NBA. Największe gwiazdy bez tytułu. Barkley, Ewing, Iverson, Miller

Koszykarze wybitni, którym niewiele zabrakło, by uchodzić za spełnionych. Pechowcy, których najlepsze lata przypadały na dominację największych z największych. Oto 10 najlepszych koszykarzy, którzy nigdy nie zdobyli mistrzostwa NBA.
Kevin Durant Kevin Durant ERIC GAY/AP

Największe gwiazdy NBA bez tytułu

Kevin Durant cztery razy był najlepszym strzelcem NBA, raz był wybierany MVP sezonu zasadniczego, jest w gronie siedmiu graczy z tzw. klubu 50-40-90, czyli koszykarzy którzy kończyli sezon NBA ze średnimi 50 proc. skuteczności rzutów za dwa punkty, 40 proc. za trzy i 90 proc. z rzutów wolnych. W CV wciąż brakuje mu mistrzostwa. W 2012 roku zagrał w finale NBA, ale jego Oklahoma City Thunder przegrało rywalizację z Miami Heat prowadzonym przez LeBrona Jamesa. W tym roku Durant dostanie drugą szansę na tytuł. Od 1 czerwca jego Golden State Warriors będą grać w finale z Cleveland Cavaliers. W finałowym gronie, spośród gwiazd, tylko Durantowi mistrzowskiego tytułu brakuje.

Ale niespełnionych wielkich gwiazd w NBA przed laty nie brakowało. To zazwyczaj pechowcy, których najlepsze lata gry przypadały na dominację największych z największych. Oto lista najlepszych koszykarzy, którzy nigdy nie zdobyli mistrzostwa NBA, a już zakończyli kariery.

Elgin Baylor



13 lat w NBA, 8 razy w finale i ani jednego mistrzowskiego tytułu. Elgin Baylor to jeden z najwybitniejszych koszykarzy lat 60, a zarazem jeden z największych pechowców. Rewelacyjny niski skrzydłowy, który świetnie rzucał (27,4 punktu na mecz w karierze), ale i genialnie zbierał (13,5 zbiórki na mecz). Lata jego wielkiej kariery przypadły na okres dominacji Boston Celtics. Baylor w finale rywali z Bostonu nie pokonał nigdy. Przed sezonem 1971-1972 postanowił zakończyć karierę, a jego Lakers, jak na złość, nie dość, że zagrali fenomenalny sezon (69 wygranych, w tym seria 33 zwycięstw z rzędu), to jeszcze cieszyli się z mistrzowskich pierścieni.

Dikembe Mutombo

Rzucał średnio 9,8 punktu na mecz, ale sławę zyskał dzięki blokom. Genialne wyczucie i umiejętność zatrzymywania rzutów rywali dała mu cztery tytuły Najlepszego Obrońcy Roku. Przez trzy lata z rzędu prowadził pod względem średniej bloków na mecz. W karierze zablokował 3289 rzutów, co w klasyfikacji wszech czasów daje mu drugie miejsce. Jego charakterystycznym gestem było pogrożenie rywalowi palcem wskazującym po zablokowaniu jego rzutu. Ostatnio powtórzył go w meczu celebrytów podczas Weekendu Gwiazd NBA w 2013 roku.


W finałach NBA grał dwukrotnie. W 2001 roku jako koszykarz Philadelphii 76ers i dwa lata później w barwach New Jersey Nets. Za pierwszym razem na drodze do tytułu stanęli mu Los Angeles Lakers, a za drugim San Antonio Spurs.

Allen Iverson



Miał 183 cm i ogromne serce do gry. Rewelacyjny w zdobywaniu punktów i grze bez kompromisów. W 1996 roku w drafcie wybrali go Philadelphia 76ers. Pięć lat później awansował z tym zespołem do finału rozgrywek (lepsza okazała się drużyna Los Angeles Lakers). Od 2006 roku bronił barw Denver Nuggets, Detroit Pistons i Memphis Grizzlies, a w latach 2010/2011 był zawodnikiem Besiktasu Stambuł. Jedenaście razy uczestniczył w prestiżowym Meczu Gwiazd NBA, dwukrotnie został wybrany na MVP tego spotkania (2001, 2005). W 1999, 2001, 2002 i 2005 roku był królem strzelców rozgrywek. W trakcie 14-letniej kariery w najsłynniejszej lidze świata rozegrał 914 meczów i zdobył łącznie 24 368 punktów (średnia 26,7). W finale w 2001 roku lepsi od jego Sixers okazali się Los Angeles Lakers. Ale te zwody Iversona przeszły do historii finałów NBA.

