Miami Heat w finale. Na złość wszystkim

Najbardziej znienawidzona drużyna NBA jest już tylko o cztery zwycięstwa od mistrzostwa. O tytuł walczy z Dallas Mavericks.

Redaktor też człowiek. Zobacz co nas wkurza na Facebook.com/Sportpl ?

W czwartek Heat wyeliminowali najlepszą drużynę sezonu zasadniczego - Chicago Bulls. - Który jest dzisiaj? 26 maja? Został nam miesiąc do końca sezonu i miesiąc ciągłej nienawiści - powiedział po czwartkowym zwycięstwie nad Bulls 83:80 LeBron James.

W lipcu zeszłego roku w programie w ESPN James bez uprzedzenia Cleveland Cavaliers ogłosił, że odchodzi do Miami, gdzie stworzy superdrużynę z gwiazdorami Dwyane'em Wade'em i Chrisem Boshem. W Cavs grał przez siedem lat, więc jego decyzja podzieliła kibiców, ekspertów, byłych koszykarzy. Zarzucano mu fatalny styl ogłoszenia transferu, krytykowano za pójście na łatwiznę, wyśmiewano go, że poddał się, nie potrafiąc wywalczyć tytułu w Cleveland.

Przez cały sezon James i Heat byli wygwizdywani na meczach wyjazdowych, wyśmiewani po seriach porażek, konflikty w drużynie media rozdmuchiwały do granic możliwości. Heat dzielnie to znosili. W sezonie zasadniczym zajęli drugie miejsce w Konferencji Wschodniej, ale naprawdę dobrze zaczęli grać dopiero w play-off.

W pierwszej rundzie rozbili przeciętną Philadelphię 76ers, w drugiej w rewelacyjnym stylu pokonali zeszłorocznych finalistów Boston Celtics, a w finale Wschodu wyeliminowali Bulls.

W meczu numer pięć koszykarze Chicago prowadzili 12 punktami i wydawało się, że przeciągną serię co najmniej o jeden mecz. Trzy minuty, które zostały do syreny, Heat wygrali jednak 18:3, Wade i James nie spudłowali ostatnich sześciu rzutów i do tego upokorzyli Derricka Rose'a. 22-letni lider Bulls rzucił 25 punktów, ale częściej pudłował, niż trafiał (9/28 z gry). W końcówce był zagubiony w ataku, łatwo tracił piłkę, a jego partnerzy byli bezradni. Koszykarze Heat mówią, że z szaleńczej pogoni za Bulls niewiele pamiętają. - To działo się tak szybko. Chcę jak najszybciej wrócić do domu i obejrzeć te trzy minuty - powiedział James.

- My sami naprawdę nie wiemy, jak to się stało. Nie będę was oszukiwał. Nie pamiętam nawet tych ostatnich kilku akcji - mówił Wade, który rzucił 11 z 21 punktów w czwartej kwarcie, a cała "wielka trójka", czyli Bosh, Wade i James, zdobyła ostatnie 33 punkty dla Heat. Drużyna z Florydy zwyciężyła 83:80, a w całej serii 4-1.

Heat po pięciu latach wracają do finału NBA. Tak jak wtedy zmierzą się z Dallas Mavericks i Dirkiem Nowitzkim. W tej walce więcej do udowodnienia mają koszykarze Mavs. W 2006 roku byli blisko prowadzenia 3-0, ale przegrali finał 2-4.

Pierwsze finałowe starcie w nocy z wtorku na środę polskiego czasu w Miami.

Magazyn NBA. Mavs w finale, czekają na rywala. Bulls czy Heat?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.