NBA. Rozdarty ręcznik, potężne wsady, świetne mecze i zabawne wpadki

Potwierdził , że chce zostać prezydentem Polski, przez chwilę był graczem Celtics, a zezłości rozdzierał ręczniki. Marcin Gortat zakończył swój siódmy sezon w NBA, z Washington Wizards doszedł do drugiej rundy play-off. Oprócz zabawnych momentów, było mnóstwo dobrej koszykówki, świetnych meczów i efektownych wsadów. A w lipcu czeka go negocjacja nowej, rekordowej umowy w NBA.

Gortat Czarodziejem

Tuż przed rozpoczęciem sezonu Marcin Gortat zmienił klub - w wyniku wymiany przeszedł z Phoenix Suns do Washington Wizards. "Widziałem, że do transferu dojdzie, dlatego cieszę się, że stało się to teraz, a nie w środku sezonu" - stwierdził na Twitterze Polak.

- Nasi gracze, którzy przeciwko niemu grali, zdają sobie sprawę, jak wartościowego zawodnika udało nam się pozyskać. Marcin doskonale pasuje do naszej koncepcji, dzięki niemu jesteśmy silniejsi pod koszem - tłumaczył Ernie Grunfeld, prezydent Wizards.

Gortatowi transfer do Wizards spadł z nieba. Środkowy, który wkraczał w ostatni rok kontraktu, w Phoenix czuł się już niechciany i spodziewał się, że może zmienić zespół w każdej chwili. Walka o nową umowę w takich warunkach łatwa by nie była. Dlatego w Wizards tak odżył. Do tego, trafił do zespołu z ambicjami awansu do play-off kilku słabszych sezonach, a przy tym grającego w słabszej Konferencji Wschodniej, więc szanse na sukces miał większe.

Na wymianie skorzystał jak tylko mógł. Zakończony w piątek nad ranem sezon był jego najlepszym w karierze.

2. Rozdarty ręcznik

Polski środkowy wkurzony po fatalnym początku sezonu Wizards, którzy przegrali osiem z pierwszych 12 meczów, oraz swoją słabą grą w trakcie spotkania z Toronto Raptors, ze złości rozdarł ręcznik. Jego gest szybko rozprzestrzenił się po serwisach społecznościowych. W USA porównywano rozdarcie ręcznika przez Gortata do rozrywania przeróżnych tekstyliów przez legendarnego wrestlera Hulka Hogana.

Było trochę śmiechu z gestu Gortata, ale na jego kolegów z zespołu takie zachowanie podziałało. Wizards wygrali pięć z sześciu kolejnych meczów.

3. Shaq "wyróżnił" Gortata

- Najgorszy dream shake w historii - tak Shaquille O'Neal w swoim programie mówił o nieudanym zwodzie Marcina Gortata z meczu z San Antonio Spurs.

"Shaqtin' a Fool" to część czwartkowego studia meczowego stacji TNT. Jeszcze nie tak dawno najlepszy center ligi, a obecnie ekspert telewizyjny Shaquille O'Neal wyłapuje najzabawniejsze wpadki koszykarzy, sędziów, trenerów, a czasem kibiców, i co tydzień prezentuje pięć akcji.

Gortat "wyróżniony" został za próbę zwodu z meczu z San Antonio Spurs. Polski środkowy chciał zrobić tzw. dream shake, czyli zwód Hakeema Olajuowna i minąć słynącego ze świetnej obrony Tima Duncana. Gortat przy obrocie stracił równowagę i zamiast oszukać Duncana, musiał ratować się niezbyt udanym podaniem na obwód.

-Ludzie robią błędy, a ja o mały włos nie naciągnąłem pachwiny. Zasłużyłem na to, by tam się znaleźć. Nie mam mu tego za złe. To świetny program, który jest rozpoznawalny na świecie - komentował swój "występ" Gortat w rozmowie z Kirsten Ledlow w programie Inside the NBA. Za swój zwód został dodatkowo wyróżniony w połowie sezonu nagrodą dla "najgorszej straty".