Pete Maravich



Mówi się, że to najbardziej utalentowany gracz, który tytułu nigdy nie zdobył. Ba, nie zagrał ani razu w finale. "Pistol" Pete, bo tak o nim mówili, od początku kariery w NBA zadziwiał swoją grą. Świetnie panował nad piłką, był jeszcze lepszym strzelcem. Średnia z kariery to 24,2 punktu na mecz. 68 punktów to jego rekord kariery, przynajmniej 50-tkę rzucał w sumie sześć razy, a 40 punktów lub więcej miał w 35 meczach. Jego dynamiczną karierę zahamowały poważne kontuzje kolan. Na emeryturę przeszedł w wieku zaledwie 32 lat. Zmarł osiem lat później.

Reggie Miller



Jeden z najlepszych strzelców z dystansu w historii NBA. Trafił 2560 rzutów za trzy punkty, co było rekordem NBA do 10 lutego 2011 roku. Wtedy wyprzedził go Ray Allen. Reggie Miller całą karierę grał w Indiana Pacers. Pięciokrotnie grał w finałach Konferencji Wschodniej, raz, w 2000 roku, grał z Pacers w finale NBA. Jego zespół uległ Los Angeles Lakers. Kojarzony jest ze świetną grą, ale przede wszystkim z zaciętą rywalizację jego Pacers z New York Knicks oraz osobistą "wojenką" Millera z Spike'm Lee, reżyserem i wielkim fanem Knicks. Tym żyła NBA lat 90. Osiem punktów w dziewięć sekund piekielnie ważnego meczu w play-off? On tego dokonał:

Dominique Wilkins



Jeden z najbardziej ekscytujących graczy w historii NBA. Jego rywalizacja na wsady z Michaelem Jordanem przeszłą do historii weekendów gwiazd. W 1986 roku był najlepszym strzelcem NBA ze średnią 30,3 punktu na mecz. Wilkins większość kariery spędził w Atlanta Hawks, zdobył najwięcej punktów w historii drużyny, ale nigdy nie udało mu się zdobyć mistrzowskiego pierścienia. Na osłodę zostało mu wygranie Pucharu Europy w 1996 roku z Panathinaikosem Ateny. Został także wybrany MVP Final Four. Ale to nie to samo co tytuł w NBA.

Patrick Ewing



Świetny środkowy z prawdopodobnie najlepszym rzutem wśród graczy na swojej pozycji. Niewielu pragnęło mistrzostwa tak jak on, ale Ewingowi pierścienia nigdy nie udało się zdobyć. Na drodze stawali mu albo Michael Jordan albo Hakeem Olajuwon - w latach 1990-1998 to oni zgarnęli wszystkie tytuły. Gdy Knicks awansowali do finału w 1999 roku, na ich drodze stanęli Spurs z doświadczonym Davidem Robinsonem i młodziutkim Timem Duncanem. Ewing przez kontuzje w meczach finałowych nie zagrał.

John Stockton



Uchodzi za najlepszego rozgrywającego wszech czasów. Ze sporą przewagą jest liderem w kategorii asyst (15806) i przechwytów (3265). Całą karierę spędził w Utah Jazz, gdzie stworzył wspaniały duet z Karlem Malone'm. W latach 1997-1998 Jazz dwukrotnie grali w finałach. Dwukrotnie przegrywali z Michaelem Jordanem i jego Chicago Bulls w stosunku 4-2.

Karl Malone

Mailman. Druga połówka duetu Stockton - Malone. To on wykańczał większość akcji po podaniach od swojego legendarnego rozgrywającego. Większość kariery spędził w Utah Jazz, w sezonie 2003/2004 dał się namówić Los Angeles Lakers. Po raz trzeci w karierze zagrał w finale. Wydawało się, że zespół złożony z Malone'a, a także Kobe Bryanta, Shaqyuille'a O'Neala i Gary'ego Peytona jest skazany na tytuł. Lepsi okazali się Detroit Pistons.

Charles Barkley

Przykład tego, że w NBA nie zawsze liczą się centymetry, a bardziej talent i serce do gry. Podkoszowy, który, choć wzrostem nie górował nad rywalami, po głowie skakać sobie nie dał. Dosłownie.



16 lat w NBA. Grał w Philadelphia 76ers, Phoenix Suns i Houston Rockets. W 1993 roku z Suns był w finale, ale na drodze do mistrzowskiego stanął mu Jordan, którego Bulls wygrali z ekipą z Arizony w sześciu meczach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.