?

Dla Wizards ta wymiana oznacza, że idzie nowe pod koszem. Będzie bardzo ciekawym, jak bez zasłon Gortata będą sobie radzić Bradley Beal i John Wall. Czy będą grać lepiej, a może gorzej? Jeśli Wizards nie dokonają żadnego spektakularnego wzmocnienia na rynku transferowym, do pierwszej piątki wskoczy Ian Mahinmi. To jednak spore ryzyko, bo Francuz miewał w ostatnich latach spore problemy zdrowotne. A gdy był w pełni sił, to na parkiecie nie był w stanie dłużej wytrwać przez kłopoty z faulami.

Wizards nie mają zbyt wielkich możliwości walki o wielkie nazwiska z listy tzw. wolnych agentów. Powód? Miejsca na nowe kontrakty nie ma zbyt wiele. Jedyne na co zdają się liczyć Wizards, to możliwość ściągnięcia Dwighta Howarda. Środkowy kilkanaście dni temu został oddany przez Charlotte Hornets do Brooklyn Nets, ale w Nowym Jorku najpewniej nie zagra. Jest bliski porozumienia w sprawie wykupienia swojego kontraktu. A wtedy mógłby podpisać umowę z inną drużyną na korzystnych dla niej warunkach. I na to liczą Wizards.

Dodanie Austina Riversa to dla klubu z Waszyngtonu więcej możliwości na obwodzie. Od lat Wizards nie mieli przyzwoitego zmiennika, który mógłby "wejść w buty" i Johna Walla, i Bradleaya Beala. Rivers może okazać się całkiem niezłym wyborem. Coraz lepiej rzuca za trzy punkty - w zeszłym sezonie trafiał średnio 37,5 proc. takich rzutów. A do tego, uchodzi za więcej niż przyzwoitego obrońcę.

Ściągnięcie Riversa może też oznaczać, że Wizards próbują gonić resztę NBA. Pozbyli się środkowego, by zyskać obwodowego i grać tzw. small-ball. Być może odpuszczą szukanie następcy Gortata, a skupią się na jeszcze lepszym dopasowaniu graczy z dobrym rzutem za trzy punkty?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.