4. Rekord z Raptors

Toronto Raptors - Wizards 129:134, 27 lutego 2014 W tym spotkaniu Gortat przekroczył granicę 30 punktów - w zakończonym dopiero po trzech dogrywkach spotkaniu rzucił ich 31, dodał do tego 12 zbiórek i cztery bloki. Polak grał aż 51 minut i był ojcem zwycięstwa zespołu trenera Randy'ego Wittmana. Wprawdzie rozpoczął spotkanie od pięciu niecelnych rzutów, ale od momentu gdy wreszcie trafił w ostatniej minucie pierwszej kwarty, partnerzy mogli na niego liczyć, i w ataku, i w obronie.

Także w decydujących momentach - Gortat najpierw popisał się w końcówce czwartej kwarty, gdy zdobył ostatnie sześć punktów zespołu, w tym po zbiórce w ataku i dobitce na 5,2 s przed syreną, doprowadzając do remisu 106:106. Uratował też dogrywkę dla drużyny, skutecznie przeszkadzając w ostatniej akcji rywali atakującemu kosz Kyle'owi Lowry'emu.

W podobnej sytuacji pod koniec pierwszej dogrywki, przy wyniku 114:114, przeszkodził w skutecznym rozegraniu akcji Wenezuelczykowi Greivisowi Vasquezowi, który podał niecelnie. W kolejnym dodatkowym fragmencie gry dwa razy zablokował litewskiego środkowego gospodarzy Jonasa Valanciunasa. Sam w ostatnich dziesięciu minutach zdobył siedem punktów. Szczególnie ważna była akcja z faulem i dodatkowym celnym rzutem wolnym, która doprowadziła do remisu 127:127 na 1.45 min przed końcem trzeciej dogrywki.

Od tego momentu solidnie broniący Wizards pozwolili rywalom zdobyć tylko dwa punkty, sami uzyskując siedem. Gortat usiadł na ławce po szóstym faulu na 56 sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziów. Wizards wygrali 134:129.

Marcin Gortat i David West Marcin Gortat i David West Fot. Michael Conroy

5. Prezydent Gortat. Chciałby bójek jak w NHL

-Szczerze, chociaż mówię to na lewo i prawo, to wciąż wszystkim powtarzam, że chciałbym pewnego dnia zostać prezydentem Polski. Mówię serio, bo interesuję się polityką, rozmawiam z politykami. Jeśli kiedyś się zdecyduję, to oczywiście długa droga przede mną - powiedział żartobliwie Gortat w wywiadzie dla bloga "True Hoop".

Polski koszykarz zaproponował również, żeby w NBA dokonać reformy... bójek. - Jeśli dwóch gości ma problem, to dajmy im 15-20 sekund. Kibice czekaliby na to tak samo jak czekają podczas spotkań NHL - dodał Gortat. Zabawnych wypowiedzi czy tweetów w trakcie sezonu nie brakowało. Np. po wymianie w lutym, w której Wizards pozyskali m.in. Andre Millera, Gortat błyskotliwie zauważył, że jest jedynym ?białasem? w drużynie.

Namawiał do głosowania na Piotra Gruszkę w Tańcu z Gwiazdami

Zdradzał, co lubi robić w wolnych chwilach

6. Zapowiedź play-off?

Po przerwie na mecz gwiazd Gortat wrzucił drugi bieg. W 13 kolejnych spotkaniach rzucał przynajmniej 10 punktów, a w 10 z nich osiągał double-double.

Eksplozja formy Gortata zbiegła się z kontuzją Brazylijczyka Nene. Gortat wziął na siebie ciężar gry pod koszem, więcej rzucał, częściej trafiał, zdobywał więcej punktów. Formę utrzymał do końca sezonu - od 18 lutego, czyli pierwszego meczu po przerwie na mecz gwiazd, tylko w dwóch spotkaniach rzucił mniej niż 10 punktów. Był jednym z filarów zespołu, który zakończył sezon na 5. miejscu na wschodzie.

Dodatkowo, okazało się, że Gortat cały czas rozwija swoje umiejętności. Do dobrej skuteczności doszły asysty. Gortat rozegrał najlepszy sezon w karierze pod względem asyst - miał ich średnio 1,7 mecz. Niby niewiele, ale to jednak średnia dwukrotnie wyższa niż w sześciu poprzednich sezonach.

7. Gortat spełnił swoje marzenie. Został graczem Celtics

Ale tylko na chwilę. W trzeciej kwarcie meczu z Celtics Gortat podszedł do naradzających się graczy rywali i podsłuchał, o czym dyskutują. Ci nawet nie zorientowali się od razu, że coś jest nie tak. Rajon Rondo nawet objął Gortata ręką. - Muszę zrobić skauting. Rondo był na tyle miły, że mnie do nich zaprosił. Przez chwilę poczułem się jak gracz Celtics. Spełniło się moje marzenie. Mogę to skreślić z mojej listy - żartował po meczu Gortat. Jego Wizards litości dla Cetlics nie mieli. Wygrali różnicą 26 punktów.

Marcin Gortat oczami fanów Wizards Marcin Gortat oczami fanów Wizards Fot. pbs.twimg.com

8. Jak Gortat motywuje kolegów

W USA głośnym echem odbił się wpis na blogu Dana Steinberga, dziennikarza sportowego Washington Post. Podpytał on koszykarzy Wizards, jak motywują się przed meczem. Bohaterem wpisu został Gortat, który wykrzykuje do kolegów teksty z filmu "300", opowiadającym o bohaterstwie Spartan w starciu z Persami.

- Krzyczę: "Przygotujcie się do chwały" - opowiadał Gortat. - Kiedy kończą nam się siły, krzyczę też "To jest Sparta!" albo "Nie oddajcie im niczego, weźcie wszystko!" - dodał.

Gortat podkreśla, że nie traktuje tego jako żartów. - Naprawdę krzyczę głośno. Na przykład tekst z "Gladiatora": "My, idący na śmierć, pozdrawiamy cię!".

- Wydaje mu się, że jest gościem z "300", wielkim, napakowanym, silnym kolesiem - przyznał kolega Gortata z zespołu Garrett Temple. - Zdecydowanie mógłby grać w tym filmie - dodał Drew Gooden.

Waleczność Gortata dostrzegają też internauci, coraz częściej tworząc jego karykatury i fotomontaże. Gortata przedstawiają jako bohatera filmów bądź gier komputerowych.

9. Gortat wziął rywala na plakat!

Marcin Gortat w drugim meczu półfinału Konferencji Wschodniej z Indianą Pacers popisał się efektownym wsadem na Ianem Mahinmim.

O takich wsadach Amerykanie mówią "posterized". Ten, który wykonuje wsad, bierze kogoś na plakat. Ten, który bezradnie stoi na dole, jest "plakatowany". Marcin Gortat miał już kilka takich wsadów w swoim dorobku. Zdarzały mu się wysokie loty nad Lamarem Odomem, Quincy'm Pondexterem czy Kevinem Durantem.

Pod koniec pierwszej kwarty zagrał dwójkową akcję z Johnem Wallem. Oddał piłkę swojemu rozgrywającemu, zrobił zasłonę, a gdy ten go minął, ściął do kosza. Wall podał do Gortata w tempo, a ten chwycił piłkę, wyszedł w górę i wpakował prawą ręką nad bezradnym Ianem Mahinmim. Rezerwowy center Pacers tylko odbił się od Gortata.

Ale to nie jedyny efektowny wsad Polaka w tym sezonie. W styczniu w meczu z Chicago Bulls zapakował nad Joakimem Noah zmieniając w locie rękę, w której trzymał piłkę.

10. Życiowy mecz Gortata

- Barbecue, pierogi, alert! - krzyczał komentujący mecz Shaquille O'Neal, kiedy Marcin Gortat dobijał Indiana Pacers. 31 punktów i 16 zbiórek Polaka uratowały Washington Wizards Najlepszy mecz w karierze najlepszy polski koszykarz rozegrał w sytuacji, gdy jego zespół walczył o przetrwanie. Porażka w Indianapolis oznaczałaby awans Indiany do finału na Wschodzie i koniec sezonu dla Wizards. Wygrana (102:76) dała nadzieję - w serii do czterech wygranych drużyna z Waszyngtonu przegrywał 2-3.

"Gortat utrzymał Wizards przy życiu" - ogłosiła strona NBA, inni tytułowali relacje, bawiąc się jego przydomkiem. "Polski Młot" tłukł rywali, rzucał na deski, w mediach pojawiły się też odwołania do bokserskiej kariery jego ojca Janusza. Trener Pacers Frank Vogel nazwał jego występ znakomitym, a podkoszowy David West - niewiarygodnym.

Polak zagrał we wtorek nadzwyczajnie. "Istnieje totalna dominacja i jest to, co Gortat zrobił Pacers" - napisał "Sports Illustrated". Polak trafiał od początku meczu - z półdystansu, prawym hakiem, lewym hakiem, z dobitek, wbiegając pod kosz, osiągając 87 proc. skuteczności z gry (13 celnych na 15 rzutów). Miał też 16 zbiórek i zdominował środkowych rywali - Roy Hibbert rzucił cztery punkty, miał dwie zbiórki, a Ian Mahinmi - dwa i zero

. W studiu TNT występem Polaka ekscytował się Shaq, który analizując jego akcje, powtarzał: "Barbecue, pierogi, alert! Barbecue, pierogi, alert!". Potem zdenerwował się na Charlesa Barkleya, bo przed programem wmówił mu, iż pierogi to rodzaj kiełbasy. Kiedy Gortat po meczu udzielał wywiadu TNT, O'Neal dociekał, czym są pierogi, a pytając, czy można je grillować, rozbawił Polaka do łez. Pierogowy alarm Shaqa podchwycił "Washington Post", publikując w internetowym serwisie transkrypcję rozmowy pełnej żartów i podsunął czytelnikom ranking 10 najlepszych pierogarni w mieście.

11. Teraz kontrakt życia?

W piątek nad ranem polskiego czasu skończył się dla Gortata sezon NBA, ale gra o wielkie pieniądze w NBA dopiero się zacznie. 30 czerwca wygasa pięcioletnia umowa na 35 mln dol., którą Marcin Gortat podpisał z Orlando Magic. 30-letni środkowy od 1 lipca będzie wolnym graczem, co oznacza, że ofertę będzie mógł mu złożyć każdy z klubów NBA.

Jest jeszcze zbyt wcześnie, by wyliczać potencjalnych pracodawców Polaka. Sezon jeszcze trwa, wiele na rynku zależy od decyzji gwiazd, które latem mogą odstąpić od kontraktów (jak Carmelo Anthony). Można być pewnym, że Gortat dostanie propozycje od klubu z Waszyngtonu, który jest z niego bardzo zadowolony i już w styczniu chciał z nim przedłużyć kontrakt.

Bez względu na to, jakie kluby będą starały się o Gortata, Polak już może spodziewać się podwyżki zarobków. Od miesięcy szacuje się, że roczna pensja może wynieść ponad 10 mln dol., a dobrą grą w play-off Gortat mógł nieco podbić stawkę.

Dodatkowo, na korzyść łodzianina przemawia fakt, że na rynku wolnych graczy nie będzie zbyt wielu dobrych środkowych, a tych się w NBA ceni bardziej - za centymetry, siłę i, tak jak w przypadku Gortata, doświadczenie.

Wyścig po Gortata zacznie się 1 lipca. Wcześniej 30-letni środkowy przyleci do Polski na serię swoich treningów dla dzieci - Marcin Gortat Camp. W tym roku odwiedzi trzy miasta - Sopot, Warszawę i Kraków, gdzie 29 czerwca w nowo wybudowanej hali Kraków Arena odbędzie się finał cyklu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